Jak zwierzęta w klatce (foto: Marek Książek)
W specjalnie przystosowanej sali Sądu Okręgowego przy więzieniu w Płocku rozpoczął się dziś (16 bm.) proces porywaczy i zabójców młodego biznesmena Krzysztofa Olewnika z pobliskiego Drobina. Na ławie oskarżonych za pancerną szybą zasiadła dziesiątka przestępców (szef bandy popełnił w czerwcu samobójstwo w olsztyńskim areszcie), a pozostała trójka na sali, w której obradował sąd, obrońcy i oskarżyciele, w tym pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli ojca ofiary, znanego właściciela przetwórni mięsnej Włodzimierza Olewnika. W procesie, który ściągnął liczne ekipy prasowe i TV, oskarża olsztyński prokurator Piotr Jasiński.
Rozprawę przerwano jednak po kilku godzinach i odroczono do 6 listopada, ponieważ postępowanie przygotowawcze do procesu było tak szybkie, że nie wszyscy obrońcy oskarżonych zdążyli zapoznać się z aktami, które liczą 105 tomów! Fotoreporterzy i operatorzy kamer mieli pretensje do sądu, że muszą wykonywać zdjęcia oskarżonych przez podwójne szyby: jedną między pomieszczeniem dla publiczności a salą sądową, a drugą - między tą salą a ławą oskarżonych. Dopiero na wniosek znanego dokumentalisty Sylwestra Latkowskiego sąd zezwolił wejść im do sali rozpraw i robić zdjęcia, gdy oskarżeni wychodzą na przerwę. W tym czasie dziennikarze pytali Danutę Olewnik, siostrę zamordowanego, czy czuje satysfakcję?
- Jest we mnie tyle nienawiści, że oczekuję dla każdego dożywocia! - odpowiadała. Z kolei rodzice zamordowanego twierdzili, że zasiadający na ławie oskarżeni to tylko „siekiera”, którą trzymał jakiś ważniejszy zleceniodawca. Kto to miałby być? Włodzimierz Olewnik odpowiadał, że na tej sprawie to wyjdzie.
- Gdyby ta zbrodnia zdarzyła się w afekcie, można by wierzyć, że za nią nikt nie stał. Ale oni trzymali naszego syna dwa lata! - żaliła się Ewa Olewnik, matka Krzysztofa. Rodzina wdzięczna była kilku przedstawicielom Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa z prezesem Tobiaszem Niemiro na czele, którzy przyjechali na sprawę. To oni właśnie doprowadzili do tego, że niemrawo prowadzone śledztwo w Warszawie przejęła prokuratura olsztyńska i wkrótce ujęto, a już 6 sierpnia oskarżono podejrzanych sprawców.