Wiedeń należy do najchętniej odwiedzanych miast Europy. Stolica Austrii przyciąga bogactwem atrakcji, z których najważniejsze to historyczne centrum miasta, pełne zabytków ze wszystkich epok historycznych. Ale nie wszyscy wiedzą, że do Wiednia kierują się dziesiątki wycieczek z całego świata, by obejrzeć znajdujące się tam... spalarnie śmieci komunalnych! Przyjęty we Wiedniu system unieszkodliwiania odpadów uważany jest za wzorcowy. Nie powinna więc dziwić informacja, że w minionym tygodniu do Wiednia udała się grupa olsztyńskich dziennikarzy, ratuszowych urzędników i pracowników Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie, by na własne oczy zobaczyć to wiedeńskie „cudo”, a potem podzielić się swoimi spostrzeżeniami z mieszkańcami Olsztyna, z których wielu przeraża perspektywa gęstego czarnego dymu wydobywającego się z kominów planowanej w Olsztynie spalarni. Wśród zaproszonych na wyjazd do Wiednia dziennikarzy był również przedstawiciel Gazety On-Line Olsztyn24.
Wiedeńczycy rocznie wytwarzają około miliona ton śmieci. Wszystkie są unieszkodliwiane w jednej z aż czterech znajdujących się na terenie miasta spalarni: trzy z nich likwidują odpady komunalne, zaś jedna spala odpady niebezpieczne. Spalarnie znajdują się w granicach administracyjnych miasta. Jedna z nich ma np. za sąsiadów ministerstwo spraw wewnętrznych Wiednia oraz Uniwersytet. Od domów mieszkalnych również nie dzieli ich zbyt duża odległość.
Jako pierwszą olsztyńska grupa odwiedziła spalarnię odpadów komunalnych MVAPLAFFENAU w przemysłowej dzielnicy Simmering. Spalarnia ta rocznie unieszkodliwia 250 tys. ton śmieci. To prawie dwa razy więcej niż rocznie wytwarzają mieszkańcy Olsztyna i okolicznych gmin. Ta najnowsza z wiedeńskich spalarni, ma dopiero dwa lata. W technologii unieszkodliwiania odpadów w tej spalarni uwzględniono wieloletnie doświadczenia w eksploatowaniu starszych spalarni, m.in. zastosowano system monitorowania i zapobiegania samozapaleniu się składowanych w silosach śmieci.
Nowoczesna architektura i dominujący pomarańczowy kolor elewacji nie sugerują, że obserwowany obiekt to spalarnia śmieci. Ani śladu fruwających papierów, chmar ptaków, czy gryzoni, tak charakterystycznych dla pryzmowych składowisk śmieci. Nie czuć też żadnego fetoru, a nawet charakterystycznego smrodu rozkładających się śmieci. Z wysokiego na 80 metrów, jednego komina wydobywa się szary obłok. Na pierwszy rzut oka trudno określić, czy to para wodna, czy dym ze spalania śmieci.
Że obiekt ma coś wspólnego ze śmieciami mogą świadczyć jedynie często podjeżdżające śmieciarki, z których większość należy do odpowiadającego za gospodarkę śmieciami wydziału wiedeńskiego ratusza. Samochody przejeżdżają przez automatyczne wagi i kierują się do jednego z 12. znajdujących się na rampie rozładowczej zsypów.
Mimo, że kilka zsypów jest otwartych, fetor z rozkładających się śmieci jest ledwo wyczuwalny. To zasługa specjalnego systemu podciśnieniowego, który zapobiega wydostawaniu się zapachów na zewnątrz mieszczących 18 tys. m
3 śmieci silosów.
Rampa rozładowcza to jedyne miejsce, gdzie gołym okiem można zobaczyć zwożone z miasta śmieci. Potem odpady w silosie przez szybę może obserwować jedynie operator ładowarki, zasypujący śmieci do dwóch potężnych pieców. Każdy z pieców może pomieścić jednorazowo 60 ton odpadów. Spalanie odbywa się w temperaturze 1000 stopni C. Piece pracują 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Raz w roku robi się 7. dniową przerwę technologiczną na remonty i konserwacje urządzeń spalarni.
