Czy referendum coś zmieni w olsztyńskim Ratuszu?
W niedzielę o 6. rano w Olsztynie otwarte zostaną lokale referendalne. Koło północy będziemy znać skutki pierwszego w historii Olsztyna zastosowania instrumentu ludowładztwa jakim jest referendum. A co po referendum? Możliwe są trzy scenariusze.
Po pierwsze, referendum może okazać się nieważne. Stanie się tak, jeżeli w głosowaniu weźmie udział mniej niż 35 391 mieszkańców Olsztyna, czyli 3/5 z liczby osób, które brały udział w ostatnich wyborach prezydenta Olsztyna.
W takim przypadku nic się nie zmieni. Czesławowi Małkowskiemu nadal będzie przysługiwał tytuł Prezydenta Olsztyna, ale do pracy nie będzie mógł przychodzić, przynajmniej do czasu, gdy sąd nie uchyli zastosowanego wobec niego zakazu sprawowania funkcji prezydenta. Miastem nadal będzie rządził pierwszy wiceprezydent Olsztyna - Tomasz Głażewski wraz z dwójką pozostałych wiceprezydentów. Rada Miasta pozostanie w niezmienionym składzie. Taki stan może trwać do następnych wyborów samorządowych, za dwa lata.
Pewnie pojawią się wówczas zarzuty, że szkoda było pieniędzy na takie referendum. Rada Miasta w budżecie Olsztyna zabezpieczyła na przeprowadzenie referendum 210 tys. zł. Lwia część z tej kwoty pójdzie na wynagrodzenia członków komisji referendalnych. Kilkadziesiąt tysięcy wyda budżet państwa, głównie na druk kart do głosowania i obwieszczeń referendalnych. Koszty poniosły też partie polityczne. PO zadeklarowała wydanie na kampanię referendalną 100 tys. zł, PiS „kilkadziesiąt” tys., zaś SLD 6 tys. Ile tak naprawdę wydadzą partie polityczne, pewnie zostanie ich „słodką tajemnicą”, bo wydatki ponoszone są z ogólnego konta partii. Inaczej niż przy wyborach, takie wydatki nie wymagają szczegółowego i publicznego rozliczenia.
Czy w razie nieważności referendum pieniądze wydane na jego przygotowanie i kampanię referendalną będzie można uznać za „wyrzucone w błoto”? Tak bym sprawy nie stawiał. Moim zdaniem nastąpiła zwykła redystrybucja pieniądza. Wydane na referendum złotówki w zdecydowanej większości zostaną w Olsztynie. Bo to w Olsztynie były drukowane plakaty, robione bannery i emitowane reklamy. To olsztynianie są członkami komisji referendalnych. Tak więc pieniądze z kasy miasta i budżetu państwa w większości trafią do kieszeni olsztynian. Jedynie niewielka ich część może być wytransferowana za granicę jako zysk koncernów medialnych, które publikowały płatne ogłoszenia i reklamy.
Scenariusz drugi i trzeci będzie miał zastosowanie, gdy referendum będzie ważne. Z drugim scenariuszem będziemy mieli do czynienia, gdy większość głosów będzie oddana za odwołaniem Czesława Małkowskiego ze stanowiska prezydenta Olsztyna. Tak będzie, gdy większość uczestników referendum skreśli na karcie do referendum słowo TAK. Wtedy urząd straci prezydent Małkowski. Trzeci scenariusz będzie miał zastosowanie, gdy większość głosów zostanie oddana przeciwko odwołaniu prezydenta, a tak będzie, gdy na większości kart do referendum zostanie skreślone słowo NIE.
Zarówno przy drugim, jak i przy trzecim scenariuszu dalszy bieg wydarzeń będzie podobny. Z wyników referendum Miejska Komisja ds. Referendum musi sporządzić protokół i jeden jego egzemplarz niezwłocznie przekazać wojewodzie. Wojewoda opublikuje protokół komisji w dzienniku urzędowym województwa warmińsko-mazurskiego. Termin publikacji dziennika zależy od wojewody. W momencie opublikowania dziennika, stanowisko traci prezydent wraz z wiceprezydentami (jeżeli większość głosów oddano na TAK) lub rozwiązywana jest Rada Miasta (jeżeli większość głosów oddano na NIE).
Skutek ogłoszenia wyników referendum jest natychmiastowy i nie można go odwrócić. Jeżeli pojawią się protesty sądowe, to będą one miały wpływ jedynie na odsunięcie w czasie terminu ogłoszenia nowych wyborów prezydenta lub Rady Miasta. Protesty można zgłaszać w ciągu 7 dni od opublikowania wyników referendum. Sąd ma 14 dni na rozpatrzenie takiego protestu, jednak ze względu na możliwość apelacji, termin wydania przez sąd ostatecznego orzeczenia w sprawie ważności referendum może się wydłużyć. Do czasu wydania orzeczenia przez sąd nie mogą być zarządzone nowe wybory prezydenta lub Rady Miasta.
Po ogłoszeniu wyników referendum w dzienniku urzędowym województwa premier wyznacza „komisarza”, który będzie zastępował odwołany organ (prezydenta lub Radę Miasta) do czasu wyboru nowego organu.
Nowe wybory muszą się odbyć nie później niż trzy miesiące od dania ogłoszenia wyników referendum w dzienniku urzędowym województwa. Jeżeli więc po referendum pojawią się protesty sądowe, a później apelacje od orzeczeń sądu pierwszej instancji, to na kampanię wyborczą może pozostać niewiele czasu.