Drugi raz w tym sezonie, jednocześnie drugi raz w tej samej rundzie, olsztyńscy szczypiorniści pokonali znacznie osłabioną Nielbę Wągrowiec. Po wyjazdowym zwycięstwie 32:30, w hali Urania dziś (30.04) okazali się lepsi 32:31 (13:15). To oznacza grę o 5. pozycję w ekstraklasie piłkarzy ręcznych.
Dwubramkowa zaliczka przywieziona przez szczypiornistów Travelandu-Społem z Wielkopolski oznaczała sporą i niespodziewaną zaliczkę. Wszak w fazie zasadniczej olsztynianie dwukrotnie ulegli beniaminkowi ekstraklasy.
Początek spotkania to rzut w słupek Krzysztofa Kłosowskiego i próby rywali rozegrania do koła do Bartosza Witkowskiego. Pierwsze trafienie w 3. minucie meczu zaliczył Łukasz Gierlak z Nielby. Żadna z drużyn nie potrafiła jednak wypracować większej, niż jednobramkowa, przewagi. Głównie za sprawą nieskuteczności miejscowych. W 15. minucie Michał Bartczak nie rzucił karnego, chwilę później w dogodnej sytuacji w Adriana Konczewskiego trafił Mateusz Kopyciński.
Zdenerwowany nieporadnością w ofensywie swoich podopiecznych Aleksander Malinowski wziął czas (7:7), po którym jego podopieczni... stanęli. Dwa razy Sebastiana Sokołowskiego pokonał Jakub Płócienniczak, kolejne trafienie dołożył Oleksij Shychov i w 21. minucie to Nielba była w kolejnej rundzie play-off.
Mozolnie zbudowanej przewagi goście nie oddali do końca pierwszej połowy. Co gorsza, grająca w podwójnym osłabieniu Nielba zdobyła ostatnią bramkę tej części gry równo z końcową syreną (13:15, Bartosz Świerad).
Po zmianie stron gracze Travelandu-Społem natarli z pasją i w ciągu dwóch minut wyszli na prowadzenie po celnych rzutach Tomasza Garbacewicza, Michała Krawczyka oraz Kopycińskiego (16:15). Kolejny kwadrans to najciekawszy fragment tego meczu. Po sennej pierwszej połowie, obie drużyny zaczęły grać szybko, efektownie, a gospodarze dołożyli do tego skuteczność. Rywal nie pozostawał dłużny, a prowadzenie zmieniało się co chwilę.
Cichym bohaterem tej części gry był Marek Boneczko. Niezwykle skutecznie rzucał z koła, dobrze zagrał w defensywie. To po jego przechwycie w 52. minucie gry Krawczyk dał olsztynianom dwubramkowe prowadzenie (28:26). Od tego momentu gracze Travelandu-Społem zamiast grać długo i dokładnie, za wszelką cenę chcieli jak najszybciej rozstrzygnąć losy rywalizacji. To się szybko zemściło, bowiem już w kolejnej minucie było 28:28 za sprawą Michała Janusiewicza.
Gdy na nieco ponad 120 sekund przed końcem, po faulu na Boneczce Shychov dostał dwuminutową karę, a Paweł Ćwikliński trafił z karnego na 31:30, stało się oczywiste, że to olsztynianie będą walczyć o 5. miejsce. Rywalem Zagłębie Lubin, które rozbiło w rewanżu Piotrkowianina Piotrków Trybunalski 37:28 (pierwszy pojedynek to wyjazdowe zwycięstwo Miedziowych 33:31). Mecz w hali Urania w środę o 18, a wstęp jest darmowy.
******
TRENERSKI DWUGŁOS
Edward Koziński (Nielba Wągrowiec):
Mecz podobny do pierwszego w Wągrowcu. W tym momencie nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, co zadecydowało o wyniku. Może Olsztyn miał trochę więcej szczęścia? Nie jesteśmy rozczarowani, ale niezadowoleni - owszem. Nie zakładaliśmy, jak Traveland, brązowego medalu. Chcieliśmy się utrzymać i to nam się udało. A w tym dwumeczu liczyłem, że może uda nam się coś ugrać. Ale muszę przyznać, że nie graliśmy z „kelnerami”, ale z dobrym zespołem.Aleksander Malinowski (Traveland-Społem Olsztyn):
Mimo że stawka nie była wysoka, mecz nie był widowiskowy. Niemniej bardzo zależy nam na 5. miejscu. Ciężko pracowaliśmy, zmieniliśmy system obrony. Najważniejsze, że zaczynamy wygrywać u siebie. Łatwo zauważalne jest jednak, że nie mamy zawodników, którzy potrafią zagrozić bramce rywali z drugiej linii. Próbujemy grać przez koło, szansą może być Tomek Garbacewicz. Chcemy jak najlepiej zaprezentować się w ostatnich meczach i dobrze przygotować się do następnego sezonu.
Z D J Ę C I A