To było prawdziwe sportowe święto! Tak w jednym zdaniu można określić dzisiejsze spotkanie reprezentacji Polski i Turcji w olsztyńskiej hali Urania. Po widowisku stojącym na niezłym poziomie podopieczni Bogdana Wenty wygrali 32:21.
Na dzisiejszy pojedynek z niecierpliwością czekał cały Olsztyn. Przede wszystkim spotkania nie mogli doczekać się ci szczęściarze, którzy zdążyli wykupić wejściówki. Zainteresowanie meczem było bowiem niezwykle duże. Kasy biletowe świeciły pustkami już od kilku tygodni, niemal od momentu, gdy rozpoczęła się sprzedaż biletów.
Nikogo to jednak nie dziwiło. Po raz ostatni hala Urania gościła polskich szczypiornistów przed czterema laty. Wówczas to również przy okazji kwalifikacji do Mistrzostw Europy zespół prowadzony przez trenera Wentę pokonał reprezentację Szwecji 32:26. Sześciopunktowa wygrana pozwoliła naszym piłkarzom awansować do Euro 2006.
Poza tym spotkanie w Olsztynie było pierwszym, w którym Polacy zaprezentowali się własnej publiczności po zdobyciu brązowego medalu na tegorocznych Mistrzostwach Świata w Chorwacji. Nadzieje na korzystny wynik dodatkowo pobudzał fakt, iż przed trzema dniami polski zespół pokonał Turków na ich własnym terenie aż 30:20. Taki rezultat pozwolił Polakom awansować na drugie miejsce w tabeli, dające bezpośredni awans do przyszłorocznych Mistrzostw Europy, które odbędą się w Austrii.
Na świętowanie awansu w czwartek było jednak jeszcze zdecydowanie za wcześnie, bowiem naszej reprezentacji pozostawały wówczas do rozegranie jeszcze cztery spotkania, a naszym zawodnikom po piętach wciąż deptały ekipy Rumunii i Czarnogóry.
Dlatego też nawet korzystny wynik dzisiejszego pojedynku nie dawałby jakiejkolwiek pewności, że nasi zawodnicy pojadą w przyszłym roku do Austrii. Nie zmieniało to jednak faktu, iż zwycięstwo w Olsztynie znacznie przybliżyłoby podopiecznych trenera Wenty do wywalczenia upragnionego awansu.
Ku radości kibiców, którzy szczelnie wypełnili olsztyńską halę, nasza reprezentacja zrealizowała plan w stu procentach, po raz drugi w odstępie kilku dni pokonując rywali z Turcji. Tym razem różnica bramek była jeszcze wyższa, bowiem wyniosła aż 11 oczek.
Samo spotkanie rozpoczęło się od ataku Polaków, który był jednak nieskuteczny. Wobec takiego obrotu spraw jako pierwsi prowadzenie objęli goście. Autorem pierwszej bramki pojedynku był grający z numerem osiemnastym na koszulce Okan Yalciner. Chwilę później nasz zespół mógł wyrównać jednak rzutu karnego po faulu na Arturze Siódmaku nie wykorzystał Tomasz Tłuczyński. Mimo to po około stu pięćdziesięciu sekundach od rozpoczęcia gry kibice mogli cieszyć się z pierwszej bramki Polaków. Atomowym uderzeniem popisał się wówczas Karol Bielecki.
Wobec tego Polacy poszli za ciosem i po kilkudziesięciu sekundach prowadzili po bramce Damiana Wleklaka 2:1. Rywale nie zamierzali jednak łatwo sprzedać skóry i zaraz po rozpoczęciu gry od środka boiska, przedostali się na połowę naszego zespołu. Konsekwencją takiego obrotu spraw była wyrównująca bramka Ramazana Done.
Za sprawą gola Sebastiana Rumniaka, a następnie trafienia Tomasza Tłuczyńskiego Polacy po chwili odskoczyli rywalom na dwa punkty. Ci jednak nie wydawali się być tym bardzo załamani, gdyż po kilku akcjach wyrównali stan meczu na 6:6, a chwilę później objęli nawet jednopunktowe prowadzenie. Spowodowane było to m.in. niewykorzystanym rzutem karnym wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Mateusza Jachlewskiego.
