(fot. archiwum)
Miłą niespodziankę sprawili swoim fanom piłkarze OKS 1945. Olsztynianie pokonali na stadionie przy al. Piłsudskiego LKS Niecieczę 1:0, zdobywając tym samym pierwsze wiosenne punkty przed własną publicznością.
Nastroje przed pojedynkiem z czołową ekipą 2-ligowych rozgrywek były mieszane. Niedawny lider tabeli niespodziewanie zaczął gubić punkty (przegrane po 0:1 z Resovią Rzeszów i Olimpią Elbląg), ale olsztynianie też nie potrafili ostatnio zdobywać punktów, poza tym mieli w pamięci klęskę w Niecieczy z poprzedniej rundy (biało-niebiescy przegrali wówczas aż 1:6).
Obie ekipy od początku nie narzucały szaleńczego tempa. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska i na połowie gospodarzy. Olsztynianie wyraźnie nastawili się na kontry, a przyjezdni nie potrafili sforsować poprawnie spisującej się obrony biało-niebieskich, a szczególnie popisującego się niezwykle udanymi interwencjami bramkarza Daniela Iwanowskiego.
W 20. minucie powinno być 1:0 dla przyjezdnych. Doskonałą dwójkową akcję rozegrali Piotr Trafarski i Adrian Fedoruk. Szybka wymiana piłki w polu karnym i ten drugi znalazł się sam na sam przed olsztyńskim bramkarzem. Na szczęście dla piłkarzy OKS, z kilku metrów trafił wprost w Iwanowskiego. Sześć minut później to gospodarze mogli skutecznie skontrować. Gracze z Niecieczy stracili piłkę w środkowej strefie boiska, Bogdan Miłkowski dobrze dostrzegł na prawym skrzydle Łukasza Suchockiego, ten jednak nie dograł piłki do jednego z czterech kolegów, którzy czekali w polu karnym, bowiem łatwo ją stracił.
Przed przerwą piłkarze obu ekip próbowali jeszcze strzałami z dystansu zdobyć gole. Jednak uderzenia Tomasza Metza oraz Miłkowskiego w dobrym stylu piłki odbijali bramkarze. Poza tym Trafarski dwukrotnie próbował wymusić na arbitrze rzut karny, ale za każdym razem gwizdek sędziego milczał.
Pierwszy kwadrans po zmianie stron niewiele różnił się od pierwszej połowy meczu. Olsztynianie przyczajeni na swojej połowie czekali na błędy rywali i możliwość szybkiego skontrowania. W 60. minucie w niegroźnym starciu z rywalem na boisko upadł Suchocki i musiał zejść z boiska (pierwsza pomeczowa diagnoza lekarza olsztyńskiego klubu - wykręcenie stawu barkowo-obojczykowego). Zastąpił go Paweł Podhorodecki, a gra olsztynian nieco się ożywiła.
Dziewięć minut później doskonale w polu karnym znalazł się Radosław Stefanowicz. Wyłożył piłkę stojącemu na 11. metrze Miłkowskiemu, lecz ten zamiast strzelać, odegrał ją Pawłowi Alancewiczowi, który wyraźnie przestrzelił. Minutę później Miłkowski był już bardziej zdecydowany. Pognał z piłką przez niemal pół boiska, a w polu karnym został sfaulowany przez Michała Czarnego. Rzut karny na zwycięską bramkę zamienił Paweł Głowacki. Od tego czasu olsztynianie bardzo mądrze się bronili, nie pozwalając coraz bardziej nacierającym gościom na wyrwanie sobie zwycięstwa. Co więcej - mieli kolejne okazje do podwyższenia wyniku, ale zabrakło zimnej krwi i dokładności przy wyprowadzanych kontrach.
OKS 1945 jest na 10. miejscu we wschodniej grupie 2. ligi. W następnym meczu w weekend na wyjeździe zagra ze Stalą Rzeszów.
******
TRENERSKI DWUGŁOS:Marcin Jałocha (LKS Nieciecza):
W naszym wykonaniu było zdecydowanie za dużo niedokładności. Nie potrafiliśmy wymienić 3-4 podań z rzędu. To zdecydowało o tym, że nie wygraliśmy. Wydaje mi się jednak, że mecz był na 0:0. Jedni i drudzy walczyli o 3 punkty, ale remisem chyba obie ekipy by się zadowoliły. Zbigniew Kieżun (OKS 1945):
Rywal trudny, wiedzieliśmy, że lubią utrzymywać się przy piłce. Robiliśmy wszystko, żeby do tego nie dopuścić. To się udało, bo zmusiliśmy ich, żeby grali przerzutami, długą piłką. Wiele z tych podań przechwytywaliśmy. Niezwykle cieszymy się ze zwycięstwa nad tak trudnym rywalem i mam nadzieję, że to będzie początek naszej lepszej passy.