(fot. archiwum)
Raz jeszcze chcę podzielić się swoimi uwagami dotyczącymi organizacji lodowiska na olsztyńskim Targu Rybnym. O takiej propozycji napisałem do redakcji Olsztyn24 w poniedziałek. Niedługo potem otrzymałem e-maila z wydziału kultury, promocji i turystyki Urzędu Miasta z informacją, że w grudniu na Targu Rybnym stanie na kilka dni lodowisko syntetyczne.
Syntetyczne lodowisko dostępne przez kilka zimowych dni, to jednak tak, jak „lizanie czekolady przez szkło”. Ale Ośrodek Sportu i Rekreacji w Olsztynie kręci nosem na propozycję zorganizowania na Targu Rybnym ślizgawki z taflą z prawdziwego lodu. Z korespondencji, jaką otrzymałem z OSiR-u wynika, że mogą być problemy z różnicą poziomów na Targu. „
...z badań wynika, że występuje tam duża różnica poziomu terenu, dochodząca do 120cm. W związku z czym budowa lodowiska w tym miejscu byłaby skomplikowana i kosztowna.” - napisał do mnie Mirosław Jabłoński, zastępca dyrektora olsztyńskiego OSiR.
To nie wszystko. Zdaniem OSiR-u, kłopotliwy dla mieszkańców Starego Miasta może być szum agregatów schładzających, a poza tym mamy już w Olsztynie dwa sztuczne lodowiska: przy al. Piłsudskiego i przy ul. Jeziołowicza, i to w zupełności wystarczy!
Mam odmienne zdanie. Starówka i jej lodowisko ma żyć i przyciągać spacerowiczów. Widziałem w wielu miastach naszej Unii, że problem różnicy poziomów terenu rozwiązano poprzez rozbieralne drewniane podesty, demontowane na okres letni. Stwierdzenie, że mieszkańcom starówki może przeszkadzać stale pracujący agregat schładzający, jest dla mnie zabawne, takie „pod publiczkę”.
„Targ Rybny” jest prawie niezamieszkały. Tam przede wszystkim są sklepy, kawiarenki, puby, restauracje, których właściciele byliby radzi z powstania lodowiska.
Kuriozalny jest też dla mnie pogląd OSiR, że dwa lodowiska w naszym Olsztynie są wystarczające. Lodowisk i ślizgawek w mieście powinno być wiele, żeby młodzież i dorośli nie próbowali korzystać z miejsc niebezpiecznych - jezior, sadzawek itp.), a jednocześnie rozwijali tężyznę fizyczną.
Teraz tylko czekam, aż ktoś w Olsztynie powie: „Orlików” ci u nas dostatek!