Zakładowi Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie grozi plajta. Na dopłacenie do wytwarzanych przez mieszkańców Olsztyna śmieci zakładowi wystarczy jeszcze pieniędzy do maja, może do czerwca. Lekarstwem na fatalny stan finansów ZGOK jest podwyżka opłat za wywóz śmieci. O problemach ze śmieciami dyskutowali dziś (6.04) olsztyńscy radni na popołudniowym posiedzeniu komisji gospodarki komunalnej, ochrony środowiska i rozwoju miasta. W spotkaniu uczestniczył prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz i 17. spośród 25. radnych.
Problem śmieci w Olsztynie od lat jest chyba najistotniejszym z problemów z jakimi boryka się nasze miasto. Kolejne ekipy rządzące ratuszem działają, uzgadniają, decydują, podpisują umowy, a problem ciągle jest nierozwiązany. Informacje przedstawione dzisiaj radnym przez prezydenta Piotra Grzymowicza i prezesa ZGOK Ryszarda Szymańskiego nie napawają optymizmem. Można powiedzieć, że „śmieciowy” problem pogłębia się.
-
Nie chcę straszyć, ale ZGOK ma poważne problemy finansowe - mówił prezes Szymański. -
Od długiego czasu spółka dopłaca do wywozu śmieci z Olsztyna. Możemy to robić jeszcze do maja, może do czerwca. Potem braknie nam pieniędzy. Żeby spółka wychodziła na zero, opłata za wywóz jednego metra sześciennego śmieci powinna wynosić 15 złotych miesięcznie od jednego mieszkańca (obecnie 9,80 zł - przyp. red.).
Przez ostatnie miesiące nie mówiło się o koniecznych podwyżkach cen śmieci, bo były wybory prezydenta i temat nie był wygodny.Paradoksalnie, jedną z przyczyn złej kondycji finansowej ZGOK jest to, że olsztynianie z roku na rok wytwarzają coraz mniej śmieci. W 2006 roku było to 78,9 tys. ton, w 2007 roku 67,8 tys. ton, a w 2008 roku 63 tys. ton. Dane za pierwszy kwartał tego roku wskazują, że śmieci znowu będzie mniej.
Nie przynoszą spodziewanych zysków poczynione w ZGOK inwestycje, na które miasto wydało wiele milionów złotych.
- Chcieliśmy sprzedawać posortowane śmieci do cementowni, ale po pierwsze jesteśmy zbyt małym partnerem dla cementowni, które potrzebują zdecydowanie więcej śmieci niż Olsztyn jest w stanie wytworzyć, a po drugie cementownie zaczęły przyjmować śmieci z zagranicy, które zablokowały nasze dostawy - tłumaczył radnym Ryszard Szymański.
Straty przynosi też spalarnia odpadów medycznych. Od początku funkcjonowania spółka dopłaciła do tej spalarni niewiele mniej niż 2 mln złotych. Tylko w minionym roku strata na spalarni wyniosła 270 tys. zł. Nikt jednak nie jest zainteresowany przejęciem tej nieopłacalnej działalności.
Prezes Szymański podkreślał, że od 2006 roku koszty własne spółki utrzymują się na niezmienionym poziomie, jednak drastycznie wzrosły koszty transportu, opłaty za składowanie i opłaty środowiskowe.
Najgorsze wydaje się jednak to, że niedługo Olsztyn może nie mieć gdzie wywozić śmieci. W czerwcu ma być rozstrzygnięty ogłoszony przez ZGOK przetarg na wywóz i unieszkodliwianie olsztyńskich odpadów. Zajmująca się tym do tej pory spółka USKOM z Mławy sygnalizuje jednak, że nie złoży oferty.
-
Nieoficjalnie wiem, że wojewoda mazowiecki naciska na USKOM, by spółka odbierała śmieci z Warszawy, a nie z Olsztyna, czy Białegostoku, jak to robi do tej pory - tłumaczył prezes Szymański.
- Mława zapowiada, że może odbierać od nas śmieci, pod warunkiem, że na terenie naszego województwa znajdzie się teren pod składowisko. A takiego terenu nie ma.>Smaczku sprawie dodaje fakt, że obecnie olsztyńskie śmieci wywożone są na składowisko w Marzanach koło Kętrzyna, którego oferta została odrzucona przez olsztyński ratusz w ogłoszonym dwa lata temu przetargu, rzekomo z powodu niespełniania norm ochrony środowiska. Teraz jednak jakoś mławskiej spółce udało się „załatwić” zgodę na wywożenie tam śmieci.
Ze wstępnych deklaracji przyjmowania śmieci z Olsztyna wycofują się, niekiedy z dnia na dzień, właściciele składowisk śmieci Linowie, Sękitach i Wysiece.
-
W piątek jeszcze byliśmy na dobrej drodze do porozumienia się z Bartoszycami, które mają swoje wysypisko w Wysiece - mówił Szymański. -
Dzisiaj jednak otrzymaliśmy informację, że nie ma w tej sprawie porozumienia między burmistrzem i Radą Miasta w Bartoszycach.-
Moglibyśmy wozić śmieci do Rudna pod Ostródą lub do Marzan pod Kętrzynem, ale ceny są tam zaporowe - wyjaśniał dalej prezes Szymański. -
Jeżeli cena wywozu śmieci nie byłaby dla nas ważna, to te wysypiska chętnie przyjmowałyby nasze śmieci. Zdaniem Ryszarda Szymańskiego, sposoby na uratowanie Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie są trzy:
- podwyżki opłat za wywóz śmieci do 15 zł miesięcznie od jednego mieszkańca (wzrost o ok. 30%),
- przekazanie ZGOK-owi dotacji z budżetu miasta,
- sprzedaż udziałów w spółce na wolnym rynku.
Jakie będą decyzje prezydenta Grzymowicza w „śmieciowych” sprawach, okaże się już niebawem, najpóźniej na najbliższej sesji Rady Miasta.
-
Przez ostatnie osiem miesięcy nic w sprawie śmieci nie zostało zrobione - powiedział nam prezydent Grzymowicz po zakończeniu spotkania komisji. -
Teraz musimy znaleźć rozwiązanie w ciągu miesiąca, chociaż jak wskazują chociażby przedstawione na dzisiejszej komisji informacje, nie jest to łatwe. Jednego dnia wydaje się, że już mamy porozumienie, a następnego nasi partnerzy potrafią się wycofać z uzgodnień. Nie ulega jednak wątpliwości, że ZGOK musimy ratować.Prezydent zapowiedział, że na marcowej sesji Rady Miasta przedstawi propozycje w sprawie śmieci. Wśród tych propozycji będzie podwyżka cen za wywóz odpadów. Nie wiadomo jedynie, o ile wzrośnie cena.
-
Prowadzimy jeszcze konsultacje społeczne - tłumaczył prezydent.
- Za chwilę spotykam się z przewodniczącymi Rad Osiedli, w czwartek spotykam się z prezesami olsztyńskich spółdzielni mieszkaniowych. Poszukujemy optymalnych rozwiązań. Spotkam się jeszcze z prezesem PGM panem Ryńskim, by przekonywać go do obniżenia ceny transportu śmieci chociaż o złotówkę, z trzech złotych za wywóz tony śmieci do dwóch. Dopiero po tych konsultacjach przedstawię rozwiązania. Podwyżka cen śmieci wydaje się jednak nieunikniona.- Klub radnych Platformy Obywatelskiej nie ma jeszcze wyrobionej opinii o podwyżkach cen śmieci - mówi Waldemar Żakowski, wiceprzewodniczący Rady Miasta, członek klubu radnych PO.
- Dwa lata temu prezes ZGOK zapewniał, że jak podwyższymy ceny śmieci, jak miasto zainwestuje w ZGOK, to problemy ze śmieciami skończą się. Jak się okazuje, problemy nie tylko nie skończyły się, ale narastają. Tłumaczono nam, że wysypisko w położonych bliżej Olsztyna niż Mława Marzanach pod Kętrzynem nie może być wykorzystywane do składowania śmieci. Teraz okazuje się, że jest inaczej. Tłumaczono nam, że składowisko w Łęgajnach musi być zamknięte, a okazuje się, że jeszcze parę lat mogło Olsztynowi służyć. W tej sytuacji trudno tak ad hoc wyrażać opinię o sytuacji w jakiej znalazło się miasto i o propozycjach, których formalnie jeszcze nie ma.
Z D J Ę C I A