Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Blisko czterdziestoosobowa delegacja SLD regionu warmińsko-mazurskiego wzięła udział w pogrzebie wiceszefa Sojuszu, wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego. Ceremonia odbyła się we wtorek (20.04) w Warszawie dziesięć dni po katastrofie w Smoleńsku, której kandydat na prezydenta RP był jedną z 96 ofiar.

Po mszy w kościele polowym Wojska Polskiego (zmarły to były szef MON) urna z prochami została przewieziona na cmentarz w Wilanowie, gdzie przybyli mieszkańcy stolicy, parlamentarzyści i politycy, głównie z lewicy, w tym Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Grzegorz Napieralski, Katarzyna Piekarska oraz Stanisław Kania i gen. Wojciech Jaruzelski.

Obok nich Tadeusz Mazowiecki, Stefan Niesiołowski i Grzegorz Schetyna. Przybyły delegacje z różnych stron kraju, w tym z Dolnego Śląska, skąd Jerzy Szmajdziński pochodził i był posłem.

Wicemarszałka pożegnał przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski oraz były prezydent Aleksander Kwaśniewski, jeden z głównych twórców - obok Szmajdzińskiego - lewicy w demokratycznej Polsce. - Drogi Jurku - powiedział Kwaśniewski - za chwilę urna z prochami spocznie tu, na cmentarzu wilanowskim. Jola i ja będziemy codziennie patrzeć na Twój grób z naszych okien, z naszego wilanowskiego mieszkania. Patrząc rano, jaki dzień nam przychodzi, będziemy myśleli o Tobie, będziemy pamiętali o Tobie i będziemy wdzięczni, że znaliśmy Cię i mogliśmy się z Tobą przyjaźnić.

- Jest nauka, która nas, przyjaciół wiąże, a która była Twoim przekonaniem, że trzeba pracować, trzeba działać, że nie wolno rezygnować i trzeba być konsekwentnym do ostatniej chwili, do ostatniej piłki, do ostatniego tchnienia. Jurku, Ty byłeś taki i - wierz mi - będziemy robili wszystko, by Cię nie zawieść. Spoczywaj w pokoju, pamięć o Tobie powinna dać nam siłę.

Były prezydent przypomniał, że zmarły pozostawił żonę Małgosię, dwójkę dzieci oraz rodziców, pozostawił w smutku przyjaciół i wyborców lewicy. Z kolei Marek Borowski, lider Socjaldemokracji Polskiej, powiedział w wywiadzie dla mediów, że Jerzy Szmajdziński był jednym z głównych założycieli demokratycznej lewicy w Polsce. W 2004 roku ich drogi polityczne się rozeszły, jednak przed wyborami prezydenckimi Borowski miał z nim porozmawiać o przyszłości formacji lewicowej, lecz nie zdążył.

Jerzy Szmajdziński nie zdążył też przyjechać na spotkanie przedwyborcze do Olsztyna, gdzie działacze SLD mieli mu wręczyć miecz grunwaldzki. Złożyli mu za to hołd już po tragedii smoleńskiej (o czym pisaliśmy na tej stronie).

- Mam swój wkład w utworzenie strony internetowej kandydata Szmajdzińskiego, ale teraz myślę, że najlepszym hołdem złożonym ofiarom tragedii pod Smoleńskiem byłaby jak najwyższa frekwencja w wyborach. Najpierw prezydenckich, potem parlamentarnych. W ten sposób byłby doceniony wkład w rozwój demokracji tych polityków, którzy zginęli 10 kwietnia - powiedział nam Krzysztof Kacprzycki, szef miejskich struktur SLD w Olsztynie.

Oprócz niego na pogrzeb do Warszawy przyjechali działacze lewicy z Elbląga, Ostródy, Nidzicy, Szczytna, Bartoszyc i Gietrzwałdu.