Halina Ciunel
O wyborach prezydenta Olsztyna i ich konsekwencjach rozmawiamy z Haliną Ciunel, radną Platformy Obywatelskiej w olsztyńskiej Radzie Miasta.
- Czy Platforma Obywatelska przyjmie propozycję prezydenta-elekta stworzenia szerokiej koalicji do rządzenia miastem i desygnuje swojego kandydata na wiceprezydenta Olsztyna?- Nie, nie przyjmujemy tej propozycji. Jesteśmy zaskoczeni postępowaniem pana Piotra Grzymowicza. Ale już w końcówce kampanii wyborczej powiedział, że widzi Annę Wasilewską na stanowisku wiceprezydenta Olsztyna, nie uzgodniwszy z nią tej sprawy. Posłużył się jej - moim zdaniem - bardzo dobrym nazwiskiem w celu osiągnięcia konkretnych korzyści w wyborach. Wiadomo, że środowisko sportowe bardzo związane z panią Wasilewską, doceniając jej osiągnięcia...
- ...liczyło na to, że pani Anna Wasilewska zostanie wiceprezydentem i oddało głos na Piotra Grzymowicza?
- Tak. Myślę, że nasz kandydat popełnił błąd, zbyt późno mówiąc o zamiarze powołania pani Wasilewskiej na stanowisko wiceprezydenta. Myślę też, że gdyby to zrobił wcześniej, to miałby więcej zwolenników. Ale on chciał być taki nowy. Miała być taka „Dobra zmiana”, nowa...
- Jaką pozycję jako klub radnych Platformy Obywatelskiej zajmiecie teraz w Radzie Miasta?- W Radzie Miasta mamy większość i tym samym decydujący głos.
- Nie macie większości, bo w 25 osobowej Radzie macie 12 mandatów!- Tak, ale liczymy na co najmniej jeden dodatkowy głos poparcia.
- Nazwisko radnego?- Na nazwiska jeszcze za wcześnie.
- Liczycie więc, że wasz klub powiększy się co najmniej o jedną osobę?- Tak, a jesteśmy też stuprocentowo pewni, że klub się nie zmniejszy. Jesteśmy po rozmowach, po dyskusji, po analizie przyczyn wyborczej porażki, jak również po analizie perspektyw. Wiadomo, że nie będziemy działać przeciwko mieszkańcom, co niektórzy próbują nam wmówić.
- Czy waszą pozycję w Radzie Miasta będzie można nazwać „opozycyjną”?- Nie. Raczej współpracująco-krytykującą. Nie czarujmy się, jak się jest w koalicji, to na niektóre posunięcia władzy wykonawczej trzeba „spuścić zasłonę milczenia”. A teraz będziemy mogli głośno wskazywać przyczyny swojego niezadowolenia czy braku aprobaty.
- Wspomniała pani, że jesteście już po podsumowaniu i ocenie wyborów prezydenckich. I jaka jest ta ocena?- Oczywiście, ocena może być tylko krytyczna. Nie wygraliśmy.
- Czy będą jakieś konsekwencje polityczne tej przegranej?- Szef wojewódzkich struktur partii zapowiada, że będą. Jako radni nie dyskutowaliśmy o konsekwencjach.
- A w ramach powiatowej organizacji partyjnej?- Olsztyński Zarząd Powiatowy Platformy po wyborach jeszcze się nie spotykał. To jeszcze przed nami. Myślę, że wtedy dopiero będzie takie prawdziwe polityczne rozliczenie.
- Czy jako członkowie powiatowych struktur partii czujecie się odpowiedzialni za taki, a nie inny wynik wyborów?- Nie możemy się czuć odpowiedzialni jako organizacja powiatowa, bo naszym kandydatem była pani Wasilewska.
- Winę za przegraną ponosi więc...- Winę ponosi ten, kto podjął decyzję, a decyzję podjął Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej i Zarząd powinien rozliczyć tych, którzy forsowali kandydaturę tak nieznaną w Olsztynie. Powiedzmy sobie szczerze, w ciągu czterech tygodni, nawet „orła” nie bylibyśmy w stanie wypromować na prezydenta miasta. I tak uważam za duży sukces, że nasz kandydat przeszedł do II tury i osiągnął 40% poparcia. To nie był nokaut. Była to wysoka przegrana, ale nie nokaut, jeżeli weźmie się pod uwagę, że po drugiej stronie ringu stoi siedmioletni wiceprezydent.
- Właśnie, Piotr Grzymowicz zarzucał, że nie jest pani dokładna w podawaniu okresu sprawowania przez niego urzędu wiceprezydenta...- To raczej pan Grzymowicz nie jest dokładny, bo twierdzi, że my dwa lata rządzimy w Olsztynie, a on odszedł w listopadzie 2007 roku, czyli rok i trzy miesiące temu.
- Zgadza się pani ze stanowiskiem Jacka Protasa, szefa PO na Warmii i Mazurach, że Platforma nie powinna „wchodzić w układ wykonawczy” w mieście?- Zgadzam się. Powinniśmy mieć swoją twarz. Wyborcy przecież na nas nie głosowali, a były to wybory do władzy wykonawczej. Uważam, że władza wykonawcza powinna być w rękach pana Grzymowicza i wskazanych przez niego osób. Mnie nie podoba się rozwiązanie, które proponuje pan Grzymowicz, żeby każdy klub radnych wskazał swojego kandydata na wiceprezydenta. Krytycznie oceniam tę propozycję, bo Front Jedności Narodu znam i z historii, i z własnego doświadczenia.
- Jak należy interpretować fakt, że na podsumowaniu kampanii wyborczej kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Olsztyna pojawia się sam marszałek Protas i były kandydat PO do prezydentury. Nie ma żadnego radnego, żadnego przedstawiciela organizacji powiatowej PO. Czyżby to jakaś obstrukcja w stosunku do szefa PO na Warmii i Mazurach?- Nie. Myślę, że marszałek zachował się bardzo ładnie. On sobie doskonale zdaje sprawę, że kandydatura pana Krukowskiego nie była przez powiatowe władze PO aprobowana. Marszałek wziął na siebie odpowiedzialność m.in. za swoją decyzję. Ale widocznie był do takiej decyzji przekonany. Na pewno kryła się za takim wyborem jakaś taktyka. Dzisiaj, po wyborach, łatwo jest krytykować. Ale sytuacja w mieście była naprawdę nietypowa. Przecież bardzo popularny prezydent został odwołany. My, jako Platforma, rok z nim dobrowolnie współpracowaliśmy. Więc nie można odmówić pewnej logiki w decyzji o przedstawieniu zupełnie nieznanego kandydata.
- Będą zmiany we władzach Platformy na poziomie powiatowym i wojewódzkim?- Myślę, że nie. Mogą być wyciągnięte konsekwencje, bo o tym marszałek też mówi, ale ja nie znam sytuacji, o których mówi marszałek.
- Chodzi o sytuacje, kiedy członkowie Platformy Obywatelskiej popierali Piotra Grzymowicza.- Osobiście nie znam takich sytuacji, ale marszałek tak twierdzi, a jak twierdzi, to widocznie ma dowody, że były w Platformie Obywatelskiej osoby, które popierały kontrkandydata. Ja mogę mówić, że byłam niezadowolona z naszego kandydata do momentu podjęcia decyzji przez krajowe władze partii. Od chwili ogłoszenia decyzji krajowych władz partii, której członkiem jestem z własnej i nieprzymuszonej woli, Krzysztof Krukowski stał się też moim kandydatem na prezydenta. Uważam, że bardzo dużo mu pomogłam w kampanii wyborczej.
- Czyli jest pani spokojna, że nie znajduje się na „czarnej liście marszałka”?- Nie znam tej listy, o której mówi marszałek. Dzisiaj marszałek jest w Warszawie, jak wróci to pewnie czegoś się dowiemy.
- Dziękujemy za rozmowę.Rozmawiał Wacław Brudek(rozmowa z dnia 4.03.09, nieautoryzowana)