Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
15:40 24 listopada 2024 Imieniny: Emmy, Jana
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Sprawy społeczne
waclawbr | 2007-10-12 01:37 | Rozmiar tekstu: A A A

Koniec pieskiej sprawy

Olsztyn24

- Człowiek, który prowadzi działalność intratną finansowo nie może pozbawiać innych ludzi prawa do spokoju i odpoczynku - powiedział Leszek Wojgienica, sędzia sądu okręgowego w Olsztynie odrzucając apelację Łukasza P. od wyroku skazującego go na karę grzywny w wysokości 3000 zł za to, że hodowane przez niego w centrum miasta psy nie pozwalały sąsiadom na spokojne życie.

Sprawa zaczęła się jakieś dwa lata temu, kiedy jeden z domków jednorodzinnych przy ul. Grotha w Olsztynie kupił młody człowiek podający się za studenta. Rozpoczął remont budynku i urządzanie posesji. Sąsiedzi trochę dziwili się, gdy tuż przy ogrodzeniu od ulicy, w odległości 20-30 metrów od okien spółdzielczego bloku, zaczął budować drewniane boksy. Ni to komórka, ni pawilon, ni altanka.

Szybko jednak okazało się, że jest gorzej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Budowla stała się boksami dla psów - psów, które przedsiębiorczy student zamierzał hodować na swoim, ale położonym, jak by nie było, w centrum 170-tysięcznego miasta.

No i zaczęło się. Szczekanie, ujadanie, wycie. Na dłuższą metę - nie do wytrzymania. Zdenerwowani i w końcu znerwicowani bezustannym hałasem mieszkańcy bloku podjęli interwencję u właściciela hodowli. Spotkał ich dość niemiły odpór. Inwektywy, przekleństwa, groźby.
R E K L A M A
Sprawą zajęła się Danuta Oherow-Chętko, radna z osiedla Kościuszki. Siły do działania dodawało jest osobiste doświadczenie. Miała bowiem nieszczęście mieszkać w bloku, pod którego oknami zadomowiła się uciążliwa hodowla.

- Początkowo sprawa wydawała się beznadziejna - mówi pani Danuta. - Wszyscy rozkładali ręce, mówili, że sprawa jest nietypowa, że nie ma zakazu hodowania psów w centrum miasta, ale zagrożenie nerwicą nie tylko u mnie, ale i u sąsiadów kazały mi dalej szukać ratunku.

Pani Danuta wychodziła ścieżki do prezydenta Olsztyna, do policji i straży miejskiej. Sprawa ruszyła do przodu, gdy uciążliwy hodowca wyprosił strażników miejskich z podwórka, kiedy przyszli na miejsce zobaczyć, jak jest z tą hodowlą.

Sprawę wziął w swoje ręce komendant olsztyńskiej straży miejskiej Józef Kłosek.

- Mieliśmy już pewne doświadczenia w sprowadzaniu na właściwą drogę tych, których zwierzęta stanowiły uciążliwość dla współmieszkańców - mówi Józef Kłosek. - Jeżeli prośby i perswazje nie pomagały, kierowaliśmy sprawę do sądu grodzkiego i takie sprawy udawało nam się przed sądem wygrywać.

Ponieważ uciążliwy sąsiad z ul. Grotha nic sobie nie robił z próśb i uwag sąsiadów, a także strażników miejskich, ci ostatni skierowali wniosek o ukaranie Łukasza P. do olsztyńskiego sądu grodzkiego. Po burzliwych rozprawach sąd wydał wyrok: Łukasz P. jest winny zakłócania spokoju sąsiadów. Kara - 3000 zł grzywny. Od tego orzeczenia Łukasz P. złożył apelację do sądu okręgowego.

Pominę tutaj okres pomiędzy rozprawą w sądzie grodzkim, a apelacją, bo to temat na odrębny felieton. Dość powiedzieć, że niektórzy mieszkańcy bloku przy ul. Grotha będą ten okres długo pamiętać.

Łukasz P. solidnie przygotowywał się do rozprawy apelacyjnej. Między innymi zebrał opinie towarzystwa opieki nad zwierzętami i związku kynologicznego, z których wynikało, że... psy u pana P. mają dobrze. A że opinie te nic nie mówiły o samopoczuciu ludzi? Ale to szczegół.

Wczoraj (11.10) na godz. 10.30, wyznaczono termin rozprawy apelacyjnej. Jakież było zdziwienie mieszkańców bloku przy ul. Grotha, gdy obwiniony na stawił się w sądzie. W tej sytuacji sędzia Leszek Wojgienica orzekł: - wyrok sądu pierwszej instancji utrzymuję w mocy, apelacja obwinionego nie zasługuje na uwzględnienie.

Wyrok stał się prawomocny.

Po kilku godzinach po wyroku rozmawiam z Danutą Oherow-Chętko.

