Od lat dr Feliks Walichnowski, socjolog, dziennikarz i nauczyciel akademicki, wydaje książki poświęcone powojennym dziejom Warmii i Mazur. Tak jest i tym razem.
Przyjechał do Olsztyna, a potem do Ostródy, jako niespełna 16-letni chłopak razem ze 100-osobową grupą kolejarzy z Warszawy i Pruszkowa w marcu 1945 roku, a więc 65 lat temu. Równocześnie przybyła tutaj grupa płk. Jakuba Prawina, pełnomocnika rządu RP na Okręg Mazurski.
W tym czasie w byłych Prusach Wschodnich rządziła jeszcze Armia Czerwona, a te ziemie zostały przypisane Polsce dopiero 2 sierpnia 1945 roku w czasie Konferencji Poczdamskiej przez trzy zwycięskie w wojnie mocarstwa: USA, Wielką Brytanię i ZSRR.
Czasy pionierskie przeżył więc Walichnowski na własnej skórze, a po latach zajął się tym tematem już jako dziennikarz (był redaktorem naczelnym „Panoramy Północy”), socjolog i zadziorny polemista. W sumie wydał blisko 40 książek, choć w skromnym formacie i nakładzie, głównie przeznaczonych dla wybranych bibliotek, zwłaszcza uniwersyteckich. Najnowsza jest darem dla Biblioteki Narodowej.
Nosi ona tytuł „Dwory umierają stojąc” (Wydawnictwo Darczyńcy - 2010) i autor ponownie wraca w niej do tematu zasiedlania byłych Prus Wschodnich, czyli dzisiejszych Warmii i Mazur. Stawia też kontrowersyjną tezę, że w 1945 roku prawie wcale na tych ziemiach nie było żywiołu polskiego. Ale przypomina, dlaczego te niemieckie tereny znalazły się w granicach PRL oraz przez kogo zostały zagospodarowane. Przypomina więc to, o czym młodzi często już nie wiedzą i co ich interesuje jak zeszłoroczny śnieg.
Trochę jakby z boku tego wątku znalazły się w tej książeczce recenzje na temat innych wydawnictw (m.in. Joanny Wańkowskiej-Sobiesiak o upadających dworach i pałacach oraz o pionierach właśnie), a także polemiki z tekstami i wypowiedziami politycznymi. Nie zawsze, co daje się zauważyć, korelującymi z głównym tematem publikacji. Jak tłumaczy sam autor, zbiór „Dwory umierają stojąc” jest też o upadających dworach politycznych.
Tak się złożyło, że na temat zasiedlania ziemi warmińsko-mazurskiej dr Feliks Walichnowski opowiada także w obszernym artykule, który ukazał się w najnowszym tygodniku „Przegląd” (nr 9 z 7 marca 2010 roku - Marek Książek „Pionierzy wśród Mazurów”). Poza tym w tekście znalazł się pionierski epizod Tadeusza Łobody z Żabiego Rogu koło Morąga oraz komentarze historyczne prof. Stanisława Achremczyka.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że pierwsza grupa kolejarzy z Białegostoku przybyła do Olsztyna 17 lutego 1945 roku, ale osadnictwo było kilkuletnim procesem. Dzisiaj jest to dla nas fakt oczywisty, ale wtedy nic nie było takie proste i pewne.
Z D J Ę C I A