W piątkowe popołudnie (26.06) olsztyńską Plażę Miejską opanowali Romowie. Stowarzyszenie Kultury Romskiej „Hitano” w Olsztynie przygotowało dla mieszkańców miasta i turystów inscenizację Cygańskiego Taboru.
-
Taką inscenizację przygotowujemy po raz pierwszy - mówi Adam Lutek Fedorowicz, prezes stowarzyszenia „Hitano”.
- Przygotowaliśmy nie tylko koncerty zespołów folklorystycznych, ale również scenki z życia cygańskiego taboru. Myślimy nad tym, by tę inscenizację pokazywać w całej Polsce.Na Plaży Miejskiej pojawił się m.in. wypożyczony ze Skansenu w Olsztynku drewniany taborowy wóz.
-
Ten wóz należał do zamożnej rodziny romskiej - mówi Wioletta Bardzińska ze Stowarszyszenia Hitano. -
Wozy taborowe mniej zamożnych Romów kryte były płachtami. O zamożności i znaczeniu rodziny świadczyła m.in. wielkość rodziny i liczba posiadanych koni.
W pobliskim lasku rozstawiono namioty, chociaż wyglądem niewiele przypominały te wykorzystywane przez Romów przed laty.
-
Chcemy oddtworzyć dawne wyposażenie taboru - mówi Adam Lutek Fedorowicz. -
Ale na wszystko potrzeba pieniędzy. Na przygotowanie dzisiejszej inscenizacji otrzymaliśmy z MSWiA 12 tys. złotych dotacji z Rządowego Programu na Rzecz Społeczności Romskiej. Rządowe pieniądze pozwoliły m.in. kupić kiełbasę na ruszt i cygański gulasz, którymi częstowano uczestników zabawy. Gościom rozdano też kilka cygańskich spódnic. Niektóre panie od razu przyodziały nowe stroje i ruszyły w tany.
Romowie przygotowali również kilka scenek z życia cygańskiego taboru. Gwoździem programu była inscenizacja cygańskiego wesela.
-
Przeważnie Romowie biorą ślub w wieku 16-17 lat - mówi Zbigniew Bilicki, wójt Romów w Olsztynie. -
Ale jak się „coś” przydarzy, to dajemy śluby nawet 13-latkom.Cygańskie wesele zazwyczaj zaczyna się od „porwania” panny młodej.
-
To porwanie w zasadzie polega na tym, że młodzi znikają na jakiś czas - mówi Wioletta Bardzińska. -
Kiedy rodziny i znajomi zorientują się, że „coś jest na rzeczy”, młodzi przychodzą do rodziców panny młodej i proszą o zgodę na ślub. W tej sytuacji rodzice panny młodej nie mogą odmówić, bo przecież wcześniej było „porwanie”. Taka jest nasza tradycja.Potem młodzi idą do znanego i szanowanego członka romskiej społeczności, najczęściej romskiego wójta, który udziela ślubu. Za obrączki służy kobieca chusta, którą udzielający ślubu przewiązuje ręce młodej parze. A potem zaczyna się wesele: 2... 5... 10 dni, w zależności od zamożności rodzin.
Jak powiedział wójt Bilicki, młodzi Romowie rzadko potwierdzają ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego, nie biorą też ślubu w kościele. Na zawarcie ślubu cywilnego decydują się niekiedy już w dojrzałym wieku.
-
Chodzi o sprawy spadkowe - wyjaśnia wójt Bilicki. -
Bo jak ma się dzieci i jakiś majątek, to bez ślubu urzędowego byłyby kłopoty z dziedziczeniem. Po nic innego śluby państwowe nie są nam potrzebne. Ja sam takiego ślubu nie mam i nie czuję się z tym źle.Inaczej jest z urodzinami i chrztem. Nowonarodzone dzieci rejestrowane są w USC i chrzczone w kościołach rzymskokatolickich. -
Romowie w Polsce wyznają chrześcijaństwo - mówi wójt.
Organizatorzy imprezy przygotowali też pokaz bielenia patelni, z wyrobu których Romowie słyną. Pokaz nie doszedł jednak do skutku, ze względu na brak nabywcy wyprodukowanej podczas inscenizacji patelni. Doszedł do skutku natomiast pokaz handlu końmi, ze swoistą licytacją, przebijaniem i przemawianiem się sprzedającego i kupującego.
Zabawa na olsztyńskiej plaży trwała do 22.00.
Z D J Ę C I A
F I L M Y