Witam serdecznie wszystkich w nowym dziale Gazety On-line Olsztyn24 poświęconym grom komputerowym. Postaram się w nim ciekawie przedstawić wszystkim zainteresowanym wybrane tytuły. Nie będę ukrywał, że skupię się na pozycjach konsolowych, lecz jeśli gra będzie dostępna również na PC nie omieszkam o tym poinformować.
Będę oceniał grafikę, gameplay, muzykę, tak jak to się zazwyczaj czyni w innych pismach specjalistycznych czy na forach internetowych. Postaram się również spojrzeć na te tytuły własnym okiem.
Wielu z was pewnie zakrzyknie, że to oczywiste. Zaraz wyjaśnię, do czego zmierzam. Oczywiście recenzent ocenia grę za każdym razem w sposób indywidualny, ale ja będę się doszukiwał w tytułach artystycznego wyczucia.
Możliwe, że niektórzy są tym zaskoczeni, bo czy gra może być sztuką? Wydawałoby się, że jest wyłącznie kawałkiem kodu stworzonym do celów komercyjnych by bawić. Lecz uwierzcie, że niektóre osoby tworzące dla nas te elektroniczne cuda są nie mniej zaangażowane i oddane pasji tworzenia niż artyści w pocie czoła budujący ogólne pojęcie sztuki.
Jak wiadomo, nie każda piękna graficznie gra jest grywalna i nie wszystkie super pomysły na gameplay muszą być okraszone przecudnymi wizualiami. Muzyka może natomiast kompletnie nie współgrać z klimatem. Gdzie jest ten cudowny środek, który magnetyzuje i czaruje gracza?
Będę zestawiał muzykę z oprawą graficzna i gamplayem i szukał owej magii, która przykuwa do konsoli/komputera na długie godziny. Stąd dodatkowy sposób na ocenę - ARTYZM, w skład którego wchodzą wszystkie inne elementy, które muszą ze sobą współgrać. Zachęcam również do zadania sobie pytania, czy gry to nie są przypadkiem małe elektroniczne dzieła sztuki?
Jeśli będziecie zainteresowani podjęciem takiego tematu, będzie mi bardzo miło.
******
RECENZJAKILLZONE 2 (PlayStation)O tym tytule jest głośno od bardzo dawna, ponieważ pierwsze informacje wypłynęły już w roku 2005 na E3 (Electronic Entertinment Expo ) za sprawą niesławnego trailera, który miał rzekomo pokazywać najnowszą produkcję studia GUERRILLA GAMES w akcji. Materiał wyglądał imponująco i był niezwykle dynamiczny.
Okazał się jednak obłudnym kłamstwem ze strony Sony, ponieważ krótki film był przygotowany jedynie na potrzeby pokazu, by odwrócić uwagę graczy od zbliżającej się premiery konsoli Microsoftu X-Box 360.
Po tamtym czasie premiera gry była nieustannie przekładana, a wszyscy czekali z lekkim niedowierzaniem, czy poziom trailera z 2005 jest osiągalny na PlayStation 3?
Nastał rok 2009 i oto leży przede mną cudnie wydana gra ze świecącymi oczami Helghasta na okładce. I powiem od razu rozwiewając wątpliwości, że jest to najbardziej zaawansowana technologicznie gra, jaką widziałem do tej pory, a Sony dokonało niemożliwego dostarczając dokładnie tak wysoki poziom graficzny, jaki zaprezentowało 4 lata temu.
Jako że jestem graczem, który bada każdy zakątek i wciska się w najmniej dostępny zakamarek grywalnego kodu, to też kilka błędów dostrzegłem i nie omieszkam ich wymienić.
Jednak te błędy to detale, a nawet detaliki, których proszę nie brać tak bardzo do serca. O tym jednak później a teraz...
Fabuła mówi o konflikcie między Helghastami a oddziałami specjalnymi ISA. Po odparciu ataków wrogo nastawionych Higów, ISA szykuje się do szturmu na planetę Helgan w celu pojmania przywódcy czerwonookich budzących grozę najeźdźców Scolara Visariego. Co ich tam czeka, nikt ze specjalnych oddziałów nie wie.
Już intro wprowadzające pokazuje nam, że zdecydowanie „różowo” na planecie Helgan nie jest a żołnierze ISA padają tam jak Alianci na plaży Omaha w 1944 roku.
Każda misja okraszona jest filmami na silniku gry, które zrealizowane są z Hollywoodzkim rozmachem i bardzo pozytywnie wpływają na odbiór całości. Akcja pędzi w zastraszającym tempie, a gracz chłonie kolejne epizody jak super produkcje SF.
Gameplay skupia się na strzelaniu i tylko strzelaniu, a nieustanne parcie przed siebie i zdobywanie kolejnych punktów oraz przebijanie się przez ogień zaporowy Helghastów to niesamowicie rajcująca sprawa.
Niestety, jest to również wada KILLZONE 2, ponieważ nieustanne skupienie na likwidowaniu setek przeciwników nie pozwala się w pełni utożsamić z naszym oddziałem, w skład którego wchodzi czterech wojaków i nacieszyć klimatem gry.
Jest tutaj raptem jedna misja, która daje drobny oddech, ale tylko na jej początku i w tym właśnie momencie gra nabiera drugiego dna, ponieważ możemy w końcu odczuć atmosferę niesamowitej kolonii pośród pustynnego pejzażu.
