Kaktus w sercu
Szłam sobie przez miasto na zakupy, jak zwykle. Dzień, jak co dzień, bez rewelacji. Przechodząc koło księgarni, spojrzałam na witrynę. W oczy rzuciła mi się (swoją drogą, jakie to zabawne, a przyjęte w języku polskim, określenie „rzuciła się w oczy”) książka Barbary Jasny „Kaktus w sercu”. Pomyślałam, że albo śnię, albo jestem w Matriksie.
Książka stała na półce z nowościami. Na pewno nie wywołałaby mojego zdziwienia, gdyby nie fakt, że to produkt filmowy. Kto oglądał serial „Teraz albo nigdy” wie, o co chodzi. Basia Jasny jest jedną z bohaterek tego serialu.
Basia wydała debiutancką książkę i wkrótce po jej wydaniu zalewa ją lawina wywiadów i sesji zdjęciowych. Jej świat wywraca się do góry nogami. Tylko, jak ma się fikcyjna postać serialu do autorki rzeczywistej książki, którą możemy kupić w sklepach? Jest to niewątpliwie pierwszy taki chwyt marketingowy, żeby książkę, która była tworzona przez bohaterkę w filmie, przenieść do reala.
Taką formę promocji marketingowy nazywa się „odwróconym product placement”. Polega on konkretnie na umieszczeniu w fabule serialu nieistniejącego produktu, który jest wprowadzany następnie na rynek. O fenomenie filmów świadczy fakt, że na Zachodzie pod wpływem obrazów o Harrym Potterze wypromowano „Fasolki wszystkich smaków Bertiego Bott’a”. A największa akcja związana z filmem „Simsonowie” doprowadziła to tego, że z okazji jego premiery w 2007 roku 11 supermarketów 7-Eleven zmieniło nazwę na „Kwik-E-Market”, czyli markę sklepów znanych z serialu.
Czy książka będzie promowana podobnie jak w serialu za pomocą billboardów? Historia nieszczególnie porywająca, ale życiowa, jak powieści Grocholi niewątpliwie przyciągnie do siebie fanów serialu.
Wielu ludzi, zwłaszcza fanów serialu, zastanawia się, kto się kryje pod fikcyjnym imieniem i nazwiskiem autora książki. Mnie się wydaje, że pewnie autor scenariusza, bo przecież to on zna najlepiej bohaterkę serialu i potrafi wniknąć w jej uczucia!
Czy sukces serialu przełoży się na sukces książki, zobaczymy.