Aleksander Socha (w środku), prezes zarządu ZGOK czeka na wystąpienie na sesji |
Więcej zdjęć »
Wkrótce olsztyński ZGOK będzie przynosić dochody. Tak przynajmniej twierdzą władze spółki, które dziś (25.11) na LIII sesji Rady Miasta Olsztyna przedstawiły program naprawczy. Nie brakuje jednak głosów, że założenia są zbyt optymistyczne.
Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi chce dołączyć do firm odbierających śmieci bezpośrednio od mieszkańców Olsztyna. Teraz na terenie miasta działa siedem takich przedsiębiorstw. W ciągu trzech lat spółka kupiłaby trzy śmieciarki i, jak zakłada prezes Aleksander Socha, miałoby się jej udać przejąć ponad 1/3 odpadów.
- To zbyt optymistyczne założenie - mówi przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rozwoju Miasta Łukasz Łukaszewski z Platformy Obywatelskiej. -
Jest ogromna konkurencja, a pozostałe firmy według mnie mają niższe koszty. Odbierane przez nie śmieci trafiają do innych składowisk, gdzie są niższe ceny.Coraz mniej śmieci trafia do miejskiej spółki od września. Tak jednak nie powinno być. Zgodnie z lokalnym prawem jeszcze do końca miesiąca wszystkie śmieci powinny być dostarczane do ZGOK. Zgodnie z decyzją Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, od grudnia powinny obowiązywać nowe przepisy. Władze Olsztyna poprosiły o zmianę terminu.
- Przygotowujemy gminny plan gospodarki odpadami - tłumaczy prezydent Piotr Grzymowicz. -
Z tym związane są działania, które musimy przeprowadzić, uzgadniając z mieszkańcami, radnymi, występując o opinię do marszałka. Chcemy, żeby dokumenty były spójne, powinniśmy zakończyć prace w lutym bądź w marcu.
ZGOK chce zachęcić m.in. wspólnoty mieszkaniowe, szpitale, szkoły do podpisywania umów na odbiór odpadów cenami. Maksymalne stawki ustalone przez Radę Miasta to nieco ponad 80 zł za metr sześcienny. Władze spółki proponują 55 złotych. Już podpisane są umowy z jedną ze wspólnot mieszkaniowych oraz z kilkoma przedsiębiorcami. Odbiór śmieci ma zwiększyć przychód zakładu, są jednak propozycje obniżające koszty.
-
Skrócimy czas pracy z dwóch do półtorej zmiany - mówi prezes Aleksander Socha. -
Dzięki temu maleją koszty związane np. ze zużyciem energii. Poza tym planujemy zrezygnować z usług firmy ochroniarskiej, która pilnuje naszego mienia, na rzecz systemu elektronicznego. Teraz za ochronę płacimy 130 tys. złotych rocznie.Władze zakładu prognozują, że dzięki zaproponowanym działaniom uda się zwiększyć dochody o 1,9 mln złotych. Jednak spadek ilości śmieci dostarczanych do ZGOK może spowodować niezrealizowanie tych założeń. Poza tym rocznie na ul. Lubelską powinno trafiać ok. 60 tys. ton odpadów.
Z D J Ę C I A