Nadal bez punktów w tym roku pozostają olsztyńscy szczypiorniści. Traveland-Społem przegrał niespodziewanie przed własną publicznością z beniaminkiem ekstraklasy piłkarzy ręcznych, Nielbą Wągrowiec 26:28 (8:16).
Dwadzieścia minut dobrej gry - tyle zafundowali sobie i widzom zgromadzonym w hali Urania szczypiorniści Travelandu-Społem. To było zdecydowanie za mało na Nielbę. Trzeba przyznać, że obie ekipy nie zachwyciły. Gdyby przyjezdni byli bardziej skuteczni, rozstrzygnęliby mecz w kwadrans.
Olsztynianie nie potrafili kończyć ataków pozycyjnych. Jedyne dwa trafienia w pierwszych 15 minutach to efekt błyskawicznych kontr. Dogodne sytuacje marnowali Jacek Zyśk, Marek Boneczko (ostatecznie najskuteczniejszy w ekipie - siedem trafień) i Mateusz Kopyciński.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w 19. minucie, gdy po trafieniu Kopycińskiego bramkarz Sebastian Sokołowski zajęty był gratulowaniem kolegom udanej akcji, przyjezdni szybko rozpoczęli grę, a do siatki rzutem z połowy boiska trafił Dawid Przysiek (w sumie rzucił sześć bramek i był najskuteczniejszym strzelcem przyjezdnych). Do przerwy zespół z Wągrowca prowadził 16:8 i mało kto spodziewał się emocji po przerwie. Szczególnie, że gra olsztynian wyglądała tragicznie.
Ostatnie dwie minuty pierwszej połowy oraz początkowych 10 drugiej to ciągła gra Travelandu-Społem w osłabieniu (olsztynianie spędzili na ławce kar w sumie 22 minuty, rywale 18). W tym czasie na ławce siadali Przemysław Ćwikliński (trzy razy, zszedł z boiska w 40. minucie), Piotr Frelek i Daniel Urbanowicz (po dwa razy). W tym czasie Nielba odskoczyła już na dziewięć trafień (11:20). Jednak olsztynianie zerwali się w końcu do odrabiania strat. W 53. minucie przez kilkanaście sekund na ławce kar zasiadało aż trzech szczypiornistów z Wągrowca, a sześć minut później Boneczko doprowadził do wyrównania (26:26). Wydawało się, że goście nie wytrzymają presji i to co, jeszcze do przerwy wydawało się niemożliwe do zrealizowania, ziści się. Jednak przyjezdni zmobilizowali się i wyszli na prowadzenie.
Na 14 sekund przed końcem olsztynianie próbowali przeprowadzić akcję dającą remis. Jednak Łukasz Masiak niedokładnie podawał do Boneczki, a goście z kontry przypieczętowali niespodziewane zwycięstwo.
Traveland-Społem po 18. serii spotkań jest na czwartym miejscu w ekstraklasie piłkarzy ręcznych. Traci dwa punkty do MMTS Kwidzyn. Na czele Vive Kielce przed Wisłą Płock.
Następny mecz olsztynian właśnie z liderem rozgrywek w Kielcach.
******
PO MECZU POWIEDZIELIMarek Boneczko (kołowy Travelandu-Społem Olsztyn):
Jak się gra pierwszą połowę, jak my zagraliśmy, to nie ma o czym mówić. Nie pamiętam takiego meczu w naszym wykonaniu. To jest jakiś sygnał, bo w Płocku było bardzo podobnie. W drugiej połowie pozbieraliśmy się i goniliśmy, ale trzeba przyznać, że w przekroju całego meczu Nielba była zespołem lepszym. Ostatnia akcja miała być rozegrana nieco inaczej, nie tak się umawialiśmy, rywale przechwycili piłkę i ustalili wynik. Widać było nerwowość w grze obu zespołów. To już końcowe kolejki rundy zasadniczej. Ale sędziowie za dużo dawali indywidualnych kar. Każde mocniejsze zaatakowanie przeciwnika kończyło się dwuminutową karą.Edward Koziński (trener Nielby Wągrowiec):
Bałem się nawet, gdy prowadziliśmy wysoko, że jednak mądrość, doświadczenie zespołu Travelandu weźmie górę. Udało się, jestem szczęśliwy. W drugiej połowie nie wytrzymaliśmy napięcia psychicznego, stąd nerwowa końcówka. To jest duża odpowiedzialność i nie było zawodnika, który wziąłby ciężar gry na siebie. Każdy uważał, że kto inny weźmie. Jeden manewr taktyczny trenera olsztynian, zmiana systemu obrony na 4-2 i zrobił nam niesamowite „kuku”. Nie wiedzieliśmy jak to rozegrać. To była dla nas może nowa sytuacja, ale ćwiczyliśmy ją na treningach i nie powinno to być zaskoczeniem.POZOSTAŁE WYNIKI:Piotrkowianin Piotrków Trybunalski - VIVE Targi Kielce 20:25 (9:14)
MMTS Kwidzyn - Azoty-Puławy 32:31 (15:16)
Zagłębie Lubin - Wisła Płock 27:30 (15:16)
Śląsk Wrocław - POWEN Zabrze 28:32 (13:12)
Chrobry Głogów - AZS- AWFiS Gdańsk 27:19 (15:10)
Z D J Ę C I A
G A L E R I A :