(fot. archiwum)
To już ostatni odcinek z cyklu prezentującego tegoroczne dokonania naszych najważniejszych zespołów sportowych. Dziś podsumujemy to, czego w 2009 roku dokonali siatkarze AZS-u Olsztyn.
Niedawni medaliści Mistrzostw Polski o mijającym roku będą chcieli zapewne szybko zapomnieć. Sezon 2008/09 olsztynianie zakończyli na szóstym miejscu, a tak słabo nie było od lat. W jeszcze gorszy sposób podopieczni Mariusza Sordyla zainaugurowali kolejne rozgrywki, bowiem po pierwszej części fazy zasadniczej plasują się dopiero na siódmym miejscu, wyprzedzając jedynie zespoły, które od początku skazywane były na pożarcie przez czołowe polskie ekipy.
Początek poprzednich rozgrywek nie wskazywał jednak na to, że olsztynianie nie będą się liczyli w walce o medale. AZS jeszcze w 2008 roku bez większych problemów rozprawiał się z niżej klasyfikowanymi zespołami, a także pokonał m.in. późniejszych brązowych medalistów, drużynę Jastrzębskiego Węgla czy AZS Częstochowa.
Nowy 2009 rok olsztynianie także rozpoczęli od efektownej wygranej nad Politechniką Warszawską. Później jednak nasz zespół nie był już w stanie wygrać ani jednego spotkania z drużynami, które w końcowej klasyfikacji znalazły się przez olsztyńskim zespołem.
W walce o awans do strefy medalowej olsztyniakom przyszło zmierzyć się z Jastrzębskim Węglem. Dwie porażki na wyjeździe praktycznie przekreśliły szanse na końcowy sukces. W Olsztynie goście tylko dopełnili formalności, wygrywając 3:2.
Z kolejnej rywalizacji AZS wyszedł już zwycięsko. W walce o prawo udziału w rywalizacji o piąte miejsce, olsztynianie nie pozostawili złudzeń zespołowi z Bydgoszczy.
Marzenia o piątym miejscu, które dawało przepustkę do występów w europejskich pucharach, prysły po rywalizacji z AZS-em Częstochowa. Co prawda olsztynianie byli w stanie wygrać w Uranii, lecz w decydującym spotkaniu na obcym terenie przegrali 1:3.
Po zakończeniu sezonu z klubem pożegnał się m.in. Paweł Zagumny. Do klubu ściągnięto kilku zawodników, lecz już nie tak wartościowych, jak uznawany za jednego z najlepszych rozgrywających na świecie popularny „Guma”. Jasne był już zatem, że po raz pierwszy od wielu lat AZS nie będzie walczył o medale, a raczej o utrzymanie w PlusLidze.
Zgodnie z obawami kibiców, olsztynianie nowe rozgrywki zainaugurowali fatalnie - od trzech porażek. Nikt jednak nie spodziewał się, że w żadnym z tych spotkań AZS nie zdobędzie nawet seta. Przełamanie nastąpiło w czwartej kolejce, kiedy zawodnicy Mariusza Sordyla przywieźli ze stolicy komplet punktów. Po kolejnym pojedynku w sercach olsztyńskich kibiców zagościła jeszcze większa nadzieja na lepszą przyszłość. AZS wygrał w Olsztynie z nieobliczalnym Jadarem Radom, dzięki czemu zdobył kolejne arcyważne trzy punkty.
O kolejnych dwóch spotkaniach olsztynianie mogą mówić w kategoriach największego pecha. Zarówno w pojedynkach z Resovią Rzeszów, jak i Jastrzębskim Węglem, AZS wygrał pierwsze dwa sety, po czym przegrał oba spotkania 2:3. Mimo, że mecze te skończyły się dla olsztynian naprawdę niefartownie, to jednak do dorobku dopisane zostały dwa oczka.
Po siedmiu kolejkach AZS mógł zatem legitymować się dorobkiem ośmiu punktów. Niestety w kolejnych dwóch pojedynkach olsztynianie nie zdołali go powiększyć, przegrywając 0:3 mecze ze Skrą Bełchatów i Zaksą Kędzierzyn-Koźle.
W ostatnim w tym roku spotkaniu, tym razem rozgrywanym w ramach 1/4 finału Pucharu Polski, olsztynianie także nie byli w stanie ugrać seta. Mecz z Jastrzębskim Węglem zakończył się porażką, która pomimo, iż w styczniu dojdzie do rewanżu, raczej pozbawiła zawodników AZS-u szans na awans do turnieju finałowego, który odbędzie się w Bydgoszczy.