Przed szesnastu laty do wszystkich miłośników folkloru w Olsztynie, i nie tylko, dotarła smutna wiadomość, że odszedł (21 grudnia 1992 roku) autorytet w dziedzinie tańca ludowego, Wojciech Muchlado. Przez kilka tygodni Gazeta On-Line Olsztyn24 będzie publikować fragmenty książki Heleny Piotrowskiej „Przyjdź będziesz tańczyć... wspomnienia o Wojciechu Muchlado”.
Ze wspomnień Krystyny Śnieżko, tancerki i śpiewaczki zespołu Olsztyn: Nie zapomnę nigdy przygody, jakiej byłam „bohaterką”, a która omal nie przyprawiła pana Wojtka o zawał. Uwielbiałam wodę i pływanie. Przed Nocą Świętojańską w 1956 roku odbywały się próby na Jeziorze Krzywym. Taniec Jeziorne nenufary odbywał się na tafli wody, a rozpoczynał się wstawaniem z płatów białych grążeli. Chcąc zwrócić uwagę swojego chłopca Pawła, skoczyłam z podestu do wody. Na głębokości 10 metrów zaplątałam się w sitowiu. Wydawało się, że utonę, ale na szczęście wyłowiono mnie. Jakby tego było mało, tego samego wieczoru, po próbie, postanowiłam popłynąć wpław w stronę przesmyku. Ktoś widział, że wystartowałam z kolegą, więc gdy Wojtek zapytał: „Gdzie Pawka?”, chłopak pokazał dokąd wyruszyliśmy.
Minął jakiś czas, Wojtek biegał po pomoście jak rozszalała kura. Chodziło mu po głowie, że jeśli dziewczyna utonie, to co on powie jej matce? Wróciliśmy. Gdyby Wojtek mógł, to by mnie w moździerzu na proszek starł. Wszystko się w nim mieszało: przerażenie, złość i szczęście, że mnie widzi. Dotknął mnie pięścią. „Pawka, nigdy w życiu tego nie rób!” Przepraszałam, kajałam się, jak tylko mogłam. Nie bardzo go to uspokajało. - Zawału serca dostanę. Nie rób mi tego i nie przepraszaj.
(...) Konsultowałam z nim wszystkie swoje życiowe poczynania. On był wyrocznią, nie miałam przed nim tajemnic. Jeszcze nikt nie wiedział, że wychodzę za mąż, a on już miał podstawę, by wypowiedzieć się o moim narzeczonym: „To bardzo przyzwoity i mądry, dobry człowiek”. W pełni akceptował mój wybór.
(...) Wojtuś Muchlado to niezaprzeczalnie indywidualność na scenie Olsztyna, prężny, rzutki człowiek. Jednał sobie ludzi swoją charyzmą. On nas uczył życia w społeczności, szacunku do innych ludzi, dyscypliny, porządku. Uczył nas, jak mieć serce.
Ze wspomnień Waleriana Ostrowskiego, tancerza zespołu DKDiM, laureata festiwalu w Zielonej Górze: Niestety, chociaż często zapraszałem go na bliny, nigdy z zaproszenia nie skorzystał. A lubiliśmy się bardzo. Pan Wojtek wiedział, że jesteśmy ziomkami i może dlatego zawsze z sympatią mówił do mnie „Walereczek”. Był swojski, bliski, emanował ciepłem. Przy nim zacierały się granice wieku, ale nie na tyle, by się spoufalać. W moim środowisku stosunkowo szybko mówiło się na „ty”, ale nie w przypadku pana Wojtka. Był dostojnym panem, dla nas, młodych ludzi - artystą. Uważaliśmy go za doskonałego tancerza. Dla mnie pan Wojtek był dobrym duchem. Nie było między nami muru, ale leciuteńki dystans, jaki się ma do mistrza.
(...) Myślę, że to charyzma pana Wojtka, jego osobowość przyciągnęła mnie do tańca. W zespole w pełni mogłem realizować swoje artystyczne tęsknoty. Pamiętam, że tańczyliśmy żabkę, pofajdoka i że występowaliśmy w teatrze. Pan Wojtek dość szybko zauważył moje możliwości wokalne.
(...) Na sali baletowej w WDK znów ustawiał mi choreografię, tym razem do zupełnie nowej pieśni. Melodia zaczynała się bardzo powoli, potem się rozkręcała. Pamiętam, jak pan Wojtek pokazywał mi poszczególne elementy, jak próbował przekazać mi charakter tańca. Jego zdaniem, sam śpiew i taniec to za mało, wskazane było, wręcz konieczne, by wystąpić w stroju rosyjskim. Na zlecenie pana Wojtka, specjalnie dla mnie, w pracowni krawieckiej WDK uszyto mi stylizowany strój: rubaszkę z atłasu i szarawary. Pan Wojtek dopilnował, by wszystko zostało uszyte jak trzeba. Na koniec spotkała mnie niespodzianka z jego strony - za kostium nie musiałem płacić, dostałem go w prezencie. Do dziś przechowuję go na pamiątkę.
Dzięki pomocy i zaangażowaniu pana Wojtka, zdążyłem ze wszystkim. Jak się okazało, kontakt z nim podczas tych przygotowań stał się ważnym epizodem w moim życiu. Finał z Zielonej Górze okazał się wielkim wydarzeniem, zarazem początkiem mojego istnienia na scenie w ogóle.
Helena Piotrowska******
Książkę Heleny Piotrowskiej „Przyjdź będziesz tańczyć... wspomnienia o Wojciechu Muchlado” można nabyć w olsztyńskich księgarniach, jak również u autorki (kontakt: helenapiotrowska@poczta.onet.pl.