W Olsztynie funkcjonują dwadzieścia trzy samorządowe Rady Osiedla. W zależności od aktywności ich członków, w większym lub mniejszym zakresie organizują życie społeczne na osiedlach i reprezentują mieszkańców w kontaktach z władzami miasta. W skład każdej rady wchodzi 15 członków, a kadencja rady trwa cztery lata. Rady powstawały w różnym czasie, więc i koniec kadencji wypada na różne lata i miesiące.
W marcu br. kończy się kadencja rad osiedli Redykajny i Likusy. Podczas styczniowej sesji Rady Miasta radni zdecydowali więc o przeprowadzeniu w lutym wyborów do tych rad. Dziś (17.02) wieczorem, w Wyższym Seminarium Duchownym „Hosianum” przeprowadzono właśnie wybory do Rady Osiedla Redykajny.
Osiedlowe rady wzbudzają skrajne emocje i opinie - od wniosków o likwidację tych gremiów, po żądania pełni władzy samorządowej na osiedlach, z własnym budżetem włącznie. Na poparcie głosów o likwidację rad podaje się głównie niewielkie zainteresowanie działalnością społeczną wśród mieszkańców i bardzo ograniczony zakres kompetencji osiedlowych rad.
Potwierdzeniem pasywnych postaw mieszkańców mogą być ubiegłoroczne wybory do rady olsztyńskiego Osiedla Kościuszki. Na zwołane w tej sprawie zebranie przyszło zaledwie 15 mieszkańców. Zabrakło jednej osoby, by można było przeprowadzić wybory. Osiedle Kościuszki mogło być więc pierwszym w historii miasta, w którym przestała działać rada osiedla. Mieszkańcy jednak w końcu zmobilizowali się i złożyli do Rady Miasta wniosek o zarządzenie kolejnych wyborów. Radni przychylili się do wniosku i dali mieszkańcom dodatkową szansę. W końcu Rada Osiedla Kościuszki została wybrana, chociaż frekwencja na zebraniu wyborczym nie była oszołamiająca.
Trochę lepiej było dziś na zebraniu wyborczym w Redykajnach, chociaż w jednej z sal „Hosianum” zjawiło się zaledwie 48. z 1956. mieszkańców osiedla. Ponieważ zebranie w pierwszym terminie można rozpocząć, gdy na sali jest minimum 60 osób, prowadzący zebranie Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący Rady Miasta Olsztyna i zarazem mieszkaniec Redykajn, musiał odczekać 15 minut, by zebranie otworzyć w tzw. drugim terminie.
Co zasługuje na pochwałę, to postawa tych nielicznych przedstawicieli osiedlowej społeczności, którzy przyszli na zebranie. Na palcach jednej ręki można było policzyć tych, którzy na propozycję kandydowania do rady osiedla odpowiedzieli „nie”. Jeżeli już to słowo padło z ust osoby zgłoszonej, to jego użycie było uzasadnione. Bo trudno raczej wyobrazić sobie przewodniczącego Rady Miasta w roli członka rady osiedla, a kandydatura Zbigniewa Dąbkowskiego na członka rady osiedla została zgłoszona! Nasze zdumienie („dodatni plus”) wzbudziła młoda kobieta, nowa mieszkanka osiedla, która sama zgłosiła swą kandydaturę na członka rady osiedla!
Chciałoby się więc powiedzieć, że nie jest tak źle, jak to mogłoby wynikać z porównania ogólnej liczby mieszkańców osiedla i liczbą tych, którzy przyszli na zebranie. Bo jeżeli już zostanie wybrane to piętnastoosobowe gremium osiedlowych społeczników, to można liczyć, że swoje funkcje będzie wykonywać z przekonaniem i zaangażowaniem.
Tylko, co może rada osiedla? Zapytaliśmy o to Romana Skrzypczaka, przewodniczącego ustępującej Rady Osiedla Redykajny.
-
Organizujemy imprezy integrujące mieszkańców osiedla. W minionej kadencji robiliśmy cykliczne imprezy: kuligi, Dzień Dziecka, dożynki, spotkania seniorów i Bieg Niepodległościowy na 11 listopada. Oprócz tego wnioskowaliśmy do Rady Miasta, pisaliśmy pisma odwoławcze, pisma z prośbami itd. W niektórych sprawach odnieśliśmy sukces, inne nasze wnioski zostały odrzucone. Musimy jednak pogodzić się z tym, że nie wszystkie nasze postulaty muszą być uwzględnione przez władze miasta - stwierdził Roman Skrzypczak.
Zapytany o spektakularne sukcesy rady w minionej kadencji, przewodniczący Skrzypczak odpowiedział:
- Udało się nam załatwić wybudowanie trzech zatok autobusowych z wiatami przystankowymi. Od dawna natomiast walczymy o to, by powstał oświetlony ciąg pieszo-rowerowy wzdłuż ul. Hozjusza, by postawiono wiaty na wszystkich przystankach MPK. Pisaliśmy również o modernizację wlotu ul. Hozjusza w ul. Bałtycką. Te zadania pozostają aktualne na następną kadencję rady osiedla. To co możemy robić, to robimy, czyli my wnioskujemy do władz miasta, a czy to się znajdzie w planie ratusza, to druga sprawa. Ale nawet jeżeli nasz wniosek zostanie uwzględniony w planach, to jeszcze nie znaczy, że zostanie zrealizowany.A więc rady faktycznie niewiele mogą, ale Roman Skrzypczak ma wyrobioną opinię o przydatności rad osiedlowych:
- Rady osiedli są potrzebne - stwierdza krótko i stanowczo.
Podobnego zdania jest również Marian Zdunek, wiceprzewodniczący Rady Miasta Olsztyna, który jako gość uczestniczył w zebraniu wyborczym w Redykajnach.
- Rady osiedla są potrzebne, bo to są takie małe ojczyzny - stwierdził radny Zdunek. -
W radach osiedli najłatwiej wyłapać wszystkie problemy osiedla i poprzez osiedlowych radnych przenosić te problemy do ratusza. Jeżeli jednak radni osiedlowi twierdzą, że czują się bezsilni, to mają rację. Rola rad osiedlowych, w moim odczuciu, jest zbyt mało doceniana i współpraca radnych miejskich z radami osiedla jest słaba. Potrzebna jest zmiana mentalności. Prawo nie przeszkadza, żeby relacje między radnymi różnych szczebli były dobre.Pytanie o sens istnienia rad osiedlowych z obecnym kształcie i z obecnymi kompetencjami nadal jednak pozostaje otwarte.
Wspomniane na wstępie wybory do Rady Osiedla Likusy odbędą się w najbliższy czwartek (19.02).
Z D J Ę C I A