O sobotniej tragedii naszych Rodaków w drodze do Katynia nie sposób nie myśleć. To się odczuwa, to powraca. Co pozostało, widać. Ale jeszcze długo będziemy się domyślać, co za dramat rozegrał się, zanim świat tych ludzi rozleciał się w strzępy.
Chwilę po usłyszeniu wiadomości w radiu, spotkaliśmy z mężem w przychodni młodego człowieka, którego mama, jak powiedział pielęgniarce, leciała samolotem do Katynia. Chcieliśmy mu jakoś pomóc, podwieźć do domu, ale podziękował, choć nie był w stanie wyjść na dwór. Po kilku minutach ponowiliśmy propozycję, ale okazało się, że dostał telefon, że „mama nie załapała się na samolot, pojechała pociągiem”.
Jeszcze w sobotę 10 kwietnia dostałam maila od kolegi z Denver w Colorado:
Dziś rano dowiedziałem się o katastrofie pod Smoleńskiem. Utrata życia tylu ludzi to tragedia. W tym wypadku nie tylko dla rodzin tych co zginęli, ale również dla całego Narodu. Jest to tym bardziej trudne, bo to miejsce, gdzie się to stało, jest symbolem bolesnej historii naszej Ojczyzny. To tylko te kilka słów, bo przy tym wydarzeniu myślę o Was. Dziękuję, Andrzej.
Dziś, tj. 12 kwietnia otworzyłam pocztę, gdzie była wiadomość od pani Darii z Monachium. W treści jedynie wymowny trzykropek, który wystarczy za garść słów, a w załączniku fotografie, którymi się dzielę.
Z D J Ę C I A