W wtorek (18.11) o godz. 17.00 w salach kopernikowskich olsztyńskiego Zamku zostanie wręczona tegoroczna nagroda Prezydenta Olsztyna im. Hieronima Skurpskiego w dziedzinie sztuk plastycznych. Dzisiaj publikujemy więc ostatnie z przygotowanych przez Helenę Piotrowską fragmenty jej książki „Życie jest sztuką - rzecz o Hieronimie Skurpskim” poświęconą zmarłemu dwa lata temu artyście malarzowi i rysownikowi, historykowi sztuki, muzealnikowi, społecznikowi, humaniście, orędownikowi edukacji artystycznej i aktywności twórczej.
„Podczas gdy pan Hieronim w prawej ręce dzierżył pokaźny bukiet kwiatów, w lewą podano mu wino. Gdy chciałam go poczęstować owocami, nastawił buzię. I cóż ja innego mogłam zrobić?! Oderwałam kuleczkę i podałam. Skwitowano to żartami...
W pewnym momencie pojawił się Erwin Kruk, co do którego pan Hieronim, błyskawicznie kojarząc czarność nazwiska z wyglądem skomentował, że „biała głowa, biała broda, ale...”
- „Korzeń twardy” - dokończył pan Janusz i lekko się zmieszał, że ciut za bezczelnie i przeprosił pisarza za ewentualny nietakt. Że kuć żelazo trzeba póki gorące, wiedział Skurpski, bo dodał:
- Kto wie? Może naprawdę jest taki? - Rozmowa potoczyła się szybko jak piłka na boisku (gdy gracze są przed, a nie po obiedzie). Ktoś przypuścił: „To chyba z fraszki Sztaudyngera”, na co pan Hieronim przygadał:
- Nie czytaliście tego?!
- O, pan to miał trzydzieści lat więcej na czytanie niż my - nie był dłużny, tubalnym głosem ripostując Wierzyński. Co prawda to prawda, zwłaszcza że pochłanianie literatury to znana pasja zacnego artysty.
Ponieważ bukiet okazał się zawadą, w objęciach jakiejś życzliwej osoby powędrował do dużego flakonu w sali biesiadnej, za którą... nie wiem co się działo. Do naszego zakątka wciąż ktoś dobywał lub na moment znikał, by wrócić z zaopatrzeniem. Degustując słodki napój, z wypiekami na twarzach prowadziliśmy wartką rozmowę. Skąd?, jak?, kto? ciągle dostawiał opróżnione szkło; stan ten wzbudzał ciekawość przechodzących. Dotarła nowa kiść winogron. Tym razem to sam mistrz mi ją podsunął, ale... nie pozwolił wziąć. W mig zrozumiawszy intencję, szepnęłam:
- Tak samo?!
- Tak - przytaknął porozumiewawczo i namaszczeniem podał mi tak, jak ja poprzednio.
- O!!! - rozległo się zdumienie i kolejne żarty. Poczułam się jak nastolatka przyłapana na gorącym uczynku”.
....
„Wkrótce na kartce pojawia się jedna łyżeczka i jedna filiżanka ze spodkiem. Symbol osoby-singla. Po dwóch miesiącach wdowiec szkicuje siebie gołego, łysego, pozbawionego wszelkich dóbr, i opatruje wizerunek podpisem „Kim jestem?” To pytanie w tym momencie powstało w jego głowie, ale jest ono właściwe i kluczy wokół innych, których los rzuca na ostry życiowy zakręt. Jest więc ono nieobce cierpiącym, a w przypadku tego twórcy, pytanie o sens życia ma niezwykle dosadny wydźwięk, bo według opinii jednej z moich rozmówczyń, kto jak kto, ale on do życia w pojedynkę nie był kompletnie przygotowany.
Miesiąc później rozpamiętywanie nakreśliło postać żony: jak spaceruje nad morzem i osłania się szalem od słońca. Na innej zamyślony starszy pan. Sam. Okutany w płaszcz, zza rozchylających się pół ukazuje się nago tors. Na głowie kapelusz jak wspomnienie, jak ten słynny kapelusz a’la Rembrandt, który czynił artystę rozpoznawalnym w Olsztynie. Jedna ręka zwisa, ale druga zawadiacko trzyma się za bok: „Coś jeszcze będę wart, tak łatwo nie spocznę” - zdają się mówić również jego oczy”.
******
Książkę Heleny Piotrowskiej „Życie jest sztuką a sztuka życiem. Rzecz o Hieronimie Skurpskim” można nabyć w olsztyńskich księgarniach, jak również u wydawcy Edytor Wers (tel. 089 527-79-46) lub u autorki (kontakt: helenapiotrowska@poczta.onet.pl)