(fot. archiwum)
Po materiale podsumowującym poczynania futbolistów OKS-u 1945 Olsztyn, dziś pora na zestawienie dokonań szczypiornistów Travelandu.
Nie będzie błędem jeśli przyjmiemy, że to właśnie drużyna prowadzona obecnie przez Krzysztofa Kisiela najmilej spośród trzech czołowych olsztyńskich zespołów wspominać będzie mijający rok. Świadczą o tym choćby statystyki przedstawione na naszym portalu w minioną niedzielę, a także miejsce, jakie w zakończonych w tym roku ligowych rozgrywkach zajęli olsztyńscy szczypiorniści.
Owszem, po rozegraniu ostatniego spotkania z Focusem Piotrków Trybunalski, po którym olsztynianie byli już pewni wywalczenia piątego miejsca, pozostał lekki niedosyt, bo półfinał był naprawdę blisko. Cieszyć się trzeba jednak z tego, że drużyna prowadzona wtedy jeszcze przez Edwarda Strząbałę osiągnęła historyczny sukces, a teraz już pod wodzą nowego szkoleniowca na ligowym podwórku spisuje się naprawdę dobrze.
Wróćmy jednak do szczegółowego podsumowania minionych dwunastu miesięcy. W nowy, 2009 rok, olsztynianie wchodzili w wyśmienitych nastrojach. Przedświąteczna wygrana nad płocką Wisłą sprawiła, że na sylwestrowe zabawy piłkarze Travelandu udawali się w rolach wiceliderów polskiej ekstraklasy.
Zimny prysznic olsztyńską ekipę spotkał jednak już w pierwszym spotkaniu w Nowym Roku, kiedy to z Głogowa nasz zespół wrócił bez punktów. Niestety, spotkanie to zapoczątkowało fatalną passę olsztynian w meczach wyjazdowych. Do końca fazy zasadniczej Traveland nie przywiózł do Olsztyna ani punkciku, a wygrać na obcym terenie zdołał dopiero pod koniec kwietnia w... Głogowie, dzięki czemu otworzył sobie drogę do walki o piąte miejsce w rozgrywkach. Tak więc niechlubna seria zakończyła się tam, gdzie się zaczęła.
Za sprawą zwycięstw, które olsztyniacy odnieśli na własnym terenie, zespół trenera Strząbały zdołał wywalczyć trzecie miejsce w tabeli rundy zasadniczej. Taka kolej rzeczy sprawiła, że w walce o awans do strefy medalowej Traveland trafił na zespół AZS-u AWF Gdańsk. Nietrudno było wówczas wskazać faworyta dwumeczu.
Na przełomie marca i kwietnia stało się jednak coś, o czym olsztyńscy kibice szczypiorniaka chcieli jak najszybciej zapomnieć. Ich pupile przegrali oba spotkania z gdańskim zespołem, w tym to, które ze względu na odbywające się wtedy w Uranii targi, musiało się odbyć w... Ostródzie. No cóż, najwyraźniej miasto nie życzyło sobie, by najważniejsze spotkanie w historii klubu odbyło się na jego terenie...
Na pocieszenie Travelandowi pozostała walka o niższe lokaty, z której wyszli zwycięsko, choć łatwo nie było. Jak już wyżej wspomnieliśmy, z Głogowa nasz zespół wrócił z tarczą, lecz już w rewanżu w Olsztynie, podopieczni Edwarda Strząbały ponieśli gładką porażkę. Do walki o piąte miejsce olsztynianie mogli przystąpić tylko dlatego, iż z wyjazdowego pojedynku przywieźli dziewięciobramkową zaliczkę, a w Olsztynie przegrali „tylko” siedmioma golami.
Przeciwnikiem w ostatniej w ówczesnym sezonie rywalizacji okazała się drużyna z Piotrkowa Trybunalskiego, trenowana wtedy jeszcze przez Krzysztofa Kisiela, obecnie szkoleniowca Travelandu. Z pierwszego spotkania olsztyniacy wrócili pokonani, na szczęście tylko jedną bramką, dzięki czemu w rewanżu zdołali szybko odrobić stratę i ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Letnia przerwa w rozgrywkach, poza zmianą trenera, przyniosła także zmiany kadrowe. Do drużyny dołączyło m.in. trzech zawodników z Gdańska, a opuścili ją tacy gracze, jak Igor Petricheev czy Maciej Wasilenko. Szefowie klubu jasno określili wówczas cele na rozpoczynający się we wrześniu nowy sezon - Traveland ma w nim powalczyć o medal!
Olsztynianie kolejne rozgrywki zainaugurowali zgodnie z planem, od zwycięstwa ze Śląskiem Wrocław, najbardziej utytułowanym polski zespołem w tej dyscyplinie. Kolejny mecz przyniósł jednak zaskakującą porażkę w Kwidzynie, która niestety ponownie zapoczątkowała kiepską passę w wyjazdowych spotkaniach. W Olsztynie tradycyjnie było o niebo lepiej - Traveland wygrał dwa kolejne spotkania w Uranii z ekipami Chrobrego Głogów i Zagłębia Lubin.
Prawdziwym sprawdzianem miały być jednak dwa kolejne pojedynki na własnym boisku: z Wisłą Płock i Vive Kielce, dwoma czołowymi zespołami poprzednich rozgrywek. Oba zakończyły się porażkami olsztynian.
Po tych dwóch pojedynkach zespół Travelandu złapał jednak wiatr w żagle i to nie byle jaki wicherek, ale prawdziwy huragan! W kolejnych ośmiu spotkaniach olsztynianie nie zaznali gorzkiego smaku porażki, wygrywając aż sześć meczów, w tym wszystkie na obcych boiskach! Dzięki takiemu bilansowi 2009 rok Traveland zakończył na trzecim miejscu ze stratą tylko jednego punktu do drugiej w tabeli drużyny z Płocka.