Bezbramkowym remisem zakończył się sobotni (1.05) pojedynek 26. kolejki II ligi piłki nożnej pomiędzy OKS 1945 a GKS Jastrzębie. Na stadionie OSiR-u w Olsztynie najlepiej zaprezentowali się... kibice obu drużyn, którzy zagrzewali swoich pupili przez cały mecz. Bez skutku. Bramki nie padły.
Jak powiedział trener GKS-u Wojciech Borecki, sukcesem było już to, że mecz w ogóle doszedł do skutku. Sytuacja finansowa GKS-u jest bardzo zła. Wyjazd zawodników z Jastrzębia do Olsztyna opóźnił się o kilka godzin, bo do ostatniej chwili władze klubu szukały pieniędzy. Ostatecznie do Olsztyna przyjechał zespół złożony prawie w całości z juniorów i młodzieżowców. W podstawowej jedenastce zagrało ich aż ośmiu.
- Gdy proponowano mi pracę w GKS, zupełnie inaczej przedstawiano mi sprawy - mówił po meczu Wojciech Borecki. -
Okazało się jednak, że sytuacja finansowa klubu jest bardzo zła. PZPN wydając licencję powinien staranniej weryfikować dane podawane przez kluby, a tak o utrzymaniu w lidze decydują jakieś znajomości, układy.Młodzi zawodnicy z Jastrzębia spisywali się jednak doskonale. Wydaje się nawet, że mieli więcej sił niż zawodnicy OKS, wygrywali wiele pojedynków biegowych, szybciej dochodzili do piłki. W całym przekroju mecz jednak był wyrównany. Obie drużyny stworzyły kilka sytuacji podbramkowych, a zawodnicy OKS nawet raz (80 min.) umieścili piłkę w bramce rywali. Sędzia jednak uznał, że Bogdan Miłkowski pomógł sobie ręką. Dwukrotnie też zawodnicy OKS 1945 padali w obrębie pola karnego, ale w obu przypadkach sędziowie nie dopatrzyli się podstaw do zarządzenia rzutu karnego.
- Ten wynik dla nas to jak porażka - powiedział po meczu Tomasz Aziewicz, kapitan olsztyńskiej drużyny. -
U siebie powinniśmy wygrywać. GKS to nasz bezpośredni rywal o utrzymanie się w lidze i mecz z tą drużyną trzeba było wygrać. Ostatnio poprawiliśmy grę w defensywie, ale w czterech ostatnich meczach zdobyliśmy tylko jedną bramkę. Skuteczność jest teraz naszym problemem i nad tym musimy popracować. Ćwiczymy ten element na treningach, ale w meczu wychodzą dwie, trzy sytuacje bramkowe, których nie wykorzystujemy. Tak dalej nie może być!- Osobiście cieszę się z tego jednego punktu, z dobrej gry mojego młodego zespołu - powiedział Wojciech Borecki. -
Potrafiliśmy stworzyć sporo sytuacji bramkowych. Niestety, w dalszym ciągu brakuje nam egzekutora. Martwię się o stan zespołu, bo dysponuję obecnie 14. zawodnikami z pola, nie mamy zaplecza juniorów, nie ma II zespołu GKS. Trudno powiedzieć, co będzie dalej z GKS-em.- My nie jesteśmy zadowoleni z jednego punktu - stwierdził Zbigniew Kieżun, trener OKS. -
Dziś mieliśmy chrapkę na trzy punkty. Wiedzieliśmy jednak, że GKS to typowy śląski, twardy zespół. Widowisko było ciekawe, na największe brawa zasługują jednak kibice, oni byli dzisiaj najlepsi.Jak twierdzi trener Kieżun, zespół nie osiągnął celów postawionych mu przed ostatnimi czterema meczami, rozegranymi w ciągu dwóch tygodni.
- Ja rozliczam zespół za ostatnie cztery mecze - mówi trener. -
Gdybyśmy zdobyli w tych meczach osiem punktów, byłby to bardzo dobry wynik. A tak pozostaje duży niedosyt. Jesteśmy z punktami sporo pod kreską. Powinniśmy grać dużo lepiej. Chociaż zawodnicy są zmęczeni, w następnym meczu powinniśmy zagrać dużo lepiej. Dziś straciliśmy, za tydzień, w meczu wyjazdowym musimy wygrać.Za tydzień OKS zagra w Aleksandrowie Kujawskim z tamtejszym Sokołem, który również walczy o utrzymanie się w II lidze.
-
Jedziemy do Aleksandrowa po zwycięstwo - zapewnia Tomasz Aziewicz. -
Remisy w końcowym rozrachunku nic nam nie dadzą. Walka będzie do końca, bo z ligi spadnie spada aż sześć drużyn.Po dzisiejszym remisie OKS 1945, z dorobkiem 32 punktów, znajduje się na 11. miejsku tabeli II ligi. Przyszły rywal OKS-u, Sokół Aleksandrów Kujawski ma 25 punktów i zajmuje 14. pozycję.
Z D J Ę C I A
F I L M Y