Uzgodnione jeszcze w poprzednim tygodniu dzisiejsze (12.04) spotkanie olsztyńskiego Koła Sympatyków Związku Narodowego Polskiego (ZNP) w Chicago, miało być spotkaniem radosnym. Miało być świątecznie i wesoło, jak na okres po Świętach Wielkanocnych przystało. Niestety, sobotnia tragedia na lotnisku pod Smoleńskiem odcisnęła się wielkim piętnem na atmosferze dzisiejszego spotkania. Tym bardziej, że dwoje członków Koła - ks. infułat Julian Żołnierkiewicz i poseł Iwona Arent - w sobotę byli w Katyniu i tragedia rozegrała się od nich „na wyciągnięcie ręki”. I obydwoje mogli znaleźć się w rozbitym samolocie...
Dziś poseł Iwona Arent nie mogła wziąć udziału w spotkaniu Koła. W Warszawie zatrzymały ją obowiązki poselskie. Ale w kameralnej sali w podziemiach olsztyńskiego hotelu „Pod Zamkiem” stawił się ks. Julian Żołnierkiewicz. I już w drzwiach pojawiły się pierwsze pytania, o Katyń, o katastrofę, o osobiste przeżycia.
- Pojechałem do Katynia specjalnym pociągiem, wraz z 400. innymi osobami - wspominał ks. infułat. -
Miałem propozycję od biskupa polowego Tadeusza Płoskiego, by lecieć samolotem, ale propozycji nie przyjąłem. Pociąg miał przejeżdżać przez moją rodzinną miejscowość i tereny, na których spędziłem młodość. Chciałem na nie popatrzeć z bliska. Poza tym już wcześniej leciałem samolotem do Katynia z ministrem Czumą. Wolałem więc pociąg.W Katyniu ks. infułat był najwyższym rangą przedstawicielem kościoła katolickiego. Biskupi mieli przylecieć z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
- Przed ustaloną godziną przyjazdu prezydenta do Katynia, proboszcz ze Smoleńska zaproponował, abyśmy wyszli naprzeciw prezydentowi - mówił dalej ks. Żołnierkiewicz. -
Gdy przyjazd opóźnił się o 15 minut wydawało nam się to normalne, ale gdy minęło kolejne 10, 20 minut, zaczęliśmy się niepokoić. Uwagę księży zwrócił fakt, że większość oczekujących wraz z nimi na przyjazd prezydenta dziennikarzy nagle zniknęła.
- Potem okazało się, że dostali z kraju wiadomość o problemach samolotu prezydenckiego i popędzili na lotnisko, położone jakieś 20 kilometrów od Katynia - opowiadał ksiądz. -
Gdy na „memoriale” w Katyniu podano wiadomość o katastrofie samolotu, na chwilę zapanowała absolutna cisza, a potem słychać było tylko płacz...Wiadomość o katastrofie poraziła również księdza Juliana. Jeszcze dziś widać było na jego zazwyczaj radosnej twarzy szarość, smutek, przygnębienie, a w kącikach oczu - łzy. Jako najwyższy rangą (w tamtym czasie w Katyniu), dostojnik kościelny musiał jednak odprawić mszę świętą.
- Ale kazania nie byłem w stanie wygłosić, poprosiłem o to proboszcza ze Smoleńska - powiedział ks. Żołnierkiewicz. -
Proboszcz wygłosił krótkie, ale potem szeroko komentowane kazanie, które zakończył apelem o zaprzestanie kłótni i pojednanie.Relacja ks. Juliana Żołnierkiewicza wywołała żywą dyskusję wśród uczestników spotkania. Akcent kładziono na wcześniejsze, niesprawiedliwe, oceny prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego prezydentury.
- Szkoda, że dopiero tak wielka tragedia uzmysłowiła Polakom, że Lech Kaczyński był wielkim patriotą i Polakiem - mówiono.
Wspomnienia z tragicznego dla Polaków Katynia, to tylko jeden, chociaż najważniejszy, z tematów dzisiejszego spotkania Koła Sympatyków ZNP. Poza tym prezes koła, Marek Nowacki, przedstawił informację o wizycie w Chicago i wśród chicagowskiej Polonii Urszuli Hury, lekarza, prezesa Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem w Olsztynie, członka olsztyńskiego Koła Sympatyków ZNP. Efektem spotkań w Chicago są dojrzewające pomysły o zintensyfikowaniu osobistych kontaktów członków Koła Sympatyków ZNP z Polonią w USA. Polacy w Chicago rozważają też nawiązanie kontaktów pomiędzy Olsztynem i Chicago jako miastami partnerskimi.
Ważny dla uczestników dzisiejszego spotkania był również list skierowany do nich przez Franciszka Spulę - prezesa Związku Narodowego Polskiego i Kongresu Polonii Amerykańskiej. List był odpowiedzią na przesłane z Olsztyna życzenia z okazji 130-lecia Związku Narodowego Polskiego.
„Życzenia nadesłane do mnie od Państwa z okazji 130. rocznicy powstania Związku Narodowego Polskiego, sprawiły mi wiele przyjemności oraz przyjąłem je nie bez pewnego wzruszenia” - napisał w liście Franciszek Spula.
„To miło, że w jakże dalekim od Chicago Olsztynie jest grono życzliwych Związkowi Narodowemu Polskiemu osób, doceniających znaczenie związkowej organizacji w życiu amerykańskiej Polonii. Dziękując za te życzenia chciałbym przekazać Panu prezesowi oraz całej grupie przyjaciół ZNP słowa serdecznej wdzięczności. Mam nadzieję, że kontakt nasz będzie podtrzymany stanowiąc cenny pomost ponad Atlantykiem, pomiędzy Polonią a krajem.”O założonym na dziś podstawowym modelu spotkania przypomniały przygotowane przez właścicielkę hotelu, Grażynę Bryk, wielkanocne jajka i smakowite ciasta.
Z D J Ę C I A
F I L M Y