Po 30 latach odwiedziłam dom, którym był dworzec kolejowy w Sątopach-Samulewie. Na samym dworcu, w jego częściach publicznych, nie byłam od lat 15. Mojej wizycie towarzyszyła kamera TVP Olsztyn.
Odwiedziłam dom i tak jak każdy, któremu to dopiero po długich latach jest dane, czułam wzruszenie. To może nieco zaskakujące, ale ten powrót umożliwiła mi telewizja. Dziennikarka TVP Olsztyn Aniela Mikulewicz zainteresowała się tym, że chcę stworzyć pewnego rodzaju grupę inicjatywną, które zechce sprowokować instytucje i władze do pilnego zajęcia się starymi dworcami kolejowymi - zabytkami, które popadają w ruinę. Dyskusję o tym pragnę otworzyć przy wystawie kolejarskich zdjęć „Historia patrzy oczami tych ludzi”. Apeluję zatem wszędzie, gdzie mogę, o dostarczenie mi ich na zasadzie wypożyczenia.
Po raz pierwszy od kilkunastu lat wsiadłam do pociągu. Pierwsze wrażenie - nie musiałam długo szukać miejsca siedzącego, a drugie - było ciepło. Na peronie stacji Sątopy-Samulewo stanęłam po 15 latach. Pierwsze wrażenie - w oknie domu nie ma mamy, a drugie - dworzec się sypie, jakby był domem z piasku. Przejścia z peronów do głównego wejścia na dworzec - nie ma. Zresztą nie ma żadnego wejścia na dworzec od strony torów. Wszędzie kraty i kłódki.
Dyżurka ruchu - kiedyś miejsce cudownie magiczne - wypatroszone kompletnie. W oknie napis, że PKP tanio wynajmie pomieszczenia.
Jest jeszcze hol z ładną kompozycja terakoty. Są drzwi wahadłowe (kiedyś z kolorowymi szybkami) i jest stolik wmurowany w posadzkę przy kasie biletowej, zdobiąc wnętrze jak dawniej. Talerz przy kasie także jeszcze się kręci po staremu. W bufetach (przed wojną była tu restauracja, jak na wielu większych dworcach) są sklepy typu ciucholand - to mnie zaskoczyło. Taki widok zasmuca i uspokaja jednocześnie. Sklep w nieremontowanych wnętrzach nie ratuje dworca jako obiektu zabytkowego, ale jednocześnie podtrzymuje przynajmniej tę część przed postępującą ruiną. Panie je przecież sprzątają, ogrzewają, a to już coś w krajobrazie zniszczeń.
A teraz dom. Dzięki Bogu nie zalała go woda z przeciekającego dachu, bo lokatorzy interweniują, łatają i remontują na ile mogą ten swój kawałek sufitu i podłogi. Schody te same. Nawet brak szczebla na górnym piętrze, przed moim domem, ten sam. Widok z okna na tory podobny do dawnego, choć tory już porasta trawa i pochłania ziemia.
Perony i to, co jest przy froncie dworca, to obraz degradacji. Nie ma śladu ani po kwietnikach, ani po ławkach, ani po parku, ani... itd. Nie ma nic, co tworzyło dworzec, choć nadal jest w nim piękno.
Takich dworców jest wiele. Na Pomorzu stworzono program „Sznur Pereł”, który tchnie w nie nowe życie. Na Warmii i Mazurach żaden z parlamentarzystów nie przyjrzał się prawu, które by pozwoliło szybciej nimi się zająć. Stąd moja bardzo skromna inicjatywa zrobienia wystawy kolejarskich zdjęć, która - mam taką nadzieję - unaoczni temat i pozwoli porwać nas do akcji, która coś zmieni na lepsze.
Elżbieta MierzyńskaCzłonek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Fundacji Środowisk Twórczych Olsztyn
Z D J Ę C I A