W procesie spalania jednego wsadu do pieców spalarnia zużywa 7 megawatów energii elektrycznej, ale w tym samym czasie wytwarza 15 megawatów takiej samej energii i tyle samo energii cieplnej. Efektem ubocznym procesu spalania jest również gips budowlany. Pozostające po procesie spalania kilkadziesiąt kilogramów popiołów i żużli spalanych jest w położonej opodal spalarni odpadów niebezpiecznych. Tam temperatura spalania wynosi 1500 st. C.
Do atmosfery przez komin wydobywa się minimalna ilość niebezpiecznych substancji. Jak zapewnia oprowadzający wycieczki po spalarni przewodnik, normy ochrony środowiska w Austrii są bardzo wyśrubowane. Gdyby spalarnia przekroczyła te normy, musiałaby zapłacić olbrzymie kary finansowe. Dlatego w spalarni bardzo dba się o reżimy technologiczne, by nie doszło do przekroczenia dopuszczalnych norm zanieczyszczenia środowiska. W praktyce spalarnia PFAFFENAU emituje do atmosfery tyle samo zanieczyszczeń co kilka kominów w domach jednorodzinnych.
Olsztyńska „wycieczka” obejrzała też drugą z wiedeńskich spalarni. Niestety, tylko z zewnątrz. Spalarnia MVASPITTELAU jest położona bliżej centrum Wiednia niż zakład MVAPFAFFENAU. Za sąsiadów ma m.in. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Wiednia oraz Uniwersytet. Do dzielnicy domów jednorodzinnych jest kilkaset metrów.
Spalarnia MVASPITTELAU od pewnego czasu jest turystyczną atrakcją Wiednia. A to za sprawą „bajkowego” wyglądu. Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy na widok tej spalarni, to o „chatka Baby Jagi” z bajki „Jaś i Małgosia”. Nawet komin nie wygląda jak komin.
Swój niecodzienny wygląd ten zakład przemysłowy zawdzięcza... pożarowi. Kilka lat temu doszło do samozapalenia się śmieci zgromadzonych w silosach spalarni. Znaczna część obiektu padła ofiarą płomieni. Zanieczyszczeniu uległa znaczna część Wiednia. Skutki pożaru na tyle zaniepokoiły mieszkańców miasta, że zaprotestowali przeciwko odbudowie zakładu. Wtedy władze miasta zatrudniły artystę plastyka, który zaproponował niezwykły dla obiektów przemysłowych design spalarni. Pomysł artysty spodobał się wiedeńczykom. Nie bez znaczenia była też determinacja władz miasta, którym nie tylko udało się przełamać niechęć mieszkańców miasta do odbudowy spalonego zakładu, ale także uzyskać zgodę na budowę kolejnej spalarni w granicach miasta. Dzisiaj wiedeńczycy nie żałują swojej decyzji.
-
Taką jak wiedeńskie spalarnię śmieci chcemy wybudować w Olsztynie, na Tracku - mówi Ryszard Szymański, wiceprezes zarządu Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie. -
Różnica polegać będzie na tym, że w naszej spalarni będzie jeszcze sortownia śmieci. W austriackich spalarniach sortowni nie ma, bowiem śmieci segregowane są tam już na poziomie gospodarstw domowych.Szacuje się, że olsztyńska spalarnia ma przerabiać ok. 130 tys. ton śmieci rocznie, z ok. 180 tys. ton odpadów produkowanych przez mieszkańców miasta. Ok. 50 tys. ton zostanie odzyskanych w sortowni i przeznaczonych do recyklingu.
ZGOK dysponuje 15. hektarami gruntu przy torach kolejowych na Tracku, w pobliżu obecnej swojej siedziby. Niedaleko stamtąd również do toru motocrossowego. Kiedy rozpocznie się budowa? Zapewne niebawem, chociaż wiele też zależy od przebiegu i wyników sporu pomiędzy zwolennikami spalania śmieci i ich składowania na wysypiskach. Jeżeli mogę zabrać głos w tej dyskusji, to stawiam na spalarnię!
Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :
G A L E R I A 2 :