Rezultat 6:7 widniał na tablicy wyników tylko przez moment bowiem zaraz po stracie bramki przez Polaków, stan gry wyrównał niezawodny Bielecki. Moment ten okazał się być przełomowym dla losów spotkania, gdyż kolejne pięć bramek zdobyli gospodarze. W tym czasie, jak również przez całą pierwszą połowę niezwykle dobrze pomiędzy słupkami naszej bramki spisywał się Sebastian Szmal, który kilkakrotnie obronił groźne strzały tureckich piłkarzy.
Ósma bramka dla Turków padła dopiero około dwudziestej minuty spotkania. Tuż po niej Polacy rzucili jednak kolejne trzy gole, każdy autorstwa innego zawodnika. Wówczas na listę strzelców po raz pierwszy w tym meczu wpisał się desygnowany chwilę wcześniej na boisko Michał Kubisztal. Piłkarz ten pod koniec drugiej połowy mógł jednak mówić o prawdziwym pechu, gdyż dwukrotnie nie był w stanie wykorzystać rzutu karnego. Fakt ten gorąco dopingującej publiczności zrehabilitował jednak Karol Bielecki, który w odstępie kilku akcji trzykrotnie umieszczał piłkę w bramce bronionej przez Altuga Tasdemira.
Ostatecznie pierwsza część pojedynku zakończyła się wynikiem 18:9. W drugiej połowie trener Wenta desygnował na parkiet kilku zawodników, którzy w pierwszej odsłonie meczu nie mieli okazji zaprezentować swoich umiejętności. Na ławkę powędrowali m.in. Bielecki i Szmal. Naszego bramkarza godnie zastąpił Adam Malcher, który podobnie jak jego kolega, znakomicie spisywał się między słupkami bramki naszej reprezentacji.
Po przerwie grę wznowili Turcy, jednak to nie oni byli autorami pierwszej bramki w drugiej połowie. Co więcej, przewaga naszej reprezentacji wzrosła jeszcze bardziej. W efekcie w szeregi naszych zawodników wkradło się niepotrzebne rozluźnienie, co szybko wykorzystał zespół gości, odrabiając kilka punktów.
To jednak podziałało na naszych piłkarzy jak przysłowiowa płachta na byka. Wiatr w żagle złapał Rafał Gliński. Poziomem od skrzydłowego Vive Kielce nie odstępował także m.in. Michał Jurecki. Obaj piłkarze raz po raz trafiali do bramki rywali. Ostatecznie wynik spotkania na 32:21 ustalił pierwszy z nich.
Po meczu obie drużyny podziękowały za gorący doping biało-czerwonej publiczności. Nagrodę dla najlepszego tureckiego piłkarza z rąk prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza odebrał Okan Yalciner. Najlepszym zawodnikiem zawodów uznano natomiast Michała Kubisztala. Pamiątkowy puchar polskiemu szczypiorniście wręczył marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas.
Na pomeczowej konferencji prasowej pojawiła się wyżej wymieniona dwójka najlepszych piłkarzy, trenerzy obu zespołów, a także bramkarz ekipy gospodarzy Adam Malcher. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że atmosfera, jaka panowała w czasie całego spotkania była naprawdę gorąca. Zarówno Yalciner, jak i szkoleniowiec gości, Istvan Juhasz pogratulowali rywalom wysokiego zwycięstwa. Przyczyn porażki swojego zespołu trener Turków dopatrywał się głównie w zmęczeniu swoich zawodników i w różnicy klas, dzielącej obie reprezentacje. Z kolei najlepszy zawodnik gości był dumny, iż miał okazję zagrać przeciw czołowej światowej drużynie. Trener Wenta odniósł się natomiast głównie do powodów nieco słabszej gry w drugiej połowie meczu. Szkoleniowiec brązowych medalistów ostatnich Mistrzostw Świata mówił także o powodach powołania do reprezentacji Michała Kubisztala. Nie zabrakło także wypowiedzi dotyczącej zespołu Travelandu Olsztyn i ewentualnego powołania do kadry któregoś z podopiecznych Edwarda Strząbały.
Z D J Ę C I A