Trzy pierwsze i trzy ostatnie bramki tego meczu zdobyli przyjezdni. Jednak to gracze Travelandu-Społem cieszyli się z kompletu punktów. Olsztynianie pokonali dziś (13.03) Powen Zabrze 30:23.
Mecz z ostatnią drużyną tabeli ekstraklasy piłkarzy ręcznych był dla piłkarzy ręcznych ze stolicy regionu doskonałą okazją, aby wywalczyć pierwsze ligowe punkty w tym roku. Do pięciu kolejnych porażek, w środę olsztynianie dołożyli przegraną w półfinale Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin.
Spowodowany tym brak pewności szczypiornistów Travelandu-Społem było widać od pierwszego gwizdka sędziów sobotniego meczu. Kibice zgromadzeni w hali Urania przecierali oczy ze zdumienia, gdy po kilku minutach autsajder ze Śląska prowadził 3:0. Podopieczni Aleksandra Malinowskiego pierwszą bramkę zdobyli dopiero w 5. minucie gry, ale przyjezdni grali bez kompleksów i chwilę później prowadzili już 5:2.
Doświadczeni olsztynianie nie zamierzali odpuszczać. Najpierw doprowadzili do remisu (6:6), a w 13. minucie gry w końcu objęli prowadzenie po rzucie Łukasza Masiaka i wygrali tę części gry 14:12.
Warto wspomnieć, że w pierwszej połowie w drużynie Powenu rzucali niemal tylko dwaj gracze. Michał Szolc i Marceli Migała dziewięciokrotnie pokonali Sebastiana Sokołowskiego (zastąpił Adama Wolańskiego, którego nie było nawet na ławce rezerwowych).
Dość wyrównany pojedynek trwał tylko przez kilka minut drugiej części gry. W 40. minucie grający w potrójnym osłabieniu goście (na ławkę kar trafili Dariusz Mogielnicki, Sztolc i Łukasz Kandora) stracili bramkę po rzucie Marka Boneczki (20:15), a chwilę później prowadzenie Travelandu-Społem podwyższył Mateusz Kopyciński.
Bardzo aktywny w całym meczu był Paweł Ćwikliński (najskuteczniejszy strzelec - 8 trafień). W 44. minucie gry sam przebiegł niemal całe boisko kozłując piłkę, bramkarz wyszedł na 5. metr, jednak olsztyński skrzydłowy próbując go lobować trafił w poprzeczkę. W kolejnej akcji był jednak bezbłędny i wówczas już niemal pewne stało się, że dwa punkty w końcu zainkasują gracze ze stolicy regionu.
Trener Travelandu-Społem dał pograć zawodnikom, którzy nie wyszli w podstawowym składzie. To jednak nie przeszkodziło gospodarzom, bym powiększać przewagę, która na trzy minuty przed końcem osiągnęła nawet 10 trafień (30:20). Ostatecznie gospodarze wygrali 30:23.
W ćwierćfinale Mistrzostw Polski olsztynianie zagrają z MMTS Kwidzyn. Zanim jednak ligowe zmagania, w tygodniu rewanż z Zagłębiem Lubin w Pucharze Polski. W hali Urania gracze Travelandu-Społem będą próbować odrobić 10-bramkową stratę w pierwszego pojedynku.
******
TRENERSKI DWUGŁOS:
Michał Kąpa (Powen Zabrze): Jedną z najważniejszych sytuacji była ta, gdy w drugiej połowie graliśmy w potrójnym osłabieniu. Dzięki temu olsztynianie odskoczyli na sześć bramek. Później niemoc w ataku pozycyjnym spowodowała, że rzucaliśmy bardzo niecelnie. Były 3-4 takie sytuacje, w których powinniśmy trafić. Można było powalczyć, ale dziś byliśmy drużyną słabszą. Zespół jest w rozsypce ze względu na kontuzje, ale to żadne usprawiedliwienie.
Aleksander Malinowski (Traveland-Społem Olsztyn): To było bardzo ważne zwycięstwo. Ostatnio ćwiczyliśmy szybkie rozegranie, wyprowadzanie kontr. Uważam, że około połowy trafień zanotowaliśmy właśnie po takich akcjach. Poza tym nieźle dziś zagrała obrona. Znów jednak dały się we znaki stare słabości - braki techniczne i nieskuteczność w stuprocentowych sytuacjach. Dałem pograć wielu zawodnikom, bo chłopcy muszą odzyskać pewność swoich umiejętności, że każdy jest ważnym elementem tego zespołu.
Z D J Ę C I A