Niedawno odwiedziłam Ośrodek Kultury w Górowie Iławeckim i poznałam jego dyrektorkę Annę Jasińską. Obejrzałam fragment wystawy fotograficznej „Z innej bajki. Opowieść ze świata, który zniknął”. Na zabitych dechami oknach lub na strzępach drzwi wmontowano malarsko zdjęcia przodków. Niejednego z nas może zachwycić to artystyczne przetworzenie. Wtedy postanowiłam, że chcę poznawać takich ludzi, jak Anna.
Dom Kultury w Górowie Iławeckim powstał z połączenia Miejskiego Domu Kultury z Biblioteką Miejską w 2001 roku. I wtedy pojawiła się w nim Anna. Nie było magii, tak jak na oglądanych zdjęciach. Anna po prostu wygrała konkurs na dyrektora. Oczywiście Dom Kultury istniał już wcześniej, ale po połączeniu z biblioteką i po reformach w kulturze zyskał nową nazwę i nowego dyrektora.
Praca nowego dyrektora, czyli Anny Jasińskiej, zaczęła się od porządków. W 2002 roku budynek został wewnątrz wyremontowany, więc w niebyt przeszły stare wykładziny i paździerzowe lamperie. Na początku 2003 roku w Ośrodku Kultury został otwarty Punkt Informacji Turystycznej. Potem były próby ogarniania przestrzeni wokół i z braku odpowiednich środków te prace trwają do dziś.
Skąd przybyła Anna? Anna pochodzi z Częstochowy. -
Po ukończeniu studiów postanowiliśmy z mężem wynieść się z miasta - opowiada. -
A że na rok 2000 zapowiadany był koniec świata, więc specjalnie przyszłością nie przejmowaliśmy się. Znaleźliśmy chatkę z piernika na drugim krańcu Polski, przy samej granicy Unii, czyli na końcu - lub też początku - świata. A że świat się nie skończył, to postanowiliśmy zająć się kulturą na tym ugorze.
Jasińscy są plastykami. Wcześniej prowadzili galerię i zakład fotografii artystycznej koło Łodzi, galerię „Bez tynku” w Muzeum Częstochowskim, w której organizowali oprócz wystaw także happeningi i performance, a Anna pracowała też jeszcze w Muzeum lekcje „żywej historii” i zajmowała się reklamą wizualną Muzeum. Kultura zatem była i jest jej główną dziedziną działania.
Co lubi Anna? Anna lubi realizm magiczny i ma takie jedno małe marzenie związane z rozwojem kultury w Górowie Iławeckim: żeby jego mieszkańcy, mimo czasami naprawdę trudnej sytuacji, też raz na jakiś czas oderwali się od ziemi, zostawili swój realizm (wcale nie magiczny) i zamiast narzekać na wszystko wokół zrobili coś dla siebie i innych. -
Coś wesołego, szalonego, żeby zaprzeczyć marazmowi wokół - tłumaczy. -
To najprostsza rzecz pod słońcem - sami budujemy swój świat. Dopiero poznaję Annę Jasińską. Wiem już, że może być dumna z tego, że udało się jej zainteresować dziedzictwem kulturowym tych terenów część lokalnej społeczności. Realizuje w Ośrodku Kultury projekty związane z tym tematem. Stara się, żeby to nie były nudne i oprócz rozwoju intelektualnego niosło ze sobą świeżość, radość, często łamiąc pewne konwencje. Anna uważa, że proces twórczy nie wymaga niezwykłego talentu - emocje i radość mu towarzyszące są często ważniejsze niż samo dzieło.
Pracując z młodzieżą, uczy odpowiedzialności za rozwój osobisty - tworzy możliwość aktywnego działania, do niczego nie zmuszając. Uczestnicy stałych zajęć w Ośrodku mają za sobą wiele osiągnięć w dziedzinie plastyki - prace są wysyłane na konkursy o zasięgu ponadregionalnym, międzynarodowym. -
Dumna jestem także z tego, że Ośrodek tętni życiem nie tylko młodym - mamy zespół śpiewających seniorów obdarzonych energią dwudziestolatków, co staram się wykorzystywać i organizować imprezy i uroczystości łącząc pokolenia - zapewnia.
