Główny plac w Bredynkach (fot. Sołectwo Bredynki/PW)
Po wojnie Bredynki w gminie Biskupiec były słynne za sprawą znakomitego zespołu „Bredyniacy jadą”. Potem nadszedł czas stagnacji, wioska często pojawiała się w kronikach policyjnych. Za sprawą nowego sołtysa, który skrzyknął grupę mieszkańców. Bredynki odradzają się. Miejscowość wypiękniała i zajęła drugie miejsce w konkursie na najładniejszą wieś województwa.
-
Nie oszukujmy się! Do tej pory było tak, że wszyscy na Bredynki narzekali - Maria Zarzeka, bibliotekarka z wiejskiej biblioteki w Bredynkach, nie owija w bawełnę.
- Że wieś jest mało zgrana, a ludzie mało aktywni.Tadeusz Pacewicz, sołtys Bredynek, który sprawuje swoją funkcję od początku 2007 roku potwierdza to, co mówi pani Maria.
-
Wioska słynęła kiedyś z innych rzeczy, niekoniecznie dobrych - przyznaje sołtys Bredynek. -
O niezbyt chlubnych wyczynach mieszkańców często można było przeczytać np. w kronice policyjnej.
Zakasali rękawyTen etap Bredynki mają już jednak za sobą. Zresztą to nie do końca prawda, że w Bredynkach w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat działo się wyłącznie źle. Po wojnie, w latach 50-tych wieś była słynna na cały region i kraj dzięki ogólnopolskim sukcesom warmińskiego zespołu „Bredyniacy jadą”. Ludność warmińska skupiona w zespole śpiewała i tańczyła Szota, Szewca, Żabulinkę i Pofajdoka. Dobrą robotę dla wizerunku Bredynek robili też przez wiele lat strażacy z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Jednak prawdziwy przełom nastąpił właśnie za sprawą nastania nowego sołtysa i Rady Sołeckiej w 2007 roku.
-
Szczęśliwie zebrało się grono kilku osób, którym zależało na dobru wsi - mówi Tadeusz Pacewicz. -
Powodowała nami chęć, żeby w końcu zaczęło się dziać coś pozytywnego w Bredynkach.Anna Prościńska z Rady Sołeckiej opowiada, że początki były bardzo trudne.
- Ludzie mieli opory, żeby zaangażować się w prace na rzecz wsi - mówi pani Anna.
Oczy mieszkańców były zwrócone właśnie na pięcioosobową grupę członków Rady Sołeckiej.
- Musieliśmy zakasać rękawy i wziąć się do roboty - wspomina Anna Prościńska. -
Mieszkańcy czekali na przykład z góry.I się doczekali.
Z dnia na dzień krąg osób, które włączyły się w ciężką, społeczną pracę na rzecz Bredynek powiększał się. W pierwszej kolejności przyłączali się współmałżonkowie osób z Rady Sołeckiej, potem dochodzili sąsiedzi, znajomi. Duże wsparcie przyszło ze strony młodzieży i strażaków. W okresach najbardziej wytężonych prac obok siebie pracowało nawet ponad 30 osób, co jak na przebudzenie po okresie długiego letargu, jest wynikiem więcej niż przyzwoitym. Integracja wsi stała się faktem.
Pomysł trochę z zazdrościGrupka skupiona wokół nowego sołtysa postawiła sobie za cel uporządkowanie zapuszczonej i zarośniętej chwastami wsi. Po rady i wskazówki pojechali do Janusza Radziszewskiego, radnego powiatowego i wieloletniego sołtysa Biesowa - wsi, która dzięki pasji i pracy mieszkańców jest perełką całego regionu.
- Chcieliśmy podejrzeć, jak oni zrobili najładniejszą wieś w województwie - mówi sołtys Bredynek. -
Pan Janusz bardzo dużo nam pomógł i podpowiedział od czego zacząć.Pierwszym zadaniem do wykonania było stworzenie miejsca spotkań na zewnątrz. W krótkim czasie na terenie obok remizy OSP w Bredynkach powstał zadaszony grzybek na kilkadziesiąt osób. Prawdziwym wyzwaniem była jednak decyzja o zgłoszeniu wsi wczesną wiosną 2009 do konkursu wojewódzkiego „Czysta i piękna zagroda - estetyczna wieś”.
- Pomysł na start w konkursie wziął się trochę z zazdrości, że inne wioski w gminie Biskupiec wyglądają tak ładnie - mówi sołtys Pacewicz.
