W debacie wzięli udział Krzysztof Kacprzycki i Bogdan Dżus
(fot. B. Jasiński) |
Więcej zdjęć »
Podczas dzisiejszej (10.11) debaty referendalnej, zorganizowanej przez olsztyńskich działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przedyskutowano szereg spraw związanych ze zbliżającym się wielkimi krokami referendum dotyczącym odwołania Czesława Małkowskiego z funkcji prezydenta Olsztyna. Niestety, mimo wstępnych deklaracji, nie stawili się na niej przedstawiciele dwóch partii aktywnie angażujących się w kampanię referendalną.
Spotkanie w olsztyńskim Domu Rzemiosła zorganizowały miejskiej władze Sojuszu Lewicy Demokratycznej z Krzysztofem Kacprzyckim na czele. To właśnie przewodniczący Rady Miejskiej SLD w czasie debaty reprezentował stanowisko swojej partii. Poza tym do wspólnej dyskusji zaproszono przedstawicieli Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, którzy jednak nie stawili się dzisiejszego wieczora w jednym z lokali na olsztyńskiej Starówce. Jak dowiedziała się nasza redakcja, powodem nieobecności przedstawicieli PiS-u był ustalony wcześniej harmonogram kampanii, w którym zabrakło miejsca na udział w debacie organizowanej przez SLD.
Oficjalnego powodu braku reprezentanta PO nie udało nam się ustalić. Na debacie pojawił się jednak członek partii Donalda Tuska, Zbigniew Dąbkowski, sprawujący w obecnej Radzie Miasta funkcję jej przewodniczącego. Jak sam jednak stwierdził, nie zamierzał reprezentować stanowiska partii, a przedstawić tylko swoją opinię z perspektywy radnego i jednej z osób odpowiedzialnej za zwołanie referendum.
Nielicznie zebraną publiczność zaszczycił też swoją obecnością Bogdan Dżus, jedyny radny, który głosował przeciwko przeprowadzeniu referendum. W charakterze eksperta udział w debacie wziął także dr Krzysztof Szulborski z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
W związku z powyższym, na trzy pytania zaplanowane w debacie odpowiadało jedynie dwóch polityków. Co jakiś czas głos zabierał także pracownik olsztyńskiego uniwersytetu. Zgodnie z wcześniej wylosowaną kolejnością, pierwszy na pytania zadawane przez członka SLD Dagmarę Ciesielską odpowiadał Bogdan Dżus, po nim swoje stanowisko prezentował Krzysztof Kacprzycki. Obaj mieli także czas na ripostę odnoszącą się do wypowiedzi swojego rozmówcy.
Największe zainteresowanie uczestników debaty wzbudziło pierwsze pytanie, zgodnie z którym dyskutanci mieli omówić swoje stanowisko w sprawie referendum. W tym przypadku nikogo raczej nie zdziwiła odpowiedź radnego Dżusa, który po raz kolejny podkreślił, iż według niego, referendum nie jest odpowiednim narzędziem do zaprowadzenia ładu w mieście. Z takim stanowiskiem nie zgodził się reprezentant SLD. Kacprzycki odwołał się bowiem do szeregu ustaw oraz sytuacji w mieście i po raz kolejny zachęcił mieszkańców Olsztyna do odwiedzenia w najbliższą niedzielę lokali wyborczych.
Mimo, iż SLD, w przeciwieństwie do PO i PiS-u, w swych materiałach wyborczych nawołuje do oddania głosu niepozbawiającego Czesława Małkowskiego stanowiska prezydenta Olsztyna i jednocześnie przy wystarczającej frekwencji wyborczej rozwiązującego obecną Radę Miasta, to jednak podczas dzisiejszej debaty Kacprzycki uznał, iż dla jego partii każdy wynik referendum będzie dobry, byle tylko do urn poszła wystarczająca liczba uprawnionych do głosowania olsztynian.
W gruncie rzeczy stanowisko to jest zgodne z hasłem kampanii prowadzonej przez SLD, jednoznacznie opowiadającym się za zmianami w mieście. I tym właśnie faktem Kacprzycki argumentował cel we wzięciu udziału w referendum. Podkreślił to także w czasie odpowiedzi na drugie pytanie, które miała zobrazować fakty i mity dotyczące nadchodzącego wydarzenia.
Ostatnie pytanie miało jasno określić, co zmieni referendum. Tu również nie było niespodzianek. Zarówno Bogdan Dżus, jak i przedstawiciel SLD potwierdzili swoje stanowisko.
Po dyskusji obu polityków, która co jakiś czas przerywana była zdaniem Krzysztofa Szulborskiego, przyszedł czas na głosy publiczności. Swoje krótkie zdanie w sprawie sytuacji w Olsztynie przedstawił Witold Gagacki, członek SLD. Zaraz po nim głos zabrał Zbigniew Dąbkowski, który w około dziesięciominutowym przemówieniu starał się bronić pozycji Rady Miasta, której przewodniczy.
Nie obyło się bez drobnych zarzutów pod adresem Krzysztofa Kacprzyckiego. Dąbkowski zarzucił przewodniczącemu SLD, iż ten kierując ku miejskiej radzie swoje stanowisko w rozmaitych sprawach, nie jest w stanie określić, którą grupę społeczną reprezentuje. Kacprzycki poza pełnieniem roli przewodniczącego Rady Miejskiej SLD, jest także szefem Rady Osiedla Generałów.
Młody polityk konstruktywnie uciekał jednak od oskarżeń członka PO, twierdząc, iż wysyłając jakiekolwiek pisma, robi to zawsze na „papierze firmowym”, ciężko jest więc ukryć czyje zdanie reprezentuje.
Poza tym przewodniczący Dąbkowski starał się uświadomić zebranym mieszkańcom, iż to nie Rada Miasta posiada największą władzę w mieście, a jego prezydent. Poza tym polityk Platformy ocenił, iż SLD prowadzi złą kampanię, namawiając mieszkańców do opowiedzenia się przeciwko odwołaniu prezydenta.
Na koniec spotkania wszyscy zebrani jednoznacznie stwierdzili, iż Olsztynowi potrzebne są zmiany. Dlatego zarówno Krzysztof Kacprzycki, jak i Zbigniew Dąbkowski zaapelowali do mieszkańców Olsztyna o jak najliczniejsze odwiedzenie lokali wyborczych. Czy prośby te sprawią, że referendum uzyska wymaganą frekwencję, okaże się już za sześć dni.
Z D J Ę C I A