Dwa dni przed końcem roku uczestniczyłam w ponurej uroczystości. Była to stypa po dwudziestosiedmiolatku - „Posłańcu Warmińskim.” Obecni w niej byli ks. arcybiskup metropolita warmiński, redaktor naczelny dwutygodnika oraz pracownicy i współpracownicy redakcji tego pisma.
Po słowie wstępnym redaktora naczelnego ks. Ireneusza St. Bruskiego, który życzył autorom pięknych artykułów na rok przyszły, Arcybiskup oświadczył, że „Posłaniec” w tej formie przestaje istnieć. Będzie wkładką do „Gościa Niedzielnego”. Dlaczego? Tego akurat nie udało mi się zrozumieć z długiej przemowy ks. arcybiskupa. Nadal nie rozumiem dlaczego Kuria Metropolitalna likwiduje pismo, które nie kosztuje ją ani grosza. Mało tego, w 2009 roku akurat było ono na plusie. Na zdrowy rozum - partnera do interesu szuka się raczej wtedy, kiedy grosza nie staje. Zamiana „Posłańca” we wkładkę, to typowa zamiana siekierki na kijek.
Wkładka będzie nosić tytuł „Posłańca”, mieć 16 stron, ale nie będzie w niej fotografii, których pełno w dotychczasowym „Posłańcu”. Jedyne przewidziane ilustracje mają mieć formę graficzną. A więc będzie to powrót do formy z lat 90., kiedy to „Posłaniec” wydawano na kilku czarno-białych stroniczkach, co go zresztą ostatecznie rozłożyło na łopatki, bo nie znajdował zbyt wielu czytelników.
Czy wzrośnie poczytność takiego „Posłańca”? Wątpię. Kuria nie ma danych, w jakim nakładzie rozchodzi się „Gość Niedzielny” w naszym województwie. Decyzja jest więc tym bardziej niejasna. Bez wątpienia chodzi o to, że planowana wkładka ma zawierać, jak usłyszeliśmy - głównie wiadomości diecezjalne. Kuria ma prawo tak stawiać sprawę, bo to Kościół firmuje tytuł. Jednakże tym samym 20 lat zabiegów o uatrakcyjnienie „Posłańca”, po to, żeby miało więcej świeckich czytelników, poszło na marne.
Tak jak do końca nie rozumiem decyzji Kurii, tak doskonale rozumiem propozycje skierowaną do niej przez „Gościa Niedzielnego”. Tam głowę do interesu mają, Bo przecież zamiana „Posłańca” we wkładkę oznacza dla „Gościa Niedzielnego” przejecie naszego rynku reklam i naszego czytelnika. Znamy te zabiegi aż nadto dobrze, to samo robiła „Gazeta Olsztyńska” wycinając w pień gazetki lokalne.
Szkoda pięknej historii „Posłańca” będącego przytuliskiem dla niepokornych dziennikarzy w czasach PRL-u. Szkoda, że zapomina się o możliwości katechizacji i ewangelizacji przez lokalne - a więc bliskie czytelnikowi - pismo katolickie. To oczywiste, że zaraz usłyszę: przecież można to robić przez wkładkę. Pewnie tak, o ile „Gość” będzie kupowany, a wkładka czytana. Nawet jeśli, to i tak będzie to tylko kijek. I to na dodatek nie nasz, warmiński.