Olsztyńscy szczypiorniści poza Pucharem Polski. Gracze Travelandu-Społem musieli odrobić 10-bramkową stratę z pierwszego meczu. W wygranym 35:33 meczu z Zagłębiem Lubin sił starczyło im tylko na pierwszą połowę.
Podopieczni Aleksandra Malinowskiego rozpoczęli z animuszem. Skutecznie grał skrzydłowy Przemysław Ćwikliński. Dzięki jego trafieniom oraz skutecznym akcjom Marka Boneczki i Krzysztofa Kłosowskiego, po 13 minutach olsztynianie prowadzili 9:4. Niemała też zasługa Sebastiana Sokołowskiego, który bronił w niesamowitych sytuacjach (mocno rzucali Radosław Fabiszewski i Adrian Niedośpiał).
Jednak nie tyle idealna gra gospodarzy, a fatalna postawa przyjezdnych spowodowała, że kibice zgromadzeni w hali Urania zaczęli wierzyć, że można odrobić 10-bramkową stratę z Lubina. W 22. minucie mieli już osiem bramek przewagi (16:8) po popisowej akcji Ćwiklińskiego z Boneczką. Taka różnica utrzymała się do przerwy (20:12), choć nie brakowało sytuacji, by wynik był lepszy (Mateusz Kopyciński nie wykorzystał sytuacji sam na sam, a Michał Krawczyk rzucił obok bramki).
Druga połowa to pojedynek zupełnie innych drużyn. Zagłębie zagrało bardziej skoncentrowane w obronie (skutecznie bramki strzegł Adam Malcher), tymczasem olsztynianie byli bardzo nerwowi. Możliwe, że zbyt szybko chcieli odrobić minimalną stratę w dwumeczu. Gospodarze przestali trafiać nawet w najprostszych sytuacjach (przestrzelili aż pięć rzutów karnych!).
Bramkę Sokołowskiego skutecznie bombardowali Michałowie Stankiewicz i Nowak oraz Robert Kieliba. Graczom Travelandu-Społem nie pomagało nawet to, że rywale grali w podwójnym osłabieniu.
Gdy w 43. minucie Stankiewicz zmniejszył przewagę gospodarzy do czterech trafień, a Ćwikliński nie rzucił karnego, olsztynianie stracili wiarę w końcowy sukces. Niewiele brakowało, a przegraliby pojedynek, w którym niemal odrobili straty z pierwszego meczu (w 33. minucie po bramce Krawczyka było 21:12 dla Travelandu-Społem). Ostatecznie udało im się dowieźć zwycięstwo do końcowego gwizdka sędziów.
- Na pewno zabrakło kondycji - mówił po meczu trener olsztynian, Aleksander Malinowski. -
W pierwszej połowie moi podopieczni narzucili ogromne tempo. Żeby odrobić osiem bramek, trzeba było zostawić na parkiecie sporo zdrowia. Poza tym znów zawiodła skuteczność. Chłopcy grają tak nierówno, że trudno o tym mówić. W pierwszej połowie realizowaliśmy wszystkie założenia taktyczne, w drugiej znów uwidoczniły się te same błędy, co dotychczas.W finale Pucharu Polski, który zostanie rozegrany 11 kwietnia w Lubinie, Zagłębie zmierzy się z Vive Kielce. Podopieczni Bogdana Wenty pokonali w rewanżu Wisłę Płock 35:33 (pierwszy mecz kielczanie wygrali 29:23).
Traveland-Społem już w sobotę zacznie zmagania w fazie play-off ekstraklasy piłkarzy ręcznych. Wyjazdowym rywalem będzie MMTS Kwidzyn.
Z D J Ę C I A