Gdy jedzie swoim czarnym Citroenem 11B z 1953 roku zawsze budzi zainteresowanie. Pozdrawiają go obcy ludzie, a na giełdach kolekcjonerów, festynach, rajdach zawsze jest wielu chętnych do zrobienia sobie zdjęcia na tle staroświeckiego auta. Kolekcjoner Andrzej Rybicki z Elbląga szuka miejsca na stałą ekspozycję cennej kolekcji.
Starymi autami Andrzej Rybicki interesuje się od kilkudziesięciu lat, czyli niemalże od urodzenia. Ma kilka pięknych samochodów: Adler Triumf Junior 1983 roku, Mercedes 200 D z 1965 roku i dwa Citroeny: 2CV z 1988 roku (właśnie takim jeździła zakonnica w słynnym filmie Louisem de Funesem) oraz 11B z 1953 roku. Ale to nie wszystko. Pan Andrzej ma też 11 gablot z kilkoma tysiącami modeli aut w skali 1:43 i tego już nie może pomieścić jego dom i posesja. Oprócz tego jest jeszcze solidna biblioteczka. Żeby kontynuować pasje, trzeba nowego lokum.
Kolekcjoner i pasjonat z Elbląga napisał do mnie sprowokowany tekstami o ratowaniu dworców (ma podobne zdanie do mojego) - za co bardzo dziękuję! - bo wyczerpał już pewnie wszystkie rozwiązania z najbliższego otoczenia. Niedawno pisała o nim pięknie Grażyna Wosińska w „Dzienniku Elbląskim”, ale pomocy dla kolekcjonera też się nie znalazło. Pan Andrzej pytał, czy może ja mu coś szczęśliwie doradzę... Za niewygórowane pieniądze lub obietnice wyremontowania w Elblągu lub okolicy jakiegoś obiektu kolejarskiego - wieża ciśnień, dworzec kolejowy, maszynownia, magazyn - pan Andrzej utworzyć by mógł małe muzeum motoryzacji i kolejnictwa, a jego zbiory starych aut byłyby tego dobrym początkiem.
Taka oferta powinna trafić do Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP - na przykład w Olsztynie, na ręce dyrektora. Przekażę to tam zatem, ale publikuję też tekst o tym po to, że może ktoś ma od zaraz jakiś projekt na zagospodarowanie zbiorów kolekcjonerskich pana Andrzeja? Mogłoby być ciekawie.
List od Andrzeja Rybickiego jest też dla mnie kolejnym dowodem na to, że pomysły na zagospodarowanie niszczejącego majątku byłej potęgi PKP są, ale brakuje mechanizmów szybkiego działania. Tymczasem w ruinę popadają i dworce, i wieże ciśnień, i wszelkie inne obiekty. Nawet tak egzotyczny pałacyk, jak dworzec w Budwitach, który zna już pewnie ze zdjęć cała Polska, tak często przytaczany jest w przykładach o degradacji niezwykłego zabytku.
I jak o tym nie pisać? Dlatego czynię to nadal i proszę zainteresowanych tematem, a tym razem głównie kolekcją Andrzeja Rybickiego z Elbląga, o kontakt przez adres:
redakcja@olsztyn24.com.
Zdjęcia:AR
Z D J Ę C I A