Między majem, kiedy komisja oceniająca była po raz pierwszy w Bredynkach, a wrześniem, kiedy komisja przyjechała ocenić, co zmieniło się we wsi, mieszkańcy przeprowadzili rewolucyjne zmiany. Front robót toczył się w kilku miejscach. Z terenu wokół grzybka przy remizie strażackiej zniknęła brzydka i pordzewiała siatka, którą zastąpił drewniany, klimatyczny płot. Drewniane ogrodzenie pojawiło się też przy kapliczce,
gdzie powstał estetyczny placyk z miejscami parkingowymi.
- Żeby odnowić ten plac musieliśmy przeprowadzić niwelację terenu - objaśnia Anna Prościńska.
Przy kapliczce pojawiła się też ładna i prosta ścieżynka wzdłuż, której zostały zasadzone ciekawe drzewka. Mieszkańcy wymalowali przystanek autobusowy i zagospodarowali teren wokół niego. Największym wyzwaniem było jednak stworzenie głównego placu w Bredynkach wokół dawnego basenu przeciwpożarowego.
- To miejsce było strasznie zarośnięte, zachwaszczone i nierówne - mówi Tadeusz Pacewicz.
Ciężki sprzęt musiał zepchnąć całe masy ziemi. Na wyrównanym placu zapaleńcy z Bredynek posiali trawę. Wykarczowanych zostało też kilka wiekowych topoli, które były powysychane i zagrażały bezpieczeństwu ludzi. Drewno z topoli zostało wykorzystane do zrobienia drewnianych ławek, kolejnego grzybka, studni i ogrodzenia. Na placu powstało boisko do siatkówki, miejsce do zabaw dla dzieci i miejsce pod ognisko. Strażacy wypompowali śmierdzącą i przegnitą wodę z basenu p-poż.
- A fetor był przy tym taki, że było czuć w całych Bredynkach - wspomina Anna Prościńska.
W niespełna trzy miesiące w Bredynkach powstało miejsce spotkań, jak z bajki. Kierowcy jadący z Reszla do Biskupca, którzy do tej pory przemykali szybko przez Bredynki, widząc efekty prac mieszkańców, przystawali i kiwali z niedowierzaniem głowami. Pod wrażeniem była też komisja konkursowa.
- Nie dowierzali, że w tak krótkim okresie można tyle zrobić - mówi sołtys. -
Po ich reakcji wiedzieliśmy, że możemy zająć dobre miejsce.Radość była olbrzymiaOstatecznie w konkursie, do którego zgłosiła się ponad 60 wsi z całego województwa. Bredynki zajęły znakomite drugie miejsce, ustępując jedynie wsi Miłogórze z gminy Lidzbark Warmiński. Na ogłoszenie wyników, które miało miejsce na dożynkach wojewódzkich w Iławie z Bredynek pojechał cały autobus mieszkańców. Symboliczny czek za drugie miejsce o wartości 20 tysięcy złotych wręczał mieszkańcom marszałek Jacek Protas.
- Radość była olbrzymia - mówi sołtys. -
Ale pomyślałem sobie, czemu nie pierwsze miejsce? Daliśmy sobie słowo, że nie popuścimy w tym, co zaczęliśmy.Marzeniem jest, żeby w życie wsi zaangażowało się jeszcze więcej mieszkańców. Odniesionego sukcesu gratulowali nawet zdeklarowani przeciwnicy Rady Sołeckiej i malkontenci, którzy powątpiewali w sens prac. Pieniądze z nagrody nie zostały jeszcze naruszone.
- Chcemy je przeznaczyć na zakup dwóch kosiarek, wyposażenia placu zabaw i kuchni w sprzęt AGD oraz oświetlenie głównego miejsca spotkań - mówi Anna Prościńska.
Mieszkańcy Bredynek mają także marzenia na bardziej odległą przyszłość. Chcieliby dobudować drugie piętro nad budynkiem, w którym mieści się biblioteka, pokój strażaków i siedziba Rady Sołeckiej. W dodatkowych pomieszczeniach mogłaby powstać duża sala do wykorzystania np. na komunie, imprezy wiejskie i zabawy. Kolejny pomysł jest oryginalny i nawiązuje ściśle do historii wsi. Za trzy lat mija 150-rocznica „wojny o jezioro Bredyńskie”, w której z rąk pruskich żołnierzy zginęło kilkunastu mieszkańców wsi (o tej historii napiszemy więcej w jednym z kolejnych numerów Przeglądu Warmińskiego).
- Myślimy, żeby zorganizować rekonstrukcję historyczną tamtych krwawych wydarzeń - mówi Tadeusz Pacewicz. -
To mogłaby być impreza, która przyciągnie ludzi z zewnątrz do wsi.Janusz Radziszewski krótko ocenia to, co wydarzyło się przez ostatnie dwa lata w Bredynkach.
- To co zrobili to mistrzostwo świata - mówi radny powiatowy z Biesowa. -
Bredynki powstały jak Feniks z popiołów!