(fot. archiwum)
Przegrać niemal wygrany mecz - to udaję się olsztyńskim siatkarzom wyjątkowo często. Na 10 meczów tego sezonu PlusLigi, AZS UWM dokonał tej sztuki trzeci raz. W akademickich derbach olsztynianie przegrali dziś (9.01) w Olsztynie po tie-breaku z ekipą z Częstochowy.
Pierwsza partia sobotniego meczu to zdecydowane zwycięstwo olsztynian 25:19, którzy od pierwszej przerwy technicznej powiększali przewagę. W pewnym momencie osiągnęła 6 oczek (18:12). Doskonale grał atakujący AZS UWM, Wojciech Winnik, który niemal się nie mylił. Równie duży wpływ na sukces miała skuteczna gra w bloku Dawida Gunii.
Druga partia zdecydowanie bardziej wyrównana. Gospodarze przestali dobrze grać w przyjęciu, co spowodowało problemy w ataku. Częstochowianie nie mieli problemów z blokowaniem, jednak gra po obu stronach siatki była bardzo chaotyczna. Gracze AZS UWM schodzili na obie przerwy techniczne prowadząc, jednak końcówka seta zdecydowanie dla gości. Najpierw trudną zagrywką popłoch w szeregach Akademików siał Krzysztof Wierzbowski, a później Fabian Drzyzga (18:20). Dokładając do tego dwie z rzędu zepsute przez podopiecznych Mariusza Sordyla zagrywki (21:23), set do 23 wygrali przyjezdni.
Równie wyrównane dwie kolejne partie. Najpierw olsztynianie zwyciężyli do 22, a później goście do 23. Z dobrej strony pokazali się Marcelo, Paulo i ponownie Gunia. Zamieszanie w szeregach ponownie sprawiała dobra zagrywka Wierzbowskiego, a mnóstwo piłek, podobnie jak w pierwszych partiach, kończył Bartosz Janeczek (w sumie zdobył aż 39 punktów i został wybrany graczem meczu).
Tie-break zaczął się fatalnie dla olsztynian. Już po kilku piłkach Domex Tytan 7:4. Gracze AZS UWM zerwali się do odrabiania strat. Najpierw asem serwisowym wyrównał Marcelo (7:7), a chwilę później prowadzenie gospodarzom dał blok Paulo i Gunii. Końcówka ponownie należała jednak do przyjezdnych. As Piotra Łuki, proste błędy gospodarzy i Łukasz Wiśniewski skończył pojedynek atakiem ze środka (12:15).
Olsztynianie zaprezentowali się w tym pojedynku, z kilkoma wyjątkami, bezbarwnie. Nie potrafili wykorzystać zmęczenia rywala meczem w Pucharze CEV (po pojedynku z Montpellier Volley mieli tylko dzień przerwy, który spędzili na... podróży do Olsztyna).
To trzeci w tym sezonie mecz, w którym Akademicy sprezentowali rywalom punkty. Wcześniej komplet punktów powinni zainkasować u siebie w pojedynku przeciwko Resovii Rzeszów i na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem (oba mecze zakończyły się porażkami w tie-breakach).
Następny mecz AZS UWM zagra w piątek, 15 stycznia, w hali Urania, a rywalem olsztynian będzie Pamapol Siatkarz Wieluń.
******
PO MECZU POWIEDZIELI:Jakub Oczko (kapitan AZS UWM):
Bardzo żałujemy tego meczu. Chcieliśmy się zrehabilitować za porażkę w Częstochowie. Widać, że rywal był trochę zmęczony podróżą, szkoda, że nie udało się tego wykorzystać.Grzegorz Wagner (trener Domexu Tytana AZS):Bardzo się cieszę z tych dwóch punktów, bo dziś szło nam jak po grudzie. Podróż nie jest żadnym wytłumaczeniem, bo gra w siatkówkę to nasz zawód i musimy być na takie sytuacje przygotowani. Byliśmy w dołku, graliśmy przeciętnie, ale cieszę się, że zespół potrafił się podnieść i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.Piotr Łuka (kapitan Domexu Tytana AZS):Mecz nie stał na jakimś rewelacyjnym poziomie, ale było dużo walki i myślę, że mógł podobać się kibicom. Co do naszego zespołu - cieszymy się z tych dwóch punktów, wyrwaliśmy je przeciwnikowi z gardła. Mogliśmy przegrać ten mecz 3:1 i mieć tylko do siebie pretensje.
Mariusz Sordyl (trener AZS UWM): Przegraliśmy z przeciwnikiem, który nie grał jakiejś wielkiej siatkówki, co średnio świadczy o naszej drużynie. Przegrywamy czwarty set, w którym przeciwnik ma w ataku skuteczność poniżej 40 proc. No ale liczba ataków, które my wystrzeliliśmy z wysokich piłek w aut nie pozwoli nam wygrać z żadnym rywalem. Jak widać, nad tym elementem musimy pracować jeszcze więcej. Jestem bardzo rozczarowany. Będziemy bardzo mocno zastanawiać się nad tym spotkaniem, bo nie wyobrażam sobie, że będziemy w dalszym ciągu prezentować - dzisiaj sprezentowaliśmy rywalowi dwa punkty - co nie jest w naszej sytuacji zbyt komfortowe. Trzeba pamiętać, że każde punkty zbliżają nas do wymarzonych przed play-offami miejsc 7-8.