Archiwa IPN skrywają wiele tajemnic o funkcjonowaniu systemu komunistycznego PRL. Historia Dymitra i Zenona Procyków – historia ojca i syna, pokazuje jak bardzo zawiłe były też ludzkie losy.
Nie mam nic przeciwko temu
Do współpracy z SB Zenona Procyka pozyskano 19 lipca 1974 r. Werbunku dokonano na Komendzie Powiatowej MO w Węgorzewie. Wiadomość o wezwaniu na komisariat zastała go na obozie studenckim w Mrągowie, gdzie przebywał wraz z chórem akademickim.
Na rozmowę z Jaworskim stawił się punktualnie. Podczas spotkania esbek podjął temat jego studiów, zaangażowania w Radzie Uczelnianej SZSP i chórze akademickim, a także jego spraw osobistych i rodzinnych. Procyk oświadczył m.in., iż w przyszłości chciałby poświecić się pracy naukowej.
Już podczas werbunku przekazał SB kilka interesujących ją informacji. Mówił o przygotowaniach chóru do występów związanych z obchodami 30-lecia PRL. Podał również, że od 19 sierpnia do końca sierpnia przebywać będzie na obozie szkolenia propagandowego dla aktywu SZSP w Nieporęcie k. Warszawy. Zaś we wrześniu miał odbywać praktyki w jednym z Państwowych Gospodarstw Rolnych na terenie powiatu kętrzyńskiego. Taka wyliczanka miała zapewne na celu określenie obszarów, z których był skłonny przekazywać SB informacje.
W trakcie rozmowy Jaworski poinformował Procyka, iż Służbę Bezpieczeństwa interesują głównie informacje z terenu Akademii Rolniczej w Olsztynie. Procyk odparł, że „orientuje się o co chodzi, lecz chciałby zastanowić się nad podjęciem decyzji”, po czym dodał, że „w zasadzie nie ma nic przeciwko temu”. Chciał jedynie wiedzieć, czy w odpowiednim dla niego momencie będzie mógł się z tej współpracy wycofać. Jaworski w żartobliwej formie wyjaśnił mu, że w Polsce Ludowej „nawet w instytucji małżeństwa przewidziane są rozwody”.
Procyk podpisał zobowiązanie, przyjmując pseudonim „Janusz”. W „Oświadczeniu” napisał: „Zobowiązuję się zachować w ścisłej tajemnicy fakt i treść przeprowadzonej rozmowy z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Jednocześnie wyrażam zgodę na udzielanie organom SB pomocy. W stosunkach z SB występował będę pod imieniem Janusz”. Później już tylko chciał wiedzieć, na czym konkretnie ta współpraca będzie polegała. Jaworski dla przykładu poinformował, że zapewne wśród ogółu studentów ART są tacy, którzy reprezentują wrogą postawę wobec Polski Ludowej, wskazując przy tym na działalność olsztyńskiego duszpasterstwa akademickiego.
Procyk przyznał otwarcie, że jako działacz SZSP ma możliwość rozmowy ze studentami, i że „w zasadzie ma styczność i możliwość kontaktowania się ze wszystkimi studentami”. Przyznał też, iż „w dość licznych przypadkach niektórzy studenci w rozmowach wyrażają swój zachwyt wobec państw kapitalistycznych w odniesieniu do istniejącej tam stopy życiowej”. Dodał, że w minionym roku akademickim będąc na pierwszym roku studiów kilkakrotnie był w kościele Serca Jezusowego w Olsztynie „na duszpasterstwie dla młodzieży akademickiej”. Wie też o istnieniu konwersatorium, lecz nigdy na nim nie był. „Nie widzi – jak napisał o Procyku esbek – żadnych przeszkód, w granicach swoich możliwości, uczęszczania do kościoła i konwersatorium oraz zdawania nam z tego zakresu informacji”.
Jaworski uznał, iż biorąc pod uwagę wykazane przez Zenona Procyka zrozumienie dla faktu jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa celowo nie wypytywał go na temat stosunku do religii oraz przynależności narodowej. Jak zapisał: „kwestie ukraińskiej mniejszości narodowej, nacjonalizmu podejmę z nim w toku współpracy”.
Ciekawym momentem spotkania z pozyskanym do współpracy Procykiem, z punktu widzenia czynności operacyjnych SB, była chwila ustalenia zasad „przestrzegania konspiracji w toku realizacji zadań”. Po wyjaśnieniu tych spraw przez Jaworskiego, Procyk – jak zapisał esbek – „przyjął to ze zrozumieniem”, co więcej „nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń, uwag związanych z podjęciem decyzji o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa”.
Ustalono zatem formy nawiązania kontaktów, które przedstawiać się miały następująco: TW będzie kontaktował się z funkcjonariuszem bezpieki telefonicznie na numer 61477 i prosił Ryszarda. Natomiast listownie na adres: Mazurkiewicz Andrzej 10-959 Olsztyn 2 skrytka pocztowa 215. W listach w sposób zawoalowany będzie miał wymieniać termin spotkania. Pod tekstem podpisywał się będzie pseudonimem „Janusz”. Jaworski poinformował go, że ze swojej strony w ten sam sposób – telefoniczny i listowny, będzie nawiązywał z nim kontakt.
Po powrocie do Kortowa Procyk obiecał nadesłać swój aktualny adres, na który Jaworski miał kierować swoje listy podpisywane imieniem „Irena”.
Podczas pierwszego spotkania z bezpieką, Jaworski przekazał Procykowi do realizacji następujące zadania:
1. Zainteresuje się dyskusją wśród uczestników obozu SZSP w miejscowości Nieporęt k. Warszawy,
2. Podczas odbywania praktyki w PGR zwróci uwagę na występujące tam nieprawidłowości mające wymierny wpływ na produkcję i atmosferę wśród załogi itp.,
3. Podczas pobytu w miejscu stałego zamieszkania zainteresuje się pobytem ewentualnych cudzoziemców z państw kapitalistycznych i ich zachowaniem,
4. Po wznowieniu studiów zwróci uwagę na panującą wśród studentów atmosferę i ich poglądy polityczne,
5. Po powrocie do Kortowa w miarę możliwości odwiedzi konwersatorium przy kościele p. w. Serca Jezusowego w Olsztynie, zwróci uwagę na frekwencję, przebieg odbywających się tam spotkań i prowadzone tam dyskusje.
W czasie pozyskania Procyk otrzymał 100 zł tytułem „zwrotu kosztów podróży”. Jak podkreślił to Jaworski: „Pieniądze przyjął chętnie. Bez zastrzeżeń...”.
Na Komendzie w Węgorzewie ustalona została również tzw. legenda, jaką po powrocie do domu miał przekazać rodzicom i znajomym w związku z oficjalnym wezwaniem.
ciąg dalszy jutro
Piotr Kardela, Paweł Piotr Warot
(autorzy są pracownikami IPN Delegatura w Olsztynie)