Plakat akcji
Kilku organizatorów, kilkunastu dziennikarzy i... niewielkie zainteresowanie olsztyńskich żaków - tak wyglądała akcja Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego „Alarm dla edukacji”. W Olsztynie studenci Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego spotkali się przed rektoratem.
Twoje stypendium w całości wydajesz co miesiąc na ksero, zjedzenie kilku obiadów, dojazd do uczelni? - pytali w rozdawanych w Kortowie ulotkach. Przez megafon nawoływali do przyłączenia się do akcji. Odezw był jednak znikomy. Przechodzący przy manifestujących żacy nie mieli ochoty albo czasu, by stanąć w jednym szeregu z organizatorami i protestować.
-
Mamy nadzieję, że kolejne akcje będą lepsze, że wzbudzimy jakieś zainteresowanie - mówi Piotr Fałkowski z DZS. -
Chcemy przekonać studentów, że walka o demokrację leży w ich rękach. Demokracja ma celu także bezpłatną edukację. Nie możemy pozwolić na realizację pomysłów m.in. o płatnym drugim kierunku studiów. Będziemy także walczyć o tańsze akademiki, równość na uczelniach, tolerancję.Organizatorzy zapowiedzieli kolejne, podobne akcje. Nie potrafili jednak powiedzieć kiedy miałyby się odbyć.
Oprócz Olsztyna, „Alarm dla edukacji!” odbył się w sześciu innych miastach, m.in. w Warszawie, Gdańsku i Krakowie.