Co robił kat? Gdzie w Olsztynie chłostano i wieszano skazańców? Jakie metody tortur i pozbawiania życia stosowano kilka wieków temu? Odpowiedzi na te i inne mroczne pytania można było uzyskać dziś (28.01) wieczorem w Domu „Gazety Olsztyńskiej”, filii Muzeum Warmii i Mazur. Tam właśnie zainaugorowano nowy cykl spotkań miłośników historii, zatytułowany „Olsztyński Wehikuł Czasu”. Autorami cyklu są Marek Jarmołowicz - dziennikarz radiowy i historyk oraz dr Andrzej Korytko - historyk, członek Polskiego Towarzystwa Historycznego.
- Pomysłodawcą cyklu „Olsztyński Wehikuł Czasu” jest jest Marek Jarmołowicz - mówi Andrzej Korytko. -
Spotkaliśmy się wcześniej kilkakrotnie przy radiowym mikrofonie. Marek Jarmołowicz zaproponował mi zorganizowanie cyklu spotkań na temat historycznych ciekawostek dotyczących Olsztyna i jego okolic. Pomysł mnie zainteresował.Po kilku spotkaniach pasjonatów historii, pomysł nabrał realnego kształtu.
- Ustaliliśmy, że nie będziemy przekazywać wiedzy historycznej ex cathedra, że przygotujemy spotkania z miłośnikami historii inne niż do tej pory, że będziemy mówić o faktach, o których na lekcjach historii raczej się nie wspomina, bo dotyczą zwykłego, codziennego życia - mówi Marek Jarmołowicz. -
Postanowiliśmy też wykłady historyków połączyć z multimedialnymi gadżetami, które zachęcą ludzi do przyjścia na nasze spotkania.
I dzisiaj wchodzących do Domu Gazety Olsztyńskiej witał kat z głową zakrytą czerwonym kapturem, z wielkim mieczem w dłoniach. Z głośników sączyła się „wisielcza” muzyka. Na stoliku wyeksponowano narzędzia średniowiecznych tortur.
-
Bohaterem, a raczej antybohaterem dzisiejszego spotkania jest kat - człowiek, którego rzemiosłem była śmierć - dodaje Marek Jarmołowicz. -
Poparty prezentacją multimedialną wykład o pracy kata wygłosi historyk Marek Pacholec. Planujemy też dyskusję z udziałem ekspertów: dr Krzysztofa Szulborskiego - socjologa i Marka Poszewieckiego - prawnika.Organizatorzy dzisiejszego spotkania mają już pomysły na następne spotkania, chociaż o szczegółach nie chcą rozmawiać.
-
O szczegółach będziemy mogli rozmawiać, gdy znajdziemy sponsora - Twierdzi Marek Jarmołowicz. -
Przygotowanie i przeprowadzenie takiego spotkania kosztuje. Tak więc od hojności sponsora zależeć będzie co i jak uda nam się zrealizować. Wiemy jedno, że nie będziemy przekazywać historii w sposób, w jaki jest „wtłaczana” w szkołach.A odpowiadając na postawione na wstępie pytania, podpierając się wiedzą uzyskaną podczas wykładu Marka Pacholca informuję, kat nie tylko ścinał i wieszał. Do jego zadań należało też m.in. prowadzenie „czynności procesowych”, czyli torturowanie w celu wymuszenia przyznania się do winy, wykonywanie prostych czynności leczniczych oraz... czyszczenie kloak. Z tego ostatniego powodu profesja kata nie cieszyła się zbyt dużym poważaniem.
Stosowane przez katów metody torturowania i uśmiercania były tak makabryczne i odrażające, że na samą opowieść o nich, ciarki przechodzą człowiekowi po plecach. Pominę więc ich wyliczenie.
Mniej bulwersować może informacja o miejscach kaźni w Olsztynie. Zdaniem historyków, szubienice ustawione były na wzgórzu, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Liceum Ogólnokształcące nr 2 (ul. Małłków). Natomiast pręgierz mógł być przy wejściu do bazyliki św. Jakuba. Niedawno odktyto również kamień wystający z murów zamkowych, który zdaniem badaczy historii, również mógł służyć jako pręgierz.
Z D J Ę C I A