Są wakacje, więc z przyjaciółmi wybrałem się na wypoczynek do Krynicy Morskiej. Na plaży zażywałem kąpieli słonecznych, legalnie chłodziłem się piwkiem, przyjaciele popalali fajki. Zza ciemnych okularów ocenialiśmy walory pań. A że było wietrznie, fale zatoki słonawo-gorzkawą wodą obmywały nam stopy. Było sielsko, anielsko, czyli... nudno!
Gdy usłyszeliśmy w mediach, że w Olsztynie w weekend zapowiadają się nie lada atrakcje, że Cejrowski na bosaka ma propagować zdrowy styl życia i deptać olsztyńskie bruki, że Olsztyn odwiedzą piękności z całego świata w ramach konkursu Miss Supranational 2009, że odbędzie się festiwal Strefa Przygody, któremu towarzyszyć będą m.in. rejsy piętrowym autobusem rodem z Londynu, że będą regaty Match Racing na Krzywym i inne atrakcje na Plaży Miejskiej, szybko spakowaliśmy się i po trzech godzinach stanęliśmy w Olsztynie.
Jako żeglarze, pierwsze kroki podstawiliśmy na plaży miejskiej nad jez. Krzywym. Tu przeżyliśmy szok cywilizacyjny: grill-ogródek gastronomiczny funkcjonował na środku parkingu, wśród smrodu etyliny i parkujących tam samochodów. Zatłoczony parking nie dawał szansy na pozostawienie samochodu. A miejsca parkingowe zajmowały nie tylko samochody, ale również wspomniany wyżej grill i sprzęt pływający do wypożyczenia.
Konsumentów było niewielu - dziwne, że w ogóle decydowali się na konsumpcję w tym miejscu. Konsumpcja na parkingu, w tzw. pasie drogowym, to kolejna olsztyńska nowość?
Drugi grill-bar funkcjonował na plaży. Zapachem przyciągał głodnych i spragnionych, chociaż piwka nie serwowano. Wiadomo - zakaz!
Widzieliśmy brylujących wśród pięknych pań-missek mieszkańców Olsztyna. Były uśmiechy, zdjęcia, kamery. Pełny „lans”. Ubolewam jednak, że nikt nie robił zdjęć na tle parkingowego ogródka gastronomicznego.
Mam pytanie do dyrekcji olsztyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji: czy z racji organizacji tego typu imprez nie należałoby zorganizować ogródka konsumpcyjnego z prawdziwego zdarzenia na terenie plaży? Z widokiem na jezioro, skąd można by obserwować regaty? I może jakieś piwko? Byłoby tak jakoś normalnie, po europejsku. Jak w pobliskiej „Marinie”.
Z D J Ę C I A