- Czekam także na wartościowe inicjatywy z zewnątrz - wychodzące od zwykłych, przeciętnych mieszkańców miasta i gminy. - Tu jest tak potrzebny rozwój i postęp, bo ile jeszcze lat można żyć wojną, latami pięćdziesiątymi, PRL-em, rozliczaniem? - pyta. -
Wierzę w kulturę aktywną, mam nadzieję, że stopniowo wchodzący w inicjatywę ludzie staną się jej współtwórcami. To chyba jednak najtrudniejsze i wiele jeszcze przed nami ze względu na duży opór materii - bo jak pokazać niektórym, że wiek XX już się skończył? Historyczne podziały, bolesne doświadczenia z przeszłości tworzą u nas dość wybuchową mieszankę i nieco skłóconą społeczność - podkreśla w rozmowie Anna. -
Mamy oczywiście również problemy z promowaniem kultury wartościowej, chyba wszędzie jest coraz trudniej o jej uczestników, a na naszych terenach z powodu nieurodzaju „szaleńców pozytywnych”, którzy pomogliby nam w jej promowaniu, jest to właściwie sztuka dla sztuki. W spotkaniu z Anną zachwyciło mnie jeszcze jedno. Jej wnikliwa ocena pewnych napompowanych działań. -
Jeśli ktoś się kontaktuje z naszym, dość peryferyjnym w końcu, Ośrodkiem, to z reguły są to „osobniki”, które za pomocą suchych, acz okraszonych amerykańskim uśmiechem informacji, chcą nam coś sprzedać, zareklamować, przeszkolić nas za duże pieniądze z nikomu niepotrzebnej dziedziny, wciągnąć w polityczne igraszki itp. A ja myślę, że więcej energii dają „szaleńcy pozytywni”, poszukujący i twórczy. Jaka szkoda, że wrażliwców tak mało wokół!Najbardziej przywiązana jest do dziedzictwa kulturowego. Zależy jej na zmianie stosunku do pamiątek. Stąd projekt „Duszom zapomnianym” - młodzież skupiona przy Ośrodku Kultury, pracownicy, mieszkańcy miasta, a nawet osadzeni w zakładzie Karnym w Kamińsku wspólnie uporządkowali zaniedbany i zdewastowali XIX- wieczny cmentarz żydowski w Górowie Iławeckim. Niektórzy nawet nie wiedzieli o jego istnieniu. Powstała bogata dokumentacja, zostało utrwalonych 21 nagrobków, zrobiono wystawę fotografii, nakręcono film. W projekcie „Ślady” młodzi ludzie szukali w okolicy zabytków i miejsc magicznych. Fotografowali je, filmowali, rozmawiali o nich z mieszkańcami, wsłuchując się uważnie w głosy świadków przeszłości. Powstał nawet spektakl teatralny. Takie akcje wzmacniały symboliczne przesłanie i łączenie światów - byłego z obecnym.
Poprosiłam Annę o zdjęcia, na których mogę ją czytelnikom przedstawić. Miała problem. Ma fajne zdjęcia, ale nie ma jej na nich.
- Wygląda na to, że nie istnieję! - puentuje to ze śmiechem. Z trudem znalazłyśmy kilka. Anna nie lubi zjawisk i rzeczy powszechnie uznawanych za „ładne”, „słodkie”, konwencjonalne. Stąd w zdjęciach nieco mroku, kontrastu. Między tym co „ładne” i sztampowe, a tym co lubi Anna jest coś, co tworzy piękno. Trzeba je poczuć, bo ma smak szczególny.
Do zdjęć z szuflady dobieramy zdjęcia, wykonane na warsztatach. Łódka i Kamińsk są autorstwa Karoliny Stankiewicz. Anna mówi, że dziewczyna ma talent i dobre oko do szczegółu. Kamienice - fotomontaż i „babki” w oknie - są autorstwa Anny. Na zabitym dechami oknie są jej prababcie i praciotki. Anna ma nadzieję, że nie będą jej za ten montaż straszyć po nocach.
W cyklu „Ludzie z innej bajki” pragnę prezentować wiele takich postaci jak Anna. Spotkanie z nią mnie do tego zainspirowało, za co bardzo dziękuję! Zainteresowanych tematem proszę o kontakt ze mną przez adres redakcji:
redakcja@olsztyn24.com.
Z D J Ę C I A