W Olsztynie brakuje stadionu z prawdziwego zdarzenia. To jasne. Kiedyś na pewno taki powstanie, ale jak będzie wyglądać i kiedy tego doczekamy, nikt nie wie.
Te niewiadome miało wyjaśnić wczorajsze spotkanie konsultacyjne, które z inicjatywy prezydenta Piotra Grzymowicza odbyło się w jednej z kortowskich auli. Czy wyjaśniło? Raczej nie, bo to, co zostało wczoraj powiedziane, do publicznej wiadomości zostało podane już jakiś czas temu. Fakt, prognozy były optymistyczne, konkretów jednak mało.
Na spotkanie przybyła rzesza kibiców olsztyńskiego Stomilu. Mnie osobiście ciężko byłoby nie utożsamić się z tą grupą, jak również z postulatami kibiców, wnoszonymi głównie przez Adriana Frydrycha. Nie dziwię się, że każdy dla swojego klubu chce jak najlepiej, i co za tym idzie, będzie walczył o to, by zespół miał gdzie i za co grać.
Kibice zachowali się wczoraj wprost wzorowo. I nie chodzi tu o to, że nie mieliśmy do czynienia z czyimś niekulturalnym zachowaniem. Przecież nie problem w tym, by sugerować się jakimiś zaściankowymi stereotypami. Istotne było to, że przedstawiciele miłośników klubu, którzy zabierali głos, wzbogacali swoje wypowiedzi logicznymi argumentami. I nawet ci, którzy przyszli z wizją budowy 20-tysięcznego obiektu, z czasem pojmowali, że dla Olsztyna najlepszym rozwiązaniem jest nieco mniejszy obiekt. I nikt o nic się nie wykłócał, a krytyka rzucana na władzę była jak najbardziej konstruktywna.
To oczywiście moje zdanie. I także ja popieram propozycję przedstawioną na spotkaniu, przygotowaną na zlecenie m.in. prezydenta Grzymowicza. I plus dla niego, że coś w sprawie stadionu, być może, się wreszcie ruszyło. I zdanie to obyłoby się bez tego „być może”, gdyby wczoraj padła z ust prezydenta jakaś konkretna data.
Nie rozumiem też dlaczego pan prezydent tak bardzo odcina się od swojej przeszłości lat 90. Dlaczego tak wprost, bez żadnych ogródek, oświadczył kibicom, że w czasach, gdy Stomil występował w I lidze, on w Olsztynie nie przebywał i nie miał wpływu na to, co się tu działo. A jednak, na swojej stronie internetowej oświadcza, że od 2001 roku piastował funkcję zastępcy prezydenta miasta, a trzy lata wcześniej, po raz pierwszy został radnym. A Stomil w ekstraklasie gościł przecież do 2002 roku...
Kibice zamierzają wystosować do Piotra Grzymowicza oficjalny list, m.in. w tej sprawie. Fanów interesuje też, dlaczego na spotkaniu mowa była o wykonaniu projektu maksymalnie w przeciągu roku, a już po spotkaniu termin ten wydłużył się do 3 lat...
Pożyjemy, zobaczymy. Oby słowa radnego Jarosława Szostka okazały się prawdziwe, że każdemu w tym mieście tak samo zależy na nowym stadionie. I jeszcze jedno, żeby wszystkim zależało tak samo bardzo!