Iwona Burczyk z Olsztyna, matka dwóch chłopców, z zawodu położna, od kilku lat bez stałego etatu, na własnej skórze poznała czym jest bezrobocie i utrudnienia w założeniu własnej firmy. Teraz w pobliżu teatru otwiera własną dekoratornię.
Sztuki plastyczne zawsze były dla Iwony dziedziną, w której mogła odpoczywać od codzienności i szukać źródeł nieskrępowanej radości twórczej. Teraz staną się jej zawodem. Dekoratornia ruszy z pierwszymi dniami adwentu, czyli na początku grudnia.
Debiut w nowym zawodzie dekoratora będzie położna Iwona miała 1 grudnia w Instytucie Kultury Chrześcijańskiej na wieczorze poetyckim, w którym bierze udział znana aktorka Irena Telesz-Burczyk, prywatnie teściowa Iwony. Dekoracje sali wykona Iwona. Wszystko będzie przypominać o adwencie i zbliżających się świętach.
Iwona ma za sobą dość spore doświadczenie w pracy szpitalnej. Lubiła ją, bo uczestniczyła przy najpiękniejszych wydarzeniach rodzinnych - narodzinach. Tęskniła jednak do tego, czego zawsze pragnęła jej dusza. A dusza to artystyczna. -
Im więcej lat człowiekowi przybywa, tym więcej refleksji o tym, co się w życiu robiło - mówi Iwona. -
A ja przecież chciałam uprawiać sztuki plastyczne, od dziecka tylko takie pasje we mnie dojrzewały, rosła tęsknota. Nie chciałam zgorzknieć i postanowiłam działać. Do zawodu po koniecznej przerwie nie mogłam wrócić. Pomyślałam, że czas na realizację marzeń, na co nigdy nie jest za późno. Jeśli teraz moja praca komuś się spodoba, będę szczęśliwa i niebywale spełniona!
Iwonie wystarczy kawałek kartonu, by zaraz nadała mu jakiś kształt. Z doniczki i orzecha szybko zrobi dzwonek. Z wyrzuconej przez kogoś na śmietnik szafki - zrobi nowy mebel zdobiony makami w technice decoupage. Technika ta pozwala dekorować wiele rzeczy i daje piękne wrażenie ręcznego malowania. W rzeczywistości jest to rodzaj oklejania przedmiotów bibułkami na specjalnie przygotowanej powierzchni. W finale zdobienia przedmiot wielowarstwowo się lakieruje i poleruje, tworząc bardzo trwałą powierzchnię. Iwona techniką decoupage ozdabia nie tylko meble i drobiazgi użytku codziennego, takie jak tace, misy, szklane naczynia, ale też kamienie czy płytki ceramiczne, nadając im zupełnie nową cechę dekoracyjności.
W ciągu swego życia zawodowego, dzielonego przecież z trudną rolą matki, Iwona na ukochane pasje plastyczne miała niewiele czasu. Potem odczuła trudny okres bezrobocia. Teraz wkracza w nowy etap życia. Z pełnym poparciem rodziny - a to, jak zaznacza, jest niezwykle ważne - wprowadza marzenia w czyn. Będzie mogła zdobić stoły na różnego typu przyjęcia, zmieniać wystroje sal, urządzać oprawy florystyczne na specjalne okazje. Odważyła się otworzyć własną pracownię. Właśnie szykuje szyld, montuje półki i ustawia pierwsze dekoracje. Pomagają jej w tym synowie - są wyraźnie dumni z mamy.
Z D J Ę C I A