Takich przepełnionych niepokojem i zachwytem chwil jest zdecydowanie za mało, bo reszta gry to setki wystrzałów i orgia zniszczenia. Jest to wada, bo graficy naprawdę napocili się nad zbudowaniem nieprzyjaznych, klimatycznych i osaczających gracza lokacji, a my brniemy przez te miejscówki pod gradem kul i z taką zadymą dookoła, że nie sposób się nimi nacieszyć, a tym bardziej odczuć atmosferę grozy, jak to miało miejsce w świetnym BIOSHOCKu.
Całość nie jest też aż tak różnorodna, jak na przykład KILLZONE LIBERATION na PSP, gdzie dostawaliśmy w swe łapska np. jetpack, poduszkowiec, nowe jednostki Higów, w tym psy, a nawet odrobinę taktycznych zagrywek.
W grze KZ2 też nie brakuje pomysłów. Mamy prowadzenie czołgu czy mecha, podkładanie ładunków wybuchowych oraz nowych adwersarzy w postaci szybkich Helghańskich komandosów i ciężkozbrojnych żołnierzy, którzy wyglądają kapitalnie, ale ja czuje niedosyt. Choćby brak psów, bo to świetny patent w KZ:L (PSP).
Mamy tu również masę znakomicie wykonanej broni i to jest ogromna zaleta, bo z nich naprawdę chce się strzelać. Na koniec wspomnę o wykorzystaniu sixAxis, czyli czujnika ruchu w padzie Sony. Zawory odkręcamy tutaj właśnie kręcąc padem w danym kierunku, a karabin snajperski pozwala na ręczne (poprzez wychylenia pada) korygowanie celownika.
Całość wypada wspaniale w każdym razie.
Muzyka jest bardzo dobra i nigdy nie miałem ochoty jej wyciszyć, a to już duży plus. Pierwsze co mi przychodzi do głowy po przesłuchaniu ścieżki dźwiękowej, to Gwiezdne Wojny i niezapomniany soundtrack Johna Williamsa. Takie porównanie powinno być chyba zaszczytem dla Jorisa De Man, choć wojna z Helghastami kojarzyła mi się zawsze z mroczniejszą linią melodyczną niż sterylne bezkrwawe walki Jedi. Muzyka mimo to jest bardzo dobra, a wszelkiego rodzaju odgłosy jak wycie wiatru, pioruny, pracujące machiny, rzężący metal i oczywiście wszelkiego rodzaju eksplozje, wybuchy i wystrzały są na najwyższym poziomie w systemie 7.1 - co ważne. Ferwor walk pewnie nieraz wkurzy sąsiadów, bo jest bardzo dosadny.
Na koniec Grafika jako najlepszy element gry, bo stanowi swoisty przełom i niczego takiego w najbliższych miesiącach nie zobaczycie. Jest niesamowicie i trzeba to odczuć poprzez własną siatkówkę. Animacje znakomite, tekstury szokująco dobre, fizyka fenomenalna, lokacje zbudowane z pietyzmem, postaci tak namacalne, że chciałoby się wydrzeć je z ekranu, a całość ociekająca w detale i różnego rodzaju filtry.
Jedyne, co mnie jakoś nie przekonało, to te 250 niezależnych źródeł światła. Jeśli silnik gry wyciska je z konsoli to zacnie, tylko czemu przy niektórych drobnych punktach światła moja postać nie rzuca cienia? I czemu nie można zbić żarówki, skoro to jest możliwe w grach od bodaj 10 lat? Czepiam się może, ale tak wyczekiwany tytuł zobowiązuje.
Jeszcze jeden błąd, to dziwnie telepiące się ciała Higów po zwieszeniu z jakiejś przeszkody oraz dziury po kulach, które na ścianach wyglądają znakomicie, ale już zawieszone w powietrzu niekoniecznie. Ząbki na cieniach też czasem irytują. A gdy mamy broń energetyczną w łapach, to postać ma dziwny cień nad sobą (jakby granat obok głowy), którego nie powinno być.
Ok. To już naprawdę wszystkie problemy, jakie wychwyciłem. Lecz jak wspomniałem wcześniej, te drobne niedociągnięcia bledną przy nakładzie pracy włożonym w tę grę.
Osobny akapit na multiplayer przez sieć. Powiem króciutko, bo miejsca i sił nie wystarczy. GUERILLA za punkt honoru obrało odebranie w tej kwestii prymu Gears of War i udało im się również na tym polu, jeśli nie przeskoczyć, to przynajmniej dorównać wymienionemu tytułowi.
Jest to ważny element gry, który jak cała reszta jest kapitalnie zrealizowany i musicie mi wierzyć na słowo.
Dodam jeszcze że jest to produkcja przeznaczona wyłącznie dla osób pełnoletnich, ponieważ obrazy przemocy bywają sugestywne choć nie makabryczne.
Polecam!
******
GAMEPLAY - 8.8
GRAFIKA - 9.9
MUZYKA - 9.0
OCENA - 9.1
ARTYZM - 8.9
Graczy na jednej konsoli - 1.
Graczy w rozgrywkach sieciowych - 32.
Z D J Ę C I A