PiS i LiD razem? Niemożliwe! Jednak to co wydawałoby się nieprawdopodobne stało się w Olsztynie! Siedmiu radnych PiS i LiD podpisało i złożyło na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej Zbigniewa Dąbkowskiego wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta.
Zasadniczym punktem nadzwyczajnej sesji rajców miejskich ma być wniosek o ograniczenie kompetencji prezydenta miasta w sprawach dysponowania majątkiem gminy. Powołując się na opisywane przez media nieprawidłowości w dysponowaniu publicznym majątkiem, w szczególności przy remontach ulic, radni chcą odebrać prezydentowi Małkowskiemu jedną z podstawowych kompetencji gospodarza miasta.
Druga sprawa, która miała by być przedmiotem nadzwyczajnej sesji, to głosowanie nad odwołaniem z komisji rewizyjnej radnych Mariana Zdunka i Bogdana Dżusa. Radni ci mieli wykonywać prace przy budowie domu córki prezydenta Małkowskiego.
- Takie biznesowe powiązanie kontrolowanego z kontrolującymi budzi uzasadnione wątpliwości co do rzetelności i obiektywizmu kontroli - powiedział jeden z radnych.
Przewodniczący Dąbkowski ma 7 dni na zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady, co zapewne uczyni.
Pozostaje więc pytanie o skuteczność wniosków. Matematycznie rzecz ujmując, wnioski nie mają szans na powodzenie. -
W koalicji rządzącej miastem jest 13 osób - mówił kilka dni temu w rozmowie z Gazetą Olsztyn24 Zbigniew Dąbkowski. Więc opozycja nie ma raczej szans na skuteczne przeprowadzenie wniosku o ograniczenie uprawnień prezydenta, tym bardziej, że scedowanie wykonania budżetu miasta na radę miejską było by rozwiązaniem co najmniej kontrowersyjnym.
Inaczej przedstawia się problem drugi. Tu nawet nie o politykę chodzi, a o zwyczajną przyzwoitość. Trudno zrozumieć, co powodowało członkami komisji rewizyjnej, że „weszli w biznesowy układ” z prezydentem. Chyba można przywołać tutaj znane wszystkim powiedzenie: „jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”. Ale błędy kosztują. Więc radni sami powinni stanąć na wysokości zadania i zrezygnować z udziału w komisji rewizyjnej, chociaż w państwie o ugruntowanej demokracji konsekwencją ujawnienia takiego „układu” była by rezygnacja z zajmowanych stanowisk wszystkich uczestniczących w „układzie”.
A u nas? No, coż... Zobaczymy, co postanowi rada.