(fot. archiwum)
Siatkarze AZS-u Olsztyn chyba na dobre popadli w kryzys. Dziś przegrali na wyjeździe z obrońcami mistrzowskiego tytułu, Skrą BełchatÓw 0:3.
Porażka z tak utytułowanym zespołem mogłaby zostać wkalkulowana w przedsezonowe założenia, gdyby nie fakt, że AZS gra ostatnio po prostu kiepsko. Od początku grudnia olsztynianie wygrali tylko dwa spotkania, w tym z ligowymi średniakami, warszawską Politechniką i bydgoską Delectą. To jednak minimum tego, co powinno wymagać się od zespołu aspirującego do medali.
W międzyczasie podopieczni Mariusza Sordyla przegrali wszystkie pojedynki z czołowymi zespołami PlusLigi, a także z niewątpliwym outsiderem rozgrywek, Jadarem Radom. Olsztynianie ponieśli też klęskę w Challenge Cup, przegrywając dwukrotnie z włoskim Sisley Treviso.
Co jest przyczyną tak niekorzystnej dla klubu z Olsztyna serii, ciężko jednoznacznie określić. Faktem jest, że w tym sezonie od zawodników trenera Sordyla nie miało wymagać się zbyt wiele, zważając przede wszystkim na przedsezonowe osłabienia składu i brak generalnego sponsora. Jednak początek rozgrywek wlał masę optymizmu w serca kibiców z Olsztyna. AZS wygrywał bowiem mecz za meczem, a przez chwilę przewodził nawet tabeli PlusLigi, zostawiając w tyle faworyzowaną Skrę czy mającą wielki apetyt na zwycięstwa Resovię. Dlatego teraz tak bardzo dziwią kolejne porażki, które ponosi brązowy medalista ubiegłorocznych rozgrywek.
Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie nad Politechniką wydawało się, że olsztynianie kryzys mają już za sobą. Pełna odpowiedź na te pytania miała jednak paść dopiero po dzisiejszym pojedynku w Bełchatowie. Takie spotkanie jak te zazwyczaj pokazują bowiem na ile stać daną drużynę. Odpowiedź padła, niestety olsztyńskich kibiców nie ucieszyła.
O piątkowym spotkaniu zarówno oni, jak i sami zawodnicy AZS-u najchętniej by już zapomnieli. Olsztynianie trzy punkty oddali praktycznie bez gry. W każdym secie szybko zarysowywała się przewaga bełchatowian. Dla przykładu, na pierwszą przerwę techniczną w drugiej części gry zawodnicy schodzili przy stanie 8:2 dla gospodarzy, natomiast o pierwszy czas w trzecim secie trener Mariusz Sordyl poprosił w momencie, gdy jego ekipa przegrywała 0:4.
O bezradności olsztynian mówi też fakt, iż w drugim secie bełchatowianie popełniali mnóstwo błędów w przyjęciu i ataku, a mimo to wygrali go do 13. Co ciekawe, to właśnie ta część meczu zakończyła się najwyższym prowadzeniem gospodarzy. Pierwszy set to wynik 25:15, w ostatnim AZS zdobył 17 punktów.
Tak dotkliwej porażki olsztynianie nie odnieśli od dawna. Nawet w spotkaniach ze Skrą zespół z warmińskiej stolicy prezentował się o niebo lepiej. Mimo, iż spośród ostatnich ośmiu potyczek obu zespołów tylko w dwóch wygrywali olsztynianie, to jednak rzadko który set kończył się w momencie, gdy zawodnicy AZS nie przekroczyli bariery dwudziestu oczek.
Dobrą wiadomością dla olsztyńskich zawodników jest fakt, iż kolejna 13. kolejka PlusLigi została przełożona na przełom lutego i marca. Podopieczni Mariusza Sordyla będą mieli zatem więcej czasu na przemyślenie popełnianych błędów. A jest nad czym rozmyślać!
Kolejne spotkanie 24 stycznia w Gdańsku z miejscowym Treflem.