Niestety do Iławy nie dotarli też czołowi zawodnicy z Płocka. Plaga kontuzji spowodowała, iż sztab szkoleniowy Wisły zadecydował o wystawieniu w turnieju drugiej drużyny oraz ekipy składającej się z piłkarzy, którzy rzadko pojawiają się na boisku w rozgrywkach ekstraklasy. Płockie rezerwy delegowano do gry w sobotę, w niedzielę natomiast wystąpił pierwszy zespół Wisły, lecz jak już wspominano, w dość mocno okrojonym składzie.W związku z osłabieniem rywala, także olsztyński szkoleniowiec postanowił, iż w sobotnim meczu przeciwko Wiśle szansę na grę dostaną ci, których rzadziej możemy oglądać w pierwszym składzie. Zanim jednak doszło do pojedynku rezerw Wisły z ekipą z Olsztyna, iławianie mieli okazję obejrzeć dwa inne pojedynki. W obu wystąpiła drużyna MMTS-u Kwidzyn, obecnie siódma ekipa polskiej ekstraklasy. W pierwszym spotkaniu jej rywalem byli zawodnicy Travelandu.
Ku rozpaczy kibiców zgromadzonych w hali przy ul. Niepodległości, spotkanie potoczyło się po myśli zespołu z Kwidzyna, który wygrał 26:23. Na słowa pochwały w tym spotkaniu zasłużył jedynie Piotr Frelek, zdobywca ośmiu bramek dla olsztynian. Z drugiego turniejowego spotkania górą ponownie wyszli szczypiorniści MMTS-u. Tym razem ich wyższość musiały uznać rezerwy z Płocka. Kwidzynianie zwyciężyli 29:19, a bohaterem spotkania okazał się Robert Orzechowski, autor dziesięciu goli dla zwycięzców.
Z ostatniego sobotniego spotkania ponownie ze spuszczonymi głowami wychodzili piłkarze z Olsztyna. Podopieczni Edwarda Strząbały przegrali co prawda tylko jedną bramką, lecz nawet tak minimalna porażka z rezerwami z Płocka nie jest powodem do radości. Pocieszające jest to, iż olsztynianie również nie wystąpili w najmocniejszym składzie, a pięć z dwudziestu pięciu bramek dla Travelandu zdobył dawno niewidziany na boisku Marcin Żelazek.