Przed szesnastu laty do wszystkich miłośników folkloru w Olsztynie, i nie tylko, dotarła smutna wiadomość, że odszedł (21 grudnia 1992 roku) autorytet w dziedzinie tańca ludowego, Wojciech Muchlado. Przez kilka tygodni Gazeta On-Line Olsztyn24 będzie publikować fragmenty książki Heleny Piotrowskiej „Przyjdź będziesz tańczyć... wspomnienia o Wojciechu Muchlado”.
Ze wspomnień Piotra Grabowskiego, tancerza zespołu Krusyna: Myślę, że czasem Wojtka Muchlado uważałem za ojca. On wypełniał edukację, której nie dawała ani szkoła, ani rodzina. Przekazał nam, członkom zespołu, kilka rodzajów wiedzy, a poza tym wychowywał cały czas: „Tego nie wolno, tak należy”. Gdy on tak mówił, widać tak miało być. Ludzie pamiętają tę edukację moralną, mieliśmy i mamy za to dla niego ogromny szacunek.
Wojtek utrzymywał bardzo bliskie kontakty z moimi rodzicami. Bardzo często bywał u nas w domu. Mama lubiła wysłuchiwać jego opowieści. Wojtek wynajdował dla niej książki. Tata zwyczajowo robił zdjęcia podczas koncertów, a z kolei ja fotografowałem imprezy Krusyny.
(...) Istniała ogromna więź wśród „krusyniaków”. Przynajmniej raz w roku spotykaliśmy się w zaprzyjaźnionym gronie z Wojtkiem prywatnie, po domach. „Gromadka zebrała się spora” - to było nasze hasło.
(...) 17 lutego 1991 roku, podczas benefisu z siedemdziesiątą rocznicę urodzin, pan Wojtek, jak zwykle elegancki, pełen werwy i optymizmu, przyjmował na scenie zasłużone gratulacje, listy i życzenia. W zamian rozdawał uściski i pocałunki. Radował się i płakał ze szczęścia. Pamiętał wszystkich nas po imieniu i pytał o nieobecnych. Cieszyliśmy się, że mógł być wśród nas. W tym dniu chętnie pozował do wspólnej fotografii.
Ze wspomnień Stefana Brzozowskiego, tancerza zespołu Krusyna, muzyka (Niebo, Bonieq, Czerwony Tulipan): Uczestnictwo w zespole dostarczyło mi wielu pięknych przeżyć: dynamicznych, ostrych. Dochodzę do wniosku, że pan Wojtek daleki był od stereotypu pedagoga - był bliższy stereotypowi kumpla. Był dla nas i z nami w bardzo różny sposób: w chwilach radości, w zmiennych nastrojach czy ze swoimi chimerami. Rozmawiał z nami nie tylko na temat tańca. Był bezpośredni i szczery. Za dobre efekty nagradzał. Nigdy nikogo nie karał, co najwyżej wyśmiewał.
Muchlado chyba kochał swoją pracę. Był człowiekiem sztuki. Styl jego życia, kryteria piękna i skala wartości na nas, młodych podopiecznych robiły wrażenie. Jako artysta zbudował autorytet. Jego ocena, jego słowo stawało się wartością. Mam wrażenie, że on nigdy nie gwiazdował, nie prowadził żadnej gry. Nie pamiętam, by pan Wojtek kiedykolwiek był zmęczony czy znudzony. Po ulicach nie chodził, a sunął jak kot. Zawsze lekko uśmiechnięty, pozdrawiał... co drugiego mieszkańca Olsztyna.
Gdy Krusyna rozwiązała się, a ja jako student zacząłem odnosić sukcesy artystyczne, pan Wojtek był bardzo dumny ze mnie. Spotykając się na ulicy, obaj mówiliśmy do siebie „Mistrzu”. Zawsze musiałem opowiadać o sobie i o najróżniejszych rzeczach, które się zdarzyły albo miały się wkrótce wydarzyć. Również o takich, które mogłyby wydawać się nieistotne. Rozmawiałem z panem Wojtkiem bardzo chętnie. Czułem potrzebę rewanżu, bo zawdzięczam mu wiele.
Dziś jako zawodowiec wiem, że twórca powinien być spontaniczny i otwarty. Takim człowiekiem był pan Wojtek - to on poprzez taniec w pewnym sensie nauczył mnie wrażliwości i bycia sobą. Myślę o nim ze wzruszeniem. Wspomnienia niosą jedyne w swoim rodzaju ciepłe uczucia.
Helena Piotrowska******
Książkę Heleny Piotrowskiej „Przyjdź będziesz tańczyć... wspomnienia o Wojciechu Muchlado” można nabyć w olsztyńskich księgarniach, jak również u autorki (kontakt: helenapiotrowska@poczta.onet.pl).