Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Ratusz wstrzymuje zmiany w olsztyńskiej oświacie. Zamiast łączenia kilku szkół, planuje przygotować kompleksowy program. Cieszą się nauczyciele i związkowcy. Radości nie ukrywa też opozycja, przypominając, że właśnie takiego rozwiązania się domagała.

Propozycję reformy przedstawiciele magistrat przedstawili w listopadzie. Połączone miały być mniejsze placówki w Gutkowie, Dajtkach, Pieczewie i os. Grunwaldzkim. Wygospodarowane w ten sposób pieniądze - ponad 570 tysięcy złotych - miały pozostać w olsztyńskich szkołach. Znaczna część zostałaby przeznaczona na logopedyczną opiekę 4-7-latków.

- Jesteśmy zdecydowanie za reformą w oświacie, ale za reformą całościową - przekonywali nauczyciele. - Powinniśmy dobrze przeanalizować ten projekt. Przecież ciągle pojawiają się jakieś poprawki.

Władze ostatecznie uległy naciskom nauczycieli i rodziców uczniów. Przekonują jednak, że nie odstępują od reformy. - Kontynuujemy prace po wysłuchaniu wszystkich przedstawionych uwag - zapewnia prezydent Piotr Grzymowicz. - I nie ma znaczenia, czy reforma zostanie zakończona w tej kadencji czy w następnej. Wiemy, że ktoś będzie chciał zbić na tym kapitał polityczny, ale my się nie boimy. Natomiast chcielibyśmy, żeby do takich sytuacji nie dochodziło, żeby wszystkie środowiska, których to dotyczy, mogły spokojnie, merytorycznie pracować.

Opozycyjni radni z Platformy Obywatelskiej nie kryją zadowolenia z decyzji władz miasta. Przypominają jednak, że na ostatniej sesji, gdy głosowana była pierwsza z uchwał dotyczących zmian w olsztyńskiej edukacji, proponowali odstąpienie od reformy w proponowanym kształcie.

- Od początku uważaliśmy, że reforma w edukacji tak, ale kompleksowa i przedyktowana z całym środowiskiem - tłumaczy szefowa klubu radnych PO, Halina Ciunel. - Rok wyborczy to nigdy nie najlepszy moment na takie działania. Wydaje mi się, że trudno spodziewać się, żeby przed wyborami reforma została przygotowana. Te dzisiejsze działania prezydentów wynikają właśnie z lęku przed oceną wyborców.

Z niecierpliwością na rozpoczęcie prac nad nową propozycją reformy czekają oświatowi związkowcy.

- Wadą poprzedniego rozwiązania była jego skala - uważa Tomasz Branicki ze Związku Nauczycielstwa Polskiego w Olsztynie. - Najwyższy czas, żeby zrobić to kompleksowo. Naszym edukacyjnym rokiem przełomowym będzie 2012. Wówczas na pewno w szkołach będą sześciolatkowie, będą zmiany w szkołach ponadgimnazjalnych, gdzie inny system kształcenia spowoduje również duże ruchy wśród kadry nauczycielskiej. Jeśli zobaczymy całościowy program zmian w oświacie, na pewno okaże się, że można uzyskać ogromne pieniądze. Wówczas trudno będzie dyskutować na temat zasadności takiej propozycji.

W prace nad nowym programem mają się włączyć wszystkie środowiska związane z oświatą.

- Celem tej pracy nie będzie przygotowanie dokumentu, w którym stwierdzimy, że trzeba zmieniać dalej i doskonalić system - mówi wiceprezydent Olsztyna Jerzy Szmit. - Chcemy wskazać miejsca realnych, konkretnych zmian. W dotychczasowych rozmowach określiliśmy pewną diagnozę, natomiast wnioski pozostawiono urzędowi. Widocznie musimy pójść dalej i wspólnie uzgodnić wnioski. Oczywiście zawsze jest taka sytuacja, że ktoś będzie musiał podjąć decyzję. Jeśli będzie ciągły sprzeciw, to być może będzie trzeba dłużej tłumaczyć i przekonywać.

Pierwsze spotkanie na początku marca.

Władze przedstawiły także finansowanie oświaty w miastach porównywalnych wielkością do Olsztyna, gdzie przeprowadzono reformy w edukacji. W stolicy regionu pieniądze z budżetu państwa to 66,1 proc. (z ogólnej kwoty wydatków bieżących 274 mln zł). W Toruniu to 76 proc., Rzeszowie i Bielsku-Białej ponad 80 proc., a w Kielcach 77 proc.