Nienormowany czas pracy, praca rozpoczynająca się i kończąca o różnych porach dnia i nocy, zaburzony rytm biologiczny organizmu, a jednak się chce... Chce trenować, biegać, zwyciężać. Chorąży Straży Granicznej Andrzej Luśnia z PSG w Braniewie, bo o nim mowa, to „Sportowa wizytówka” Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej w Kętrzynie.
Ma na swoim koncie starty w IV Carrefour Półmaratonie Warszawskim, XIX Ostródzkim Biegu Ulicznym, XXXIII Biegu Zwycięstwa w Gołdapi, IV Ogólnopolskim Biegach Ulicznych w Pasłęku, Biegu Papieskim w Braniewie, Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie, Kwietnym Biegu w Braniewie, Trial Running w Pasłęku, Mistrzostwach Polski Służb Mundurowych pn. Bieg o nóż komandosa (2 października 2009 r. - v-ce Mistrz Polski Straży Granicznej).
Już po raz szósty, 28 listopada minionego roku Maraton Komandosa w Lublińcu stał się miejscem spotkania wytrwałych biegaczy z Wojska, Policji, Straży Granicznej. Zwieńczeniem całorocznej, czasem monotonnej pracy pana Andrzeja było siódme miejsce w klasyfikacji generalnej i czas o ponad 6 min. lepszy od tego z przed roku (wynik: 1 miejsce spośród reprezentantów Straży Granicznej, 7 w klasyfikacji generalnej).
Chorąży Andrzej Luśnia okazał się najlepszym ze startujących przedstawicieli Straży Granicznej, biorących udział w tym morderczym biegu na dystansie ponad 42 km. Należy zaznaczyć przy tym, że uczestnicy pokonywali terenową trasę w umundurowaniu polowym z 10. kilogramowym obciążeniem w plecaku. - Choć wysiłek był ogromny, niezapomniane wrażenia zostaną na lata - powiedział na mecie funkcjonariusz PSG Braniewo.
Wśród zaproszonych gości, którzy brali udział w biegu byli m.in. gen. dywizji Roman Polko.
Funkcjonariusz Straży Granicznej z placówki w Braniewie biega od szkoły podstawowej, czyli od ponad 20 lat. Od 1,5 roku trenuje intensywniej, przygotowując się do poważnych startów. Półmaratony i biegi uliczne traktuje jako imprezy przygotowujące do właściwej formy i poważnych długodystansowych startów. Najbardziej zależy panu Andrzejowi na Biegu o Nóż Komandosa oraz Maratonie Komandosa. Choć komandosem nie jest, to jednak stara się osiągnąć najlepsze wyniki w wymienionych konkursach trenując wytrzymałość psychofizyczną.
Nie należy do żadnego klubu, nie ma trenera - sam sobie klubem, trenerem, menadżerem... Prowadzi dziennik treningowy. Na podstawie danych w nim zawartych wypracowuje cykl treningowy. Nie prowadzi specjalnej diety, ale na dwa tygodnie przed startem stosuje „głód na węglowodany”, by w ostatnim tygodniu dokarmiać organizm tylko nimi.
Sześć dni w tygodniu chor. Andrzej Luśnia trenuje. Tygodniowo pokonuje 60-70 km, co daje średnio miesięcznie ok. 250 kilometrów. Nie można zapominać o tym, że chor. Luśnia pełni służbę o różnych porach dnia i nocy. Mimo to wypełnia plan treningowy bez uszczerbku dla kondycji fizycznej.
-
Od wielu już lat Andrzej Luśnia jest wśród najlepszych biegaczy służb mundurowych w kraju, bez względu na kryzys, brak wsparcia finansowego możnych sponsorów - mówi kolega chor. Andrzeja Luśni z placówki w Braniewie, st. chor. sztab. SG Bogdan Kisiel -
Znajduje czas na połączenie trudnej i wyczerpującej pracy na rubieży w placówce SG z pasją biegania. Potrafi podzielić i tak niewielką ilość wolnego czasu między trening a rodzinę i przyjaciół. Jego postawa zasługuje z wszech miar na słowa uznania całej formacji. Swoim pojmowaniem obowiązków, i tych służbowych, i tych zupełnie prywatnych, stanowi wzór do naśladowania dla pozostałych funkcjonariuszy naszej Placówki. Chor. SG Andrzej Luśnia, zapytany o plany na 2010 rok, mówi o utrzymaniu poziomu na resortowych imprezach (w Biegu o Nóż Komandosa oraz Maratonie Komandosa). Bardzo chciałby poprawić czas, a to jest możliwe, bo już był lepszy o 6 minut w stosunku do ubiegłego roku. Siódme miejsce w Maratonie Komandosa to nie lada wyczyn. W imprezie udział biorą żołnierze, którzy startują w wielu maratonach w ciągu roku i trenują niemal zawodowo. Trudno będzie osiągnąć ich poziom, ale... nie ma rzeczy niemożliwych. I tak jest bardzo dobrze - w Maratonie Komandosa na 330. osób startujących, około 290 ukończyło bieg. Kryzys pojawia się najczęściej przy 31 km. Potem już byle do mety.
-
Zachęcam do treningu i aktywnego uprawiania sportu - mówi Andrzej Luśnia. -
Na mojej placówce w Braniewie ludzie już zaczynają biegać, moje osiągnięcia zachęcają innych . I o to chodzi! By zarażać kolegów pasją do biegania! W przyszłym roku życzyłbym sobie, by w Oddziale powstała drużyna biegaczy, byśmy mogli w klasyfikacji drużynowej sięgać po trofea. - Jesteśmy dumni, że w naszych szeregach są tacy pasjonaci - mówi chor. SG Anna Mauch, z WMOSG w Kętrzynie. -
Ta dyscyplina sportu jest trudna. Mało kto powie, że lubi biegać. A ja podziwiam biegaczy. Ciężkie treningi, pasja, a przy tym nieogarniona radość życia.
Z D J Ę C I A