Wieczorem na Plaży Miejskiej koła ratunkowego nie uświadczysz
(fot. Spacerowicz)
Nad bezpieczeństwem kąpiących się w jeziorze Ukiel przy Plaży Miejskiej w Olsztynie czuwają ratownicy, ale tylko w określonym czasie. „Po godzinach” - hulaj dusza, piekła nie ma! Wpadniesz do wody - ratuj się sam! Nikt ci koła nie rzuci, bo... kół ratunkowych na plaży nie ma!
Gdy ratownicy kończą dyżur zabierają ze sobą koła ratunkowe. Chyba w obawie przed kradzieżą. Trochę to dziwne, bo teren Plaży Miejskiej jest dozorowany przez ochroniarzy.
Widziałem ostatnio taki incydent, kiedy w efekcie głupich żartów grupki młodych ludzi w jeziorze wylądował pewien młodzieniec. Trudno było mu pomóc, bo minęła już po 20. i koła ratunkowe pochowano.
Czy dopiero jak się wydarzy coś tragicznego „mądre głowy” zaczną myśleć, szukać winnych, wieszać koła? Nie lepiej zapobiegać?
Zamontowane na specjalnych wysięgnikach koła ratunkowe mogłyby strzec plażę całodobowo. A i ratownikom byłoby lżej. Nie musieliby codziennie ich dźwigać.
Propozycję podaję pod rozwagę administratorowi olsztyńskiej plaży.