Od siedmiu lat w Dniu Wszystkich Świętych na olsztyńskich cmentarzach prowadzona jest kwesta na rzecz ratowania dawnych cmentarzy na Warmii i Mazurach. Dziś (1.11) w południe wybraliśmy się na cmentarz przy ul. Poprzecznej, by sprawdzić, jak przebiega tegoroczna zbiórka pieniędzy.
Tuż za bramą główną cmentarza spotykamy pierwszą parę kwestujących: prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza oraz radnego Mirosława Gornowicza, na co dzień nauczyciela akademickiego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Wspomaga ich druhna Anna Świętoniowska z Hufca Rodło ZHP.
-
Kwesta idzie bardzo dobrze - mówi prezydent Grzymowicz. -
W ciągu krótkiego czasu praktycznie uzbierałem całą puszkę pieniędzy. Nasi mieszkańcy są bardzo hojni, bardzo dużo osób daje pieniądze na renowację naszych cmentarzy. Prezydent nie uważa, że to dzięki jego popularności wśród mieszkańców miasta, trzymana przez niego puszka szybko się napełnia.
-
Najważniejsza jest idea - mówi. -
Pieniądze dają emeryci, jak i ludzie w sile wieku, dobrze sytuowani. Możemy być dumni, że nasi mieszkańcy tak hojnie wspierają akcję renowacji naszych cmentarzy. Zebrane pieniądze na pewno nie będą zmarnowane.Również do puszki prof. Gornowicza co chwilę trafiał jakiś datek.
-
Ja już trzeci, a może nawet czwarty raz kwestuję - mówi Mirosław Gornowicz. -
Idzie dobrze. Oczywiście nie wszyscy wrzucają pieniądze do puszki. Niektórych zapewne nie stać na datki, niektórzy może nie do końca znają ideę zbiórki, ale bardzo wielu ludzi wrzuca pieniądze. Są to różne kwoty, niektórzy wrzucają złotówkę, inni 20 złotych. Pogoda jest ładna, widzę, że ludzie są pozytywnie nastawieni. Nawet ci, którzy nie wrzucają pieniędzy do puszki, uśmiechają się, wykonują jakieś przyjazne gesty. Jest więc bardzo miło i myślę, że ta pożyteczna akcja będzie trwała.Kilkanaście metrów za placami prezydenta Grzymowicza i prof. Gornowicza ustawiła się kolejna trójka kwestujących: poseł Iwona Arent (PiS) z synem oraz Maciej Jasiński, reprezentujący Komendę Wojewódzką PSP w Olsztynie.
- Jako osoba jestem mniej rozpoznawalny przez odwiedzających cmentarz - mówi mł. bryg. Maciej Jasiński.
- Ludzie częściej wrzucają pieniądze do puszek trzymanych przez znane im osoby, ale moja puszka też nie jest pusta - dodaje, potrząsając puszką wydającą metaliczny dźwięk.
Jeszcze dalej od bramy głównej cmentarza stanął z puszką Piotr Bałtroczyk.
- Jest bardzo dobrze - mówi pan Piotr. -
Kończę pierwszą godzinę kwestowania. Mam już pełną puszkę, za chwilę idę po drugą. Zawsze kwestuję dwie godziny. A jeżeli się uda, to jeszcze wieczorem tu przyjadę. Cieszę się bardzo, że to tak się kręci.Piotr Bałtroczyk ma jednak pewne uwagi do organizacji kwesty.
-
Myślę, że do tej akcji mało dołożyły się media, zwłaszcza olsztyńskie radia i gazety, by to wszystko było sensownie zorganizowane - mówi. -
Nie wiem dlaczego kwesta trwa jeden dzień, a nie dwa. Nie wiem dlaczego trwa tylko do 16, a nie dłużej. Myślę też, że taka formuła, że ludzie, którzy chcą kwestować muszą się zapisywać, jest troszkę „nie teges”. Jeżeli ktoś to organizuje, to powinien do tych ludzi dotrzeć. Byłoby na pewno ładniej, grzeczniej i fajniej. Pochlebiam sobie, że jak się tym zajmowałem w radiu, było to dużo lepiej zorganizowane.Uzyskanie nawet krótkiej wypowiedzi Piotra Bałtroczyka nie było sprawą łatwą. Co chwilę ktoś podchodził, witał się i wrzucał do puszki datek. Pan Piotr odpowiadał na powitania i dziękował za ofiary. Niewątpliwie, to skutek jego popularności.
-
Z pewnością popularność przy kwestach się przydaje - przyznaje Piotr Bałtroczyk. -
Ja tutaj mam „stałych klientów”, którzy przychodzą do mnie od wielu lat. Dużo ludzi mnie szuka i mówi, że trzymało pieniądze specjalnie dla mnie. Bardzo się z tego cieszę. Jestem od początku na tej kweście. Jak któregoś roku mnie zabraknie, to trzeba będzie kwestować na mnie - kończy żartem.
Przy cmentarnej bramie od strony ul. Abramowskiego spotkaliśmy jeszcze jedną znaną w Olsztynie kwestującą parę: Iwonę Pavloviċ z mężem Wojciechem Oświęcimskim. Oni też nie mogli narzekać na hojność olsztynian.
- Ja jestem zachwycona, bo idzie fantastycznie - mówi Iwona Pavloviċ. -
Kiedyś powiedziałam, że lubię kwestować, bo wtedy czuję, że spełniam dobre uczynki. A uważam, że człowiek z natury jest bardzo dobry. Jestem zszokowana, bo stoję i co chwilę ktoś wrzuca mi pieniądze. Ludzie mają tak otwarte serca! Być może ten dzień, 1 listopada, powoduje, że jesteśmy tacy bardziej wspomnieniowi, refleksyjni, zadumani. Zastanawiamy się pewnie nad sensem życia i ten przysłowiowy grosz (a często to wcale nie jest grosz), jest wrzucany bardzo chętnie.Organizatorzy kwesty przygotowali na dziś 50 puszek. Kwesta trwała od godz. 8:00 do 16:00. Zebrana do puszek kwota będzie znana w poniedziałek, koło południa.
Z D J Ę C I A