- Jestem szczęśliwa, że po 1,5 roku gehenny, udało się sprawę doprowadzić do końca. Nie walczyliśmy ze zwierzętami, bo w każdej klatce naszego bloku są psy, które kochamy, ale nie mogliśmy zaakceptować nad wyraz uciążliwej hodowli pod oknami naszych mieszkań. Jeżeli do tego dołożymy pomówienia, oszczerstwa, wyzwiska i przekleństwa właścicieli hodowli, w szczególności pod moim adresem, to trudno nie czuć satysfakcji z faktu, że prawo wreszcie zatriumfowało.

Jest nadzieja (nikła, ale jednak), że właściciel hodowli psów przy ul. Grotha zrozumie swój błąd, że hodowla zniknie z centrum miasta i przestanie być udręką dla współobywateli. Nic przecież tak nie prostuje kręgosłupa, jak nieplanowany ubytek pliku banknotów z portfela. Oby sprawa uciążliwej hodowli nie musiała ponownie stawać na sądowej wokandzie. Tego życzę zarówno mieszkańcom bloku przy ul. Grotha, jak i... hodowcy.

*****

PS. Niżej zamieszczamy ustne uzasadnienie wyroku sądu okręgowego w Olsztynie w wyżej opisanej sprawie.

„Zupełnie nie przekonały sądu okręgowego argumenty obwinionego, które odnosiły się przede wszystkim do zakwestionowania ustalonego przez sąd stanu faktycznego, a w szczególności zakwestionowania związku przyczynowego między zachowaniem obwinionego a skutkiem w postaci zakłócenia ciszy i spokoju mieszkańców, którzy zamieszkują w pobliżu tej hodowli psów.

Sąd pierwszej instancji, w sposób dosyć precyzyjny, niezwykle skrupulatny i obszerny wyjaśnił, dlaczego postrzega tutaj zawinienie obwinionego. Otóż chodzi o to, że obwiniony doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego psy przeszkadzają okolicznym mieszkańcom. Doskonale sobie z tego zdawał sprawę, bo nawet był o tym informowany. Ale jego to nie interesowało.

Jest tutaj taka kwestia postawiona przez obwinionego, że nawet jeżeli do czegoś takiego doszło, to mogło dochodzić na skutek zachowania ludzi, którzy drażnili te psy itd... Ale nas to tak naprawdę nie powinno interesować. Jeżeli ktoś decyduje się na tego rodzaju hodowlę w mieście, powinien stworzyć odpowiednie warunki. Będzie jechał samochód, będzie szedł pijany mężczyzna, a z drugiej strony, jak się jeszcze do tego psy dołączą, to pół osiedla nie będzie spało.

Tutaj chodzi o sprawę o szerszym horyzoncie. Chodzi o to, że jeden człowiek, jeżeli prowadzi jakąś działalność, niewątpliwie intratną finansowo, nie może oddziaływać na ludzi, którzy mają prawo przede wszystkim spokojnie żyć i odpoczywać, gdy przyjeżdżają do swoich domów. Inaczej nie może być!

Kara grzywny w wysokości 3000 zł. Obwiniony mówi, że zarobił 72 złote. Po pierwsze to chwała obwinionemu, że się za te 72 złote utrzymał. Że utrzymał tę swoją hodowlę, to jest druga sprawa. A po trzecie, to tego rodzaju argument brzmi jak cynizm. Jest cyniczny po prostu. Człowiek, który mówi, że przez rok zarobił 72 złote jest po prostu niewiarygodny. Ja 72 złote dziennie na pewno wydaję na utrzymanie swojej rodziny, a myślę, że pan P. hodując takie psy na karmę wydaje więcej. Bo ja wiem coś na temat zwierząt. Też mam psa rasowego i czasami zastanawiam się, czy ja nie wydaję na swojego psa więcej niż na dziecko. To jest prawda, jeżeli chodzi o zwierzęta. Tak, że 3000 zł, jeżeli chodzi o szczeniaki rasowe, to jeden i pół szczeniaka, albo jeden szczeniak za 3000 zł.


Ale tutaj nie o to chodzi. Chodzi o zwrócenie uwagi, że tak nie można robić. Nie można prowadzić takiej działalności w taki sposób.

I tu mnie nie interesują zeznania związku kynologicznego, towarzystwa ochrony zwierząt, że wszystko było ok. Rozumiem, że z punktu widzenia sanitarnego, higienicznego wszystko było ok. Ale tutaj chodzi jeszcze o coś innego. Tu się zgłosi człowiek z towarzystwa ochrony praw człowieka i powie jednak - nie, bo nasze towarzystwo twierdzi, że zwierzęta, które znajdują się pod ochroną towarzystwa ochrony zwierząt przeszkadzają nam - ludziom.

Tak więc argumenty apelacji zupełnie sądu nie przekonały.”


REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.