Krystyna Sienkiewicz (w środku) rozdaje autografy (Fot. MK)
Znana i bardzo, popularna aktorka Krystyna Sienkiewicz nie wie, co to zmęczenie. W ciągu dwóch dni wystąpiła w Olsztynie, wraz z koleżankami, w czterech zabawnych spektaklach na temat klimakterium. Po spektaklu zgodziła się na krótką rozmowę.
- Po wejściu na scenę została Pani owacyjnie powitana, co świadczy o wielkiej popularności.- To znaczy, że ludzie pamiętają o mnie, chociaż nie gram w telenowelach.
- W sumie i w filmach niedużo Pani grała?
- O, zaraz panu wyliczę: „Lekarstwo na miłość”, „Rzeczpospolita babska”, „Motodrama” - to są prawie główne role filmowe. Poza tym serial „Rodzina Leśniewskich” czy „Paziowie” Grzesia Warchoła, ale też charakterystyczne epizody z Bobkiem Kobielą, Czesławem Wołłejko i Wojtkiem Pokorą. Proszę obejrzeć 13 grudnia w TV Kultura program, w którym będzie pokazana cała moja twórczość. Zobaczy pan, jaka zadyma.
- Znam Pani twórczość, ale chodziło mi bardziej o to, że relatywnie do innych aktorów zagrała Pani w niewielu filmach, więc zastanawia, z czego ta popularność wynika?- Te dwa filmy, czyli „Rzeczpospolita babska” i „Lekarstwo na miłość”, to były filmy kultowe. Miałam po prostu takie szczęście aktorskie, że w nich zagrałam i to wyraziste role.
- Chyba dużą popularność przyniosły Pani występy w „Kabarecie Olgi Lipińskiej”?
- Kabarety Olgi to były takie pierwsze seriale. Poza tym występowałam w „Gallux Show” oraz „Listach śpiewających” Agnieszki Osieckiej. A na scenie we wszystkich musicalach Agnieszki, czyli „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, „Apetyt na czereśnie”, „Łotrzyce” i „Dziś straszy”. To były fantastyczne musicale i cała Warszawa się nimi zachwycała.
- Swoją karierę sceniczną zaczynała Pani w STS-ie (Studencki Teatr Satyryków - przyp. MK.) właśnie obok Agnieszki Osieckiej. Jak ją Pani zapamiętała?- To nadzwyczajna poetka i proszę rozejrzeć się dookoła - kochana, niezapomniana, żyje wiecznie w nas, w naszym repertuarze, w naszych sercach...
- A jak się pracowało z Olgą Lipińską, tyle że w relacji aktor-reżyser? - Co byśmy nie powiedzieli, to były dwie kobiety, które przyczyniły się do mojej popularności: Agniesia, która dla mnie bardzo dużo rzeczy napisała i Olga, która reżyserowała chociażby „Listy śpiewające” oraz kabarety, o których mówimy.
- Czyli połączenie sił i środków?- No proszę, trzy baby, które rządziły polską rozrywką.
- Swego czasu dosyć znana była sprawa związana z Pani oczami; podobno utraciła Pani aż 85 procent wzroku?- Kiedyś tak było, ale potem mnie trochę odbudowano. Ja w ogóle daję sobie fantastycznie radę, tyle że nie czytam druku. Ale role piszę sobie flamastrem i to dużymi literami, a że mam dobrą pamięć, więc to wystarcza.
- Czyli ta wada wzroku nie przeszkadza?- Nie. Kiedyś, jak miałam dramat z tym wzrokiem, mój mąż powiedział: „Wiesz, właściwie nie ma na co patrzeć”. A to nieprawda, bo jest na co patrzeć. Poza tym maluję bardzo dużo obrazów, ale jakimś trzecim okiem. Naprawdę, maluję bardzo dokładnie i chyba nieźle.
- No, ale ma Pani wykształcenie plastyczne.- Skończyłam Akademię Sztuk Pięknych. Dyplom aktorski zdobyłam eksternistycznie.
Rozmawiał Marek Książek
Krystyna Sienkiewicz, urodzona w Ostrowi Mazowieckiej. Jej rodziców w czasie wojny zamordowali Niemcy, a małą Krysię i jej brata Ryśka odnalazła kuzynka, która dziewczynkę zabrała do Szczytna, a chłopiec został w łódzkim sierocińcu. Krystyna od najmłodszych lat była uzdolniona humanistycznie. Na scenie zadebiutowała przypadkowo; jako studentka ASP zastąpiła w STS-ie chorą koleżankę i już tam została. Grała w teatrach warszawskich. Zamiennie z Ewą Złotowską (obok Elżbiety Jodłowskiej, Elżbiety Jarosik i Grażyny Zielińskiej) występuje w spektaklu „”Klimakterium i już”, z którym po raz kolejny wystąpiła na scenie olsztyńskiego CEIiK. Poza tym maluje i haftuje, przygotowuje także książkę pt. „Niebo w gębie”. Więcej na www.ceik.eu