(zdjęcie ilustracyjne)
Mijający rok w zespole OKS-u 1945 Olsztyn obfitował w mnóstwo przełomowych, jak się później okazywało, wydarzeń. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a działo się to na tyle szybko, że kibica o słabych nerwach mogło przyprawić o zawał serca.
W 2009 rok olsztynianie wchodzili z nadziejami na lepsze jutro. Rundę jesienną ówczesnych rozgrywek zakończyli co prawda dopiero na 10. miejscu w tabeli, lecz strata do jej lidera wynosiła tylko siedem punktów. Humory kibicom poprawiały też zapowiedzi działaczy, według których OKS na wiosnę miał się włączyć do walki o awans do I ligi.
W tym celu w przerwie zimowej poczyniono szereg transferów, z których część stała się hitami na tym szczeblu rozgrywek.
Do drużyny po kilku latach powrócili Zbigniew Małkowski, Krzysztof Kowalczyk, Marcin Wincel i Piotr Kulpaka. Zatrudnienie tego ostatniego okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem na wiosnę olsztyńska defensywa była naprawdę mocna. Nie zawiódł także Małkowski, który między słupkami zastąpił rewelacyjnie spisującego się jesienią Daniela Iwanowskiego.
Odzwierciedleniem wzmocnienia kadry okazały się rezultaty, jakie olsztyński zespół uzyskiwał w zimowych sparingach. Spośród dziewięciu kontrolnych potyczek tylko jedna zakończyła się porażką OKS-u. Rywal był jednak bardzo wymagający, bowiem Sūduva Mariampol, to jedna z najlepszych litewskich drużyn piłkarskich. Mimo wysokiej porażki 0:4 wyjazdy na Litwę OKS mógł zaliczyć do udanych. Tydzień przed przegraną olsztynianie zremisowali z tym samym zespołem 2:2, natomiast w meczu Atlantasem Kłajpeda również walczyli jak równy z równym, remisując ostatecznie 1:1.
Poza spotkaniami na Litwie, OKS zaliczył także pobyt na obozie przygotowawczym w Kołobrzegu, gdzie dwukrotnie rozprawił się z lokalnymi rywalami m.in. ówczesnym wiceliderem grupy zachodniej II ligi, Kotwicą Kołobrzeg. Olsztyńscy piłkarze wzięli także udział w turnieju zorganizowanym w hali Urania w ramach finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Po dość udanym okresie przygotowawczym, już na inaugurację rundy wiosennej, kibiców z Olsztyna spotkała niemiła niespodzianka. Na własnym boisku OKS przegrał ze Startem Otwock 1:2, na skutek czego lokalni znawcy futbolu zaczęli się zastanawiać, czy aby na pewno zimowe transfery przyniosą oczekiwany efekt.
Wątpliwości zostały jednak rozwiane już w kolejnych spotkaniach. Począwszy od następnego pojedynku z Przebojem Wolbrom, olsztyniacy odnieśli pięć kolejnych zwycięstw. Zaskakująca porażka z Górnikiem Wieliczka przerwała jednak wyśmienitą passę i sprawiła, iż ze stanowiskiem trenera pożegnał się Ryszard Łukasik. W jego miejsce działacze ponownie zatrudnili Jerzego Budziłka, który opiekował się zespołem podczas pięciu ostatnich spotkań, rozegranych jesienią 2008 roku.
Zmiana szkoleniowca nie spowodowała jednak szybkiego powrotu rewelacyjnych rezultatów z przełomu marca i kwietnia. W kolejnych dwóch spotkaniach OKS wywalczył dwa remisy i powoli oddalał się od awansu. Przełomem okazał się jednak wyjazdowy mecz z przeżywającym ogromne kłopoty ŁKS-em Łomża, który zakończył się historycznym pogromem. Olsztynianie zaaplikowali swoim rywalom aż dziesięć goli, nie tracąc przy tym żadnej bramki.
Do końca rozgrywek OKS przegrał już tylko jedno spotkanie z późniejszym ich zwycięzcą KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Niestety, ostatecznie podopiecznym trenera Budziłka do zajęcia miejsca premiowanego startem w barażach zabrakło dwóch punktów. O jeden punkt olsztynian wyprzedziła bowiem ekipa Startu. Jednak nawet w przypadku takiej samej liczby oczek, dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań, trzecie miejsce zajęłaby drużyna z Otwocka.
Cała wina niepowodzenia zrzucona została na remis w spotkaniu z Okocimskim Brzesko, w którym rywale urwali OKS-owi punkt, dzięki bramce w ostatniej minucie meczu.
Brak awansu spowodował odejście zawodników, którzy wiosną stanowili o sile zespołu. Z klubem pożegnali się praktycznie wszyscy zawodnicy, którzy zimą wzmocnili zespół. Niestety, po wieloletniej przygodzie z OKS-em pracodawcę zmienił też Grzegorz Lech.
Mimo braku nowych wzmocnień, za które można było uznać jedynie sprowadzenie Krzysztofa Filipka, w letnich sparingach olsztynianie spisywali się powyżej oczekiwań. Ciężko było jednak szukać porównania z potyczkami z zimy bowiem rywale olsztynian tym razem nie reprezentowali najwyższej klasy. Jedynie pojedynek z Olimpią Grudziądz można było uznać za spotkanie, które mogło pokazać jak silny naprawdę jest zespół, który pod koniec lipca stanie do, jak to zapowiedzieli działacze, walki o utrzymanie w II lidze. Mecz zakończył się wysoką porażką OKS-u 1:4, a z pozostałych spotkań cieszyć mogła tylko wygrana 7:0 z Huraganem Morąg.
II-ligowe rozgrywki rozpoczęły się jednak nie najgorzej. Najpierw OKS zremisował bezbramkowo w Rzeszowie z miejscową Resovią, a następnie wygrał w derbach województwa z Olimpią Elbląg 2:0. W kolejnych pięciu spotkaniach było już jednak znacznie gorzej. Olsztynianie zdobyli w nich tylko dwa punkty, przegrywając wszystkie wyjazdowe pojedynki. Do tego doszła także porażka z rezerwami Bytovii Bytów w Pucharze Polski. Nieciekawej sytuacji w klubie smaczku dodała jeszcze rezygnacja Grzegorza Kopruckiego z funkcji prezesa.
Na drugie zwycięstwo olsztyńskim kibicom przyszło czekać aż do kolejnych derbów, które odbyły się na początku września. Tym razem wyższość olsztyńskich piłkarzy uznać musiał zespół Jezioraka Iława. Następne spotkanie ze Startem Otwock znowu jednak zakończyło się porażką, a zespół nieźle zaczął poczynać sobie dopiero od kolejnego, zremisowanego spotkania ze Stalą Rzeszów. Kilka dni później olsztynianie odnieśli pierwsze w nowym sezonie wyjazdowe zwycięstwo, wygrywając z GKS-em Jastrzębie 4:3.
Niestety, dobra passa nie mogła trwać wiecznie i po pięciu kolejnych spotkaniach bez porażki, olsztynianie wrócili z Suwałk na tarczy. Jak się później okazało, wygrana, która miała miejsce tydzień wcześniej, 10 października, była ostatnim tegorocznym zwycięstwem biało-niebieskich. Co prawda OKS dopisał sobie jeszcze trzy punkty za mecz z Olimpią Elbląg jednak, jak orientuje się każdy fan futbolu na Warmii i Mazurach, spotkanie to zostało zweryfikowane przez PZPN jako walkower na niekorzyść elblążan.
Ostatnim przedświątecznym jeszcze akcentem w klubie było powołanie kuratora, który ma zarządzać OKS-em do nowych wyborów prezesa i zarządu, które najprawdopodobniej odbędą się wiosną. Najprawdopodobniej, bo na chwilę obecną nie wiemy, czy klub dotrwa do tego czasu. Kurator nie został jeszcze oficjalnie zatwierdzony przez sąd, a miasto podobno nie spieszy się z pomocą dla klubu. Po ostatnich smsowych i mailowych akcjach fanów Stomilu w mediach pojawiło się wiele wypowiedzi zarówno radnych, jak i innych olsztyńskich samorządowców. Wszyscy zgodnie zadeklarowali pomoc klubowi. Kibice zastanawiają się tylko, czy ktokolwiek z deklaracji tych się wywiąże i już planują kolejne akcje. A radni? Zapewne powoli przygotowują się do wyborów samorządowych, które już niebawem...
Na koniec jeszcze chcielibyśmy przedstawić łyk statystyki, która zdominowała wczorajszy materiał dotyczący trzech czołowych olsztyńskich drużyn, w tym rzecz jasna OKS-u. Indywidualnie, jak już podawaliśmy, OKS okazał się nieco gorszy od szczypiornistów Travelandu. Nie jest tajemnicą, że piłkarze swoje statystyki popsuli za sprawą jesiennego spadku formy. Wiosną żaden miesiąc nie zakończył się wynikiem gorszym niż zdobyciem 66,67% możliwych do uzyskania punktów. Dokładnie taki rezultat piłkarze osiągnęli w marcu i kwietniu. Maj okazał się jeszcze efektywniejszym miesiącem. 72,22% to rezultat najlepszy w skali całego roku. Co prawda, w czerwcu piłkarze zdobyli aż 100% możliwych punktów, lecz rozegrali wówczas tylko jedno spotkanie. W maju dla porównania było ich aż 6.
Najsłabiej olsztyniakom wiodło się z kolei latem. Zarówno w lipcu, jak i sierpniu podopieczni Jerzego Budziłka zdobyli tylko co trzeci możliwy do zdobycia punkt. Prym wiódł tu jednak sierpień, bowiem wówczas rozegrano aż pięć pojedynków. W lipcu OKS zagrał natomiast tylko w jednym meczu. Najlepszym z kolei jesiennym miesiącem okazał się listopad. Gdyby jednak nie uwzględniać walkowera za mecz z Olimpią, miesiąc ten byłby... najgorszym, bowiem drugie listopadowe spotkanie zakończyło się porażką biało-niebieskich.
Jak już wczoraj wspominaliśmy, olsztyńscy kibice wszystkie trzy drużyny jednocześnie mieli okazję podziwiać tylko w ciągu czterech miesięcy. Statystycznie w marcu i, o dziwo, w październiku, OKS okazał się najlepszy, w listopadzie piłkarze byli natomiast najsłabsi, a kwiecień zakończyli na drugiej pozycji za szczypiornistami. Także tylko z Travelandem OKS korespondencyjnie rywalizował w maju i we wrześniu, kiedy siatkarze odpoczywali. W pierwszym przypadku lepsi byli zawodnicy trenera Budziłka, w drugim gracze Krzysztofa Kisiela.
Jutro kolejne podsumowanie. Tym razem pod lupę wzięty zostanie zespół